Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bal maskowy wciąż trwa. Tym razem maskarada pomogła Krychowiakowi

Krzysztof Kawa
Piłka nożna. Marzył o tym głośno Arkadiusz Milik z Ajaksu Amsterdam, po cichu liczył na to Łukasz Teodorczyk z Dynama Kijów, ale to Grzegorz Krychowiak zrobił najwięcej z Polaków, by wystąpić w finale Ligi Europy na Stadionie Narodowym.

W czwartkowym pierwszym meczu półfinałowym Sevilla z Krychowiakiem w składzie pokonała Fiorentinę aż 3:0 i tylko wyjątkowa niefrasobliwość graczy hiszpańskiego klubu w rewanżu mogłaby pozbawić ich udziału w spotkaniu, które zaplanowano na 27 maja.

„Jest jedynym Polakiem, który może zagrać w finale we własnym kraju. Nic nie zatrzyma Grzegorza Krychowiaka w realizacji marzenia dotarcia do Warszawy” – napisał przed meczem dziennik „Marca”. Defensywny pomocnik dał wyraz swemu wielkiemu pragnieniu, występując w masce chroniącej złamany nos. Masce, którą w trakcie rozgrzewki było mu bardzo trudno dopasować i dopiero pomoc członków sztabu sprawiła, że mógł rozegrać mecz w miarę komfortowo.

Reprezentant Polski spisał się przeciętnie, ale jego koledzy wprost znakomicie, więc wypracowana zaliczka pozwala realnie myśleć o czwartym trofeum w historii tych rozgrywek dla Sevilli.

Krychowiak jednak, obawiając się nadmiernego entuzjamu, jaki wywołał w drużynie wysoki wynik na własnym stadionie, zaapelował na Twitterze: „Skupmy się na rewanżu z Fiorentiną zanim zaczniemy myśleć o finale w Warszawie, tego typu podejście może się źle skończyć”.

Sevilla zagrała w czwartek bardzo skutecznie, w przeciwieństwie do piłkarzy z Florencji, którzy mieli równie dużo okazji bramkowych, ale na potęgę je marnowali. Celowali w tym Niemiec Mario Gomez i wypożyczony z Chelsea Mohamed Salah (Fiorentina chciałaby zatrzymać Egipcjanina, ale kwota odstępnego wynosi aż 18 mln funtów).

Gwiazdą meczu okazał się Aleix Vidal, zdobywca dwóch goli, ale kto wie, czy przesądzające nie okaże się trafienie Kevina Gameiro. Francuz długo czekał za linią boczną, by wejść na boisko w drugiej części spotkania, a gdy to już nastąpiło, po zaledwie kilkudziesięciu sekundach pierwszym dotknięciem skierował piłkę do bramki gości.

„Statek pod fioletową banderą zatopiony” – skwitował hiszpański „Sport”. Unai Emery, którego na swojej ławce trenerskiej widzi już kilku możnych właścicieli klubów z całej Europy (na czele z Milanem), wykazał się wyczuciem, bo także wprowadzony wcześniej Coke okazał się dobrym wyborem.

W drugim czwartkowym półfinale Napoli zremisowało 1:1 z Dnipro Dniepropietrowsk. Goście wyrównali ze spalonego. Rewanże 14 maja.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski