ROLNICTWO. 19 kandydatów, w tym jedna kobieta, stanęło wczoraj w Leśnicy Groniu do pierwszego egzaminu zawodowego na tytuł czeladniczy bacy.
Górale bez problemów łapali i doili owce. Janina Rzepka nie okazała się w tym gorsza, choć jak sama przyznaje, dojenie to raczej męskie zadanie. - Trzeba mieć wprawę w rękach, tym bardziej teraz, jak owce już mało mleka dają - mówiła pani baca z Brzegów.
W drugiej części egzaminu praktycznego każdy musiał pokazać, że potrafi "pucyć" oscypki. Górale nie mieli z tym najmniejszych problemów. - A co mamy mieć problemy, jak od małego przy tym robimy? To dla nas chleb powszedni - śmiał się jeden z egzaminowanych.
- Ja całe życie z owcami i oscypkami robię, więc tu problemu nie ma. Nie wiem jednak, co będzie na egzaminie z teorii. Myśmy szkołę ukończyli lata temu, nie wiem, czy przypomnę sobie cokolwiek - żartowała Janina Rzepka.
Z zaliczeniem egzaminu problemów nie było. Każdy zdał. Teraz górale uzyskają tytuł zawodowy bacy. To będzie oznaczało, że dla każdego z nich praca na bacówce będzie liczyła się do emerytury. Poza sezonem wypasu będą mogli zarejestrować się w urzędzie pracy jako bezrobotni i otrzymywać świadczenia.
- Mamy nadzieję, że dzięki temu zawód bacy i juhasa na nowo odżyje, że coraz więcej młodych osób będzie się do niego garnęło - mówi Maria Banachowicz, członek komisji egzaminacyjnej.
Łukasz Bobek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?