Dotychczas banki same podejmowały decyzję, jaką kartę nam wydać. Po kolejnych wątpliwościach co do pełnego bezpieczeństwa tych zbliżeniowych, teraz dają już klientom wybór.
Zgodnie z rekomendacją przyjętą przez Radę ds. Systemu Płatniczego przy NBP (w jej skład wchodzą m.in. przedstawiciele banków komercyjnych) od dziś klienci mają do wyboru trzy możliwości.
Mogą:
- wziąć zwykłą kartę, w której wszystkie transakcje trzeba potwierdzić kodem PIN,
- zdecydować się na kartę zbliżeniową, która umożliwia zrobienie zakupów do 50 zł tylko przez przyłożenie jej do czytnika (PayPass) albo
- wybrać opcję trzecią – kartę zbliżeniową, ale bez odpowiedzialności finansowej w przypadku jej kradzieży (w tej chwili, jeżeli ktoś ukradnie nam kartę i wykona nią kilka transakcji, może nas to kosztować do 150 euro, czyli około 600 zł).
Posiadacze kart zbliżeniowych nie muszą wymieniać teraz plastiku. Mogą po prostu wyłączyć w banku opcję płatności PayPass.
Rekomendacja została wprowadzona po kolejnych zastrzeżeniach dotyczących kart płatniczych. Mimo iż sami przedstawiciele banków nieustannie podkreślali i podkreślają, że pod względem bezpieczeństwa niczym nie ustępują one zwykłym kartom. – Ta rekomendacja została tak naprawdę wprowadzona pod naciskiem mediów. Praktyka pokazuje bowiem, że są w pełni bezpieczne – przekonuje Paweł Widawski, dyrektor zespołu ds. systemu płatniczego i bankowości elektronicznej Związku Banków Polskich (ZBP).
Takiego jednoznacznego przekonania nie miały jednak instytucje sprawdzające karty zbliżeniowe, m.in. Komisja Nadzoru Finansowego (KNF).
KNF zwróciła uwagę przede wszystkim na to, że w momencie jej kradzieży nie ma żadnego zabezpieczenia uniemożliwiającego innej osobie dokonanie płatności do 50 zł. Tymczasem policja odnotowywała przypadki, kiedy konta zostawały opróżnione właśnie z powodu dokonania wielu transakcji PayPass.
Z powodu takich obaw karty zbliżeniowe nie cieszą się wielkim zaufaniem w wielu krajach, m.in. w Stanach Zjednoczonych czy Wielkiej Brytanii. W Polsce biją za to rekordy popularności. W tej chwili w naszych portfelach jest aż 20 milionów kart zbliżeniowych.
– W dużej mierze dlatego, że dotychczas nie mieliśmy wyboru i banki masowo wydawały właśnie takie karty. Dla nich to korzystne, bo większość transakcji PayPass nie jest rozliczana od razu – mówi Marek Antczak, ekspert ds. bankowości. Transakcje zbliżeniowe rozliczane są bowiem nawet do 5 dni. W większości banków umożliwia to dokonanie płatności nawet przy zerowym stanie konta. Dopiero po rozliczeniu okazuje się, że mamy debet.
Dostępność to jednak niejedyna przyczyna popularności zbliżeniówek. – W końcu moglibyśmy mimo wszystko dokonywać tylko zwykłych transakcji, a jednak coraz więcej płacimy zbliżeniowo – mówi Marek Antczak.
Paweł Widawski z ZBP przypomina, że już w ubiegłym roku część banków (np. mBank) umożliwiła swoim klientom wyłączenie opcji zbliżeniowej. – Ale większego zainteresowania nie było. Klienci tego po prostu nie chcieli – mówi Widawski.
Napisz do autora:
[email protected]
Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?