Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Banitka w raju

Redakcja
Korespondencja "Dziennika" z Nowej Zelandii

Anna Brzezińska: - Czas leczy rany

Anna Brzezińska: - Czas leczy rany

Korespondencja "Dziennika" z Nowej Zelandii


Reprezentowała Polskę podczas igrzysk olimpijskich w 1992 i 1996 roku. W Barcelonie odpadła w półfinale, w Atlancie zajęła dwunaste miejsce. Biegła na 1500 metrów. W przyszłym roku wystąpi w igrzyskach w Sydney. Wystartuje na 5000 metrów. Ale już nie w biało-czerwonych barwach. Tym razem będzie reprezentować Nową Zelandię...
Annę Brzezińską spotkałem podczas międzynarodowego mityngu w Auckland, na który zostały zaproszone lekkoatletyczne gwiazdy z różnych krajów. Miała w nim wystąpić w biegu na 2 mile, jej sylwetka wraz ze zdjęciem była awizowana w specjalnym programie zapowiadającym zawody. Na przeszkodzie stanęła jednak kontuzja. Mityng oglądała więc tylko z pozycji kibica. Po zawodach miałem okazję porozmawiać z Brzezińską. Nie wracaliśmy jednak do skomplikowanych losów byłej już (niestety) reprezentantki Polski. Na przytaczaniu argumentów Polskiego Związku Lekkiej Atletyki i skłóconej z nim zawodniczki zeszłoby nam z pół dnia i zapewne nie doszlibyśmy do tego, kto jest (był) winny, a kto nie. Każdy ma (miał) jakieś swoje racje...
Przypomnę tylko, że Brzezińska podpadła PZLA za niesubordynację, samowolne starty w mityngach, różnego rodzaju uniki. W czerwcu 1996 roku podczas mistrzostw Polski w Pile niespodziewanie nie stawiła się do biegu finałowego na 800 metrów. Udała się do St. Moritz. Do kraju powróciła dzień później niż to wcześniej było ustalone (w niedzielę), co spowodowało, że nie mogła się z nią spotkać Komisja Wyróżnień i Dyscypliny PZLA. W poniedziałek ekipa odleciała do Atlanty, więc jej sprawę przełożono na okres po igrzyskach. Niestety, nie stawiła się wtedy na kolejne posiedzenie KWiD, gdyż tego samego dnia poleciała za granicę (startowała w Monte Carlo i Zurichu). Pod koniec sierpnia KWiD na nadzwyczajnym posiedzeniu zdyskwalifikowała ją do końca 1996 roku. Mimo to Brzezińska wystąpiła w zawodach w Berlinie i we Włoszech. Dyskwalifikację przedłużono więc do końca 1998 roku. Lekkoatletka odwołała się od tej decyzji do zjazdu PZLA, który odbył się w styczniu 1997 roku. Kara została jej darowana.
Wiosną ubiegłego roku Brzezińska wyjechała na zawody do Japonii i Australii, gdzie osiągnęła niezłe wyniki na 1500 i 5000 metrów. Pod koniec sierpnia wystartowała w Auckland, gdzie wygrała bieg na 1500 metrów wynikiem 4.11,35 (rekord mityngu).- Nawiązałam wtedy kontakt z organizatorem mityngu i zarazem szefem tutejszego klubu Bays Cougars. On umożliwił mi dalsze starty i zapewnił pracę mojemu trenerowi - podkreśla Brzezińska.
W listopadzie podczas zawodów klubowej ligi w Auckland i Hamilton Polka w biegach na 800 metrów uzyskała czasy w granicach 2.10-2.11. W grudniu osiągnęła już czas 2.07,75. Przygotowywała się do występu w marcowych halowych mistrzostwach świata w Maebashi. Jej forma rosła. W lutym w Auckland bezapelacyjnie (z 20-sekundową przewagą) zwyciężyła w mistrzostwach Nowej Zelandii na 3000 metrów wynikiem 9.03,75. Pech dopadł ją 12 lutego w Hamilton podczas biegu na nietypowym dystansie 2000 metrów. - Na 60 metrów przed metą chwycił mnie skurcz łydki. Upadłam. Zalecono mi trzy tygodnie przerwy. Teraz chodzę kulejąc. Boję się, żeby coś sobie nie naruszyć, nadwerężyć. Biorę masaże, stosuję akumpunkturę, ultradźwięki - mówi. Oczywiście MŚ w Japonii przeszły jej koło nosa.
Brzezińska urodziła się w 1971 roku w Brzegu. Była zawodniczką Merkurego Brzeg, Juvenii Głuchołazy i Gwardii Opole. W 1994 roku podczas halowych mistrzostw Europy w Paryżu zdobyła brązowy medal w biegu na 3000 metrów. Startowała, jak wspomniałem, na dwóch igrzyskach. Jest rekordzistką Polski na 1 milę (w hali - 4.37,98, na otwartym stadionie - 4.23,08) i na 3000 metrów (w hali - 8.56,90, na otwartym stadionie - 8.44,05).
14 sierpnia 1996 roku podczas najbardziej prestiżowego mityngu na świecie - Weltklasse Zurich - Brzezińska zajęła trzecie miejsce na 1 milę uzyskując znakomity czas 4.22,96. Poprawiła swój najlepszy wynik, osiągnięty trzy lata wcześniej w Rzymie, o 0,12 sek. W Zurichu zwyciężyła Swietłana Mastierkowa (Rosja), która czasem 4.12,56 ustanowiła rekord świata. Druga była Regina Jacobs (USA) 4.22,20, a dziesiąta inna nasza reprezentantka Małgorzata Rydz 4.27,37. Oprócz rekordu świata padły także rekordy Kanady i Portugalii. - Niestety, w odróżnieniu od IAAF, PZLA do dziś nie uznał rekordu mojej podopiecznej, uważając, że wystartowała ona w Szwajcarii nielegalnie - mówi z goryczą w głosie od 14 lat trener i zarazem towarzysz życia Brzezińskiej Leszek Malinowski, pokazując mi odpis oficjalnych wyników zawodów z Zurichu.
Malinowski przedstawia się jako trener lekkiej atletyki II klasy (według PZLA - jest tylko instruktorem). Był zawodnikiem Merkurego Brzeg, Chemika Kędzierzyn i AZS Wrocław, ukończył AWF Wrocław. - Gdy PZLA mnie zdyskwalifikował, Gwardia Opole zwolniła mnie dyscyplinarnie. Straciłam pracę, nie miałam środków do życia - wspomina Brzezińska. Mogła jednak liczyć na Malinowskiego, który pomagał jej w chwilach i dobrych, i złych. Być może i te przykre wydarzenia wpłynęły na ich decyzję o szukaniu sobie szczęścia i... przyszłości daleko poza granicami kraju.
W ubiegłym roku Brzezińska podjęła starania o prawo startu w igrzyskach w Sydney już jako reprezentantka Nowej Zelandii. PZLA zwrócił się do swojego odpowiednika w Nowej Zelandii o odstępne za wyszkolenie zawodniczki (chodziło o kwotę kilkudziesięciu tysięcy dolarów). Otrzymał odpowiedź, że tych pieniędzy nie dostanie. Mimo to w końcu wyraził zgodę na starty Brzezińskiej w nowych barwach. Gdyby jej nie otrzymała, czekałaby ją 3-letnia karencja, a wtedy przepadłby jej występ w Sydney. - Już na początku roku dowiedziałam się, że prezes PZLA Irena Szewińska zgodziła się na to, żebym reprezentowała Nową Zelandię - chwali się Brzezińska.
W Sydney mistrzyni średnich dystansów chce pobiec na... 5000 metrów.- Wydłużam dystans do pięciu kilometrów, bo jestem typem wytrzymałościowca. Lepiej się czuję na dłuższym odcinku. Wprawdzie 5000 metrów pobiegłam tylko raz w życiu - w maju ubiegłego roku w Japonii - ale zabrakło niewiele do rekordu Polski należącego do Wandy Panfil - podkreśla lekkoatletka (rekord ten wynosi 15.41,29 - przyp. J. F.). W bieżącym roku najważniejszą dla niej imprezą będą sierpniowe mistrzostwa świata w Sewilli. - Wcześniej pojadę do USA - do Kolorado lub Nowego Meksyku, a potem zaliczę parę startów w Europie - _planuje Brzezińska.
W Nowej Zelandii, będącej dla wielu przybyszów przysłowiowym rajem, zaaklimatyzowała się już na dobre. W Polsce ukończyła studium nauczycielskie. Teraz chce kontynuować studia wychowania fizycznego. Uczy się języka angielskiego. Podpisała kontrakt na 6 lat, ma swój dom. Cieszy się, że znowu będzie mogła posmakować olimpijskich wrażeń. Nie zapomniała o "walce" z PZLA, ma żal o pewne posunięcia związku wobec niej.
- Ale czas leczy rany -_ przyznaje na końcu naszej rozmowy.
JERZY FILIPIUK

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski