Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bajka o stanie wojennym

Redakcja
Gdy generał Ślepowron ogłaszał stan wojenny, Jacek Dukaj miał lat siedem; co mógł zapamiętać z dni narodowej traumy? A jednak z wczesnych przeżyć autorów przenika do literatury ogólna atmosfera, w tym wypadku zagrożenia, strachu, "nienormalności".

Marek Oramus: GALAKTYKA GUTENBERGA

Podobnie bywało z pisarzami, których dzieciństwo przypadło na czas II wojny i którzy naoglądali się jeszcze gorszych rzeczy niż zmilitaryzowana przemoc. Ale dziecko nie rozróżnia stopni opresji; wszystko wydaje mu się frapujące - po latach dopiero filtruje to się przez doświadczenia człowieka dorosłego.

To, że pisarz kojarzony do tej pory z fantastyką naukową wziął się za stan wojenny, mogłoby wyglądać na wybryk, gdyby nie sposób, w jaki to zrobił. Otóż "Wroniec" jest bajką, która sprawia wrażenie adresowanej do dzieci z pierwszych klas podstawówki: już coś wiedzą o życiu, a jeszcze nie wyparowała z nich całkiem wiara w Świętego Mikołaja. Są więc jakby gotowe na przyjęcie konwencji. Inną kwestią jest reakcja tych czytelników, którzy stanu wojennego zaznali na własnej skórze. A jednak Dukaj broni się i przed tym odbiorcą. Używa znanych z tego okresu elementów i odpowiednio je deformując wytwarza "nowoczesną" scenografię, a przy tym sprawia, że jesteśmy w stanie uwierzyć, iż tak odbijały się w umyśle dziecka.

Występują więc we "Wrońcu" Puchacze-Słuchacze, które obsiadły linie telefoniczne i podsłuchują rozmowy obywateli, są Wojacy-Wroniacy grzejący się wokół koksowników, Maszyna-Szarzyna wywabia z ludzi kolory, a Gaz rozpylony przeciw demonstrantom pożera miasto jak żywa istota. Milicjanci to u Dukaja Milipanci (od Miły Pan), ZOMO to MOMO, pałowanie odchodzi na wielką skalę, w kolejkach stoją Stacze, a Członki (w domyśle: PZPR) plenią się na plenach. Pozycjoniści - pan Oporny i pan Oporniejszy - mają oporniki w brodach, brwiach i włosach, a pan Naj-oporniejszy nigdy na nic nie powiedział "tak". Siły represyjne reprezentują Podwójni Agenci (wszystko mówią dwa razy), Szpicle, Tajniaki i Bubeki. Dukaj często stosuje gry językowe; najbardziej udany wydał mi się Złomot, czyli jakby machina do pałowania. W jej nazwie ukryty jest i łomot, jaki spuszczano demonstrantom, i złom, z którego ten czołg do bicia się składa, i zło, jeśli szukać na siłę.

Mały chłopiec, któremu nocą zabierają rodziców, babcię i siostrę, w poszukiwaniu ich zwiedzi całą jaruzelską Polskę i oprowadzi po niej czytelnika. Właściwie fabuły tu nie ma, tylko seria spotkań z rozlicznymi fenomenami tego świata. Od ukazanej tym sposobem rzeczywistości Dukaj idzie do mechanizmu zniewolenia: w centrali, gdzie rządzi Wroniec, zbiegają się nici decyzyjne całego systemu. Wszyscy karnie pracują dla Wrońca, mającego postać olbrzymiego kruka, a rolę okruchu szkła, który odmienił Andersenowego Kaja z "Królowej Śniegu", pełnią czarne pióra wbijane w czoła i w serca. I choć łatwo z odmieńców zdjąć klątwę, świecąc im w oczy kawałkiem Ameryki, cały ten ponury system na razie działa sprawnie. Ale z doświadczenia wiemy, że były to jego ostatnie podrygi.

Wynalazczość autora w dziedzinie deformacji stanu wojennego oceniam pozytywnie; pewne pomysły wydały mi się znakomite, inne dyskusyjne. Mocarny robotnik socjalistyczny raczej nie powinien nosić nazwiska Beton, bo to kojarzy się z betonem partyjnym, lecz syn jego na usługach Wrońca już zwie się jak trzeba. Całe to panopticum obraca się przed naszymi oczami, choć podczas lektury miałem uporczywe wrażenie, że czytam scenariusz do gry komputerowej, nie powieść. Być może tak należy to pokazywać młodym doby obecnej, a może tak się to wdrukowało do pamięci autora.

W tym roku dni tygodnia układają się identycznie jak przed 28 laty, kiedy generał Jaruzelski bulgocącym głosem ogłaszał wprowadzenie stanu wojennego: trzynastego przypada w niedzielę. Jaruzelski, mianowany przez bezkrytyczne media "twórcą" i "architektem" stanu wojennego, we "Wrońcu" występuje tylko jako migawka na ekranach telewizorów. Całkiem słusznie, nie ma co demonizować pionka w machinie. Wroniec to nie była osoba, tylko zjawisko, epoka polityczna - system, jak się mówiło wtedy.

Jacek Dukaj, Wroniec, Wydawnictwo Literackie 2009, cena 39,90 zł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski