Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bakterie oporne na antybiotyki tworzą coraz mocniejsze tarcze

Katarzyna Kachel
Joanna Urbaniec
Brak kontroli nad podawaniem antybiotyków, słaba izolacja zakażonych, faszerowanie świń i drobiu lekami - to główne przyczyny naszej klęski w skutecznej walce z chorobami - mówi Anna Szkarłat, mikrobiolog z Uniwersyteckiego Szpitala w Prokocimiu.

- Będziemy umierać z powodu banalnych zakażeń?
- Jest taka możliwość.

- Czyli alarmujący wydźwięk tekstu w „The Lancet”, o groźnej mutacji genu z Chin rozprzestrzeniającej się po świecie, nie jest przesadzony?
- Nie, i my, mikrobiolodzy, wiemy od dawna o szczepach bakterii opornych na antybiotyki. Uniemożliwiają one wyleczenie człowieka nawet z drobnych zakażeń drobnoustrojami.

- Z gronkowca, zapalenia zatok?
- Na przykład. Tyle że u człowieka zdrowego (z prawidłowo funkcjonującym układem immunologicznym), sytuacja nie musi być dramatyczna. Powinien sobie poradzić w walce z zakażeniem. Kiedy problem dotyczyć będzie pacjenta po przeszczepie, bądź cierpiącego na chorobę onkologiczną, czyli osób, u których odporność jest bardzo obniżona, zagrożenie może być śmiertelne. Szczep lub grupa bakterii, która jest winna wywołaniu zakażenia, nie musi wcale zareagować na lek. Dać się mu zniszczyć. Antybiotyk może stać się jej całkowicie obojętny. Mówiąc kolokwialnie: nie będzie między nimi chemii.

- Istnieją już bakterie zbuntowane w stu procentach?
- Takie, na które nie działa nic, żaden znany nam lek? Niestety, istnieją.

- Czyli to prawda, że wkraczamy w tak zwaną „erę poantybiotykową”?
- WHO ogłosiła, że wchodząc w XXI wiek, wchodzimy w erę „poantybiotykową”. To nic zaskakującego, biorąc pod uwagę, że my, mikrobiolodzy, obserwujemy proces narastania oporności wśród bakterii niemalże od początku. Już dwa lata po zastosowaniu penicyliny, odkrytej przez Fleminga, opisano szczepy na nią oporne. Proszę zauważyć, to było 70 lat temu.

- Nie można było tego zatrzymać?
- Trudno zatrzymać pędzący pociąg. Odkryciu penicyliny towarzyszyła ogromna euforia. Nagle choroby, do tamtej pory właściwie śmiertelne, jak np. zapalenie płuc, można było wyleczyć. W parze z euforią szła wiara w cudowną, uzdrowicielską moc antybiotyku. Odkrywano więc kolejne, i, z czasem, stosowano je masowo. A musi pani wiedzieć, że antybiotyk pełni rolę selekcyjną: zabija szczepy wrażliwe, przeżywają te oporne. Zależność jest więc oczywista: im więcej antybiotyków, tym więcej jednostek zbuntowanych, opornych.

- Porównuje Pani oporność do tarczy, lek do miecza. Tyle że finał tej paraleli jest katastroficzny.
- Tak, bo tarcza staje się coraz mocniejsza i skuteczniejsza - tak więc coraz więcej mieczy się na niej kruszy. W końcu połamią się wszystkie. Bakterie posiadają bowiem szereg fenomenalnych mechanizmów, dzięki którym stają się oporne na antybiotyki, zastosowane do leczenia wywołanej przez nie choroby.

- Musimy wymyślić leki nowej generacji?
- I takie próby są podejmowane. Niektóre leki zostały już nawet doprowadzone do fazy badań klinicznych. Problem w tym, że jest ich stosunkowo niewiele. Firmy farmaceutyczne niechętnie sponsorują dziś prace badawcze nad nowymi antybiotykami. To nieopłacalne, bo czas testowania jest bardzo długi, a w efekcie nie wiadomo, czy nowy lek będzie na tyle skuteczny, by przynosił zyski. Równie dobrze szybko może być wycofany z produkcji.

- Jak inaczej możemy walczyć z tym globalnym zagrożeniem?
- Choćby ograniczyć stosowanie antybiotykoterapii do koniecznych przypadków. Dobrze przecież dziś wiemy, że antybiotyki nie działają na wirusy - a niestety często są przy takich właśnie zachorowaniach stosowane. Oznacza to, mówiąc najprościej, że nie leczą ani przeziębienia, ani grypy. Zażywanie ich nie tylko nie powstrzyma choroby, ale nadto może spowodować skutki uboczne.

- Dlaczego zatem są zapisywane?
- Bo lekarz nie zawsze może odróżnić zakażenie wirusowe od bakteryjnego. Czasami faktycznie jest to trudne. Istnieją jednak dodatkowe testy, które pomagają w diagnozie, np. wywiad z pacjentem, prześledzenie historii choroby.

- Fakt, że nowy gen oporny na antybiotyki wykryto w Chinach, nie jest przypadkowy. Według badań to kraj, w którym podaje się antybiotyki aż 74 procentom osób hospitalizowanych. Nigdzie na świecie nie stosuje się tych leków na tak ogromną skalę. Dla porównania, w Wielkiej Brytanii czy w USA, procent ten waha się między 22 a 25.
- Przypomnę, że w krajach Dalekiego Wschodu antybiotyki bywają dostępne na bazarach, w Indiach można je kupić niemal wszędzie. Bez recepty, zaleceń lekarza. Praktycznie każdy może je zażywać bez ograniczeń. Bez kontroli można je dosypywać do pasz, karmić nimi zwierzęta i ryby, tak by szybciej przybierały na wadze. To wielki biznes, ciężko z nim walczyć. Tyle że jego efektem jest dziś kolejny gen oporny na wszystkie antybiotyki.

- Bakterię z opornym genem MCR-1 odkryto w próbkach chińskiej wieprzowiny. Testy laboratoryjne potwierdziły, że są oporne na kolistynę, czyli antybiotyk należący do polimyksyn. Znaleziono go też w E.coli i u ludzi. To kwestia czasu, gdy dostaną się do Europy?
- Obawiam się, że tak. Niestety, niekiedy sami prowokujemy takie sytuację. Choćby uprawiając turystykę medyczną. Poddawanie się zabiegom w Indiach czy w krajach Dalekiego Wschodu naprawdę może być niebezpieczne. W Europie głośno było o dwóch przypadkach osób, które zmarły, bo podczas operacji plastycznej zakaziły się szczepem NDM- 1 (od New Delhi).

-Nie przeraża Pani wizja świata, w którym tracimy szansę na wyleczenie?
- Przeraża, choć jestem z tym problemem oswojona. Słyszę i wiem o tym, że i u nas, w Polsce, w naszych szpitalach pojawiają się bakterie oporne. Ważne, by wiedzieć, co wtedy robić. By wprowadzać najwyższe standardy izolacji pacjentów, co do których istnieje podejrzenie, że mogą być nosicielami szczepów wysokoopornych. Ważne jest wykonanie badań mikrobiologicznych, ale na ich wynik trzeba czekać co najmniej 48 godzin. Dlatego trzeba przeprowadzać wywiad i analizować historię choroby, szukając informacji o wyhodowaniu takich szczepów. Sprawdzać, czy pacjent nie przebywał na obszarze, gdzie zostały wykryte bakterie posiadające geny oporności, czy był poddany intensywnej antybiotykoterapii. Podejrzenie, że bakterie oporne są w organizmie pacjenta wymaga wprowadzenia procedur zabezpieczających przed rozprzestrzenieniem się szczepu. Im lepiej spełnione są procedury nadzoru, tym mniej bakterii opornych. W krajach skandynawskich, gdzie są niezwykle rygorystyczne, odnotowuje się najmniejszą liczbę bakterii opornych.

-Powinniśmy się bać?
- Nie. Powinniśmy postępować racjonalnie. Brać antybiotyki tylko wtedy, kiedy lekarz zleci. I dawkować je ściśle według jego zaleceń. Nie dłużej, nie krócej. Informować lekarza o wszystkich reakcjach, odstępstwach od normy. Zgłaszać się do kontroli i nie myśleć, że jest się mądrzejszym od doktora.

Anna Szkarłat jest kierownikiem Zakładu Mikrobiologii Klinicznej Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie. Podkreśla, że nawet tak banalna rzecz, jak mycie rąk, może pomóc nam w walce z bakteriami i zakażeniami. - Mycie rąk to podstawa naszych codziennych zachowań, choć wciąż lekceważona. Nie wiem, dlaczego? Czy to zwykły brak świadomości zagrożenia ze strony drobnoustrojów? Może dlatego warto przypomnieć, że porządne umycie rąk pozwala pozbyć się 99 procent bakterii. Jest o co walczyć - zaznacza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski