Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ballada o Jurku

Redakcja
Jurek Zoń reżyser, dyrektor teatru KTO, szef Festiwalu Teatrów Ulicznych dobrze jest znany w Krakowie. Nie tylko z powodu spraw zawodowych, ale także jeżdżenia na rowerze. Podziwiam go za to, bo to nie tylko miejski rowerzysta, odporny na warunki atmosferyczne, pedałujący przez miasto w deszczu i śniegu, ale także jeden z długodystansowców. Ma za sobą wiele różnych wypraw; dotarł z Krakowa na rowerze m.in. nad morze, ale także do Holandii; nie raz uciekając w rowy spod kół rozpędzonych tirów. Na co dzień można go spotkać na ulicach naszego miasta. Na pewno go znacie, to postawny mężczyzna, zawsze kolorowo ubrany, w zabawnych czapeczkach, uśmiechnięty, który przemyka przez Kraków pozdrawiając znajomych. A ma ich wielu!

Agnieszka Malatyńska-Stankiewicz: ROWEREM PRZEZ KRAKÓW

Pewnego dnia Jurek Zoń przejeżdżając przez miasto postanowił zajrzeć do księgarni. Przypiął rower do znaku drogowego - bo jak wiecie w Krakowie nie ma stojaków rowerowych przed sklepami, czy budynkami użyteczności publicznej - wszedł do księgarni. Stał przy oknie przeglądając książki, gdy zauważył, że młody chłopak z plecakiem na ramionach przechadza się koło jego roweru i dziwnie się rozgląda. Jurek odłożył książkę i obserwował przez okno; postanowił, że nie spłoszy złodzieja, tylko poczeka.

Chłopak jeszcze trochę pospacerował przy rowerze, aż w końcu wprawnych ruchem zdjął plecak, z którego szybko wyciągnął ogromne nożyce. Przyłożył je do zapięcia rowerowego i chwilę się mocował. Naciskał, męczył się; wcale nie poszło mu tak szybko. Jurek spokojnie się przyglądał, stał niczym w blokach startowych, czekając aż przetnie. Chciał, aby złodziej odpowiedział za kradzież, a nie za usiłowanie kradzieży.

Gdy rozcięte zapięcie upadło na chodnik, Jurek jednym skokiem wypadł z księgarni i rzucił się na złodzieja. Przewrócił go, docisnął do chodnika, wykręcił mu ręce i wezwał policję. Zaskoczony złodziej nawet nie zdążył pisnąć.

Tę historię, nazywaną "Balladą o Jurku, co złodzieja rowerów złapał", która wydarzyła się kilka lat temu, dedykuję tym, którym skradziono rowery. Bo wiem, jaki to jest ból, złość i gniew, gdy nie znajdujesz swojego pojazdu w miejscu gdzie go zostawiłeś. I proponuję, aby zawsze kradzieże zgłaszać na policję, nie tylko dlatego, by popsuć policyjne statystyki, ale dlatego, że istnieje cień szansy, iż kiedyś - pewnie raczej przez przypadek - policja znajdzie rowerową dziuplę i może w niej będzie twój pojazd.

Czy można się przed kradzieżą zabezpieczyć? Doświadczeni mechanicy mówią, że jest to bardzo trudne. Zapięcia do rowerów oferowane w sklepach nie są do końca pewne. Niektóre angażują uwagę złodzieja raptem kilka sekund. Do takich można zaliczyć cienkie linki (bardzo łatwo przeciąć małymi nożycami) zamykane na zamek szyfrowy (znam takich, którzy otwierają takie zamki w około 5-8 sekund). Łańcuchy i kłódki też dają się rozwalić, a od grubości ogniw i jakości materiału zależy, czas pokonania przez złodzieja tego zapięcia. Też nie jest bezpieczna tzw. podkowa. Bo choć stopu, z jakiego została zrobiona nie da się przeciąć, to jednak zamek podkowy jest na tyle słaby, że ktoś, kto umie się posługiwać wytrychem otworzy go bez większych trudności.

Czy istnieje zatem bezpieczne zapięcie dla roweru? Specjaliści mówią, że tak. Powinien być to łańcuch ze stali manganowej zamykany na zamek rolkowy. W to drogie zapięcie - około 50 euro - warto zainwestować i nie dać się złodziejom. Twój rower jest tego wart, nawet, jeśli kosztował raptem trzy razy więcej niż zapięcie.

Szerokiej Drogi!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski