Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bank rozbił Tomek Adamek, czyli o pieniądzach na polskim ringu

Artur Gac
Grzegorz Jakubowski
Kasę dzieli się długo przed walką, a beneficjentem lwiej części szmalu jest obóz panującego czempiona. Podział „tortu” wynosi minimum 55 do 45 proc., a często 80 do 20 proc. na korzyść mistrza. Ale i tak najwięcej zarabiają potężni promotorzy

Tomasz Adamek kontra Przemysław Saleta. Zapowiadany na ten weekend pojedynek byłego dwukrotnego mistrza świata dwóch kat. wagowych z mistrzem Europy z 2002 roku to doskonały przykład, że na nazwiskach utytułowanych i popularnych pięściarzy, choć mających daleko za sobą najlepsze lata kariery, można zbudować wysokobudżetową galę.

- Starcie Przemka z Tomkiem będzie normalną walką rankingową, tylko bez żadnego tytułu, a nadzór obejmie Polski Wydział Boksu Zawodowego - zapewnia szef organizacji Krzysztof Kraśnicki. Zaprzecza w ten sposób pojawiającym się opiniom, że zakontraktowana na 10 rund walka przybierze charakter wyłącznie rozrywkowo-towarzyski.

Szefowie organizującej galę telewizji Polsat, na czele z dyrektorem sportowym stacji Marianem Kmitą, której producentem wykonawczym ponownie zostali słynący z reżyserowania fantastycznych opraw szefowie federacji mieszanych sztuk walki KSW, zapewne do końca będą drżeli o wynik finansowy widowiska. Powód? Gala z budzącą kontrowersje kartą walk będzie nadawana w płatnym systemie pay-per-view, a za dostęp do transmisji trzeba zapłacić 40 złotych. Identyczną cenę ustalono rok temu, ale za nieporównywalnie bardziej wartościową walkę Adamka z medialną gwiazdą z Wieliczki, czyli Arturem Szpilką. To pozwoliło zapełnić widownię w Tauron Kraków Arenie i rozbić bank. Największymi wygranymi zostali promotorzy Andrzej Wasilewski, Piotr Werner i Tomasz Babiloński, którzy wzięli na siebie organizację gali.

Dwaj pierwsi powiększyli swoje majątki po - bagatela - około milion złotych, a niewiele mniej zarobił mający mniejsze udziały Babiloński. Multum pieniędzy, bijąc rekord w Polsce, zgarnął też Adamek, który mimo porażki zarobił aż 225 tys. dolarów brutto. - Rzeczywiście mówimy o rekordowym wyniku finansowym z absolutnie potężnym przychodem. Natomiast warto wiedzieć, że najpierw musieliśmy wziąć na siebie pewne ryzyko, bo przecież nikt nie zagwarantował nam sprzedania wszystkich biletów oraz tak zadowalającej dystrybucji usługi PPV - wyjaśnia największy promotor w kraju Andrzej Wasilewski, współwłaściciel grupy Sferis Knockout Promotions, której siedziba i baza treningowa mieszczą się w Warszawie.

W ostatnich tygodniach największą gwiazdą grupy został pięściarz z Wałcza Krzysztof Głowacki, który w wyśmienitym stylu pokonał przed czasem Niemca Marco Hucka i wywalczył tytuł mistrza świata w kat. wagowej junior ciężkiej. Kto sądzi, że „Główka” obłowił się na sensacyjnym zdobyciu pasa, musi zdać sobie sprawę z reguł panujących w boksie zawodowym. Podziału pieniędzy dokonuje się przed walką, a beneficjentem lwiej części szmalu jest obóz panującego czempiona. Podczas przetargu, podział „tortu”, w zależności od federacji, wynosi minimum 55 do 45 proc. na korzyść mistrza, a często dochodzi też do ogromnych dysproporcji sięgających podziału 80 do 20 procent.

W przypadku pojedynku Głowackiego obozy obu pięściarzy odstąpiły od przetargu, a na mocy porozumienia challenger z Polski zgarnął 60 tysięcy dolarów, co stanowiło ledwie 17 procent wypłaty Hucka, który mimo porażki otrzymał czek na kwotę 350 tys. USD. Dla porównania milionerem, po trwającej 36 minut pracy w ringu, został w 2012 roku krakowianin Mariusz Wach, inkasując za mordercze 12 rund walki z mistrzem świata wagi ciężkiej Władimirem Kliczką około miliona dolarów, pomniejszone o odprowadzony podatek i inne zobowiązania. - Dzisiejszy boks zawodowy diametralnie różni się od tego, co działo się w latach 70. w Stanach Zjednoczonych. Jeśli za zawodnikiem stoi porządny promotor, a pięściarz odnosi duże sukcesy, to zawsze idzie w parze wielka kasa - twierdzi Wasilewski.

Przez wiele ostatnich lat rolę tzw. superpromotorów pełniły potężne stacje telewizyjne, które płaciły wielkie pieniądze, jak amerykańskie HBO i Showtime oraz niemieckie ARD i ZDF. Wydając na pojedyncze gale po kilka milionów dolarów, decydenci stacji mieli ogromny wpływ na obsadę imprez oraz ingerowali w sposób prowadzenia grup przez promotorów. Obecnie rynek bokserski za naszą zachodnią granicą załamał się dokumentnie i żadna z wiodących stacji nie jest mocno zaangażowana finansowo. Z wyjątkiem telewizji RTL, która pokazuje wszystkie gale z udziałem Władimira Kliczki.

Co innego za oceanem, gdzie po latach posuchy właśnie dokonuje się dynamiczna rewolucja za sprawą menedżera Ala Haymona, który w krótkim czasie skaperował ponad 200 pięściarzy! - To dzisiaj najbardziej wpływowa postać światowego boksu, która wprowadza nowe standardy. Działając w roli agenta, współpracuje tylko z wybraną przez siebie grupą czterech promotorów - opowiada Wasilewski.

Jednym z beneficjentów szczodrego Amerykanina jest wspomniany Szpilka, którego obecne zarobki są odwrotnie proporcjonalne do klasy przeciwników. Popularny pięściarz po przeprowadzce do Teksasu, za kilkuminutowe spacerki w ringu, inkasuje po 100 tysięcy dolarów. Po odprowadzeniu podatku, wypłaceniu należnych procentów trenerowi oraz „działce” promotorskiej, na czysto i tak zostają mu krocie. Poza tym „Szpila” cieszy się komfortem opłaconego apartamentu i kompleksową salą treningową, a ponadto otrzymuje stałą dietę. Według naszych informacji 30-dniowe utrzymanie wieliczanina za oceanem kosztuje menedżera i promotorów 5 tysięcy dolarów.

Same koszty stałe w grupie Sferis KnockOut Promotions, w tym ponad dwadzieścia etatów zaczynających się od kwoty oscylującej wokół 1750 zł wraz z wynajmem kilku mieszkań, wynoszą w skali miesiąca 100 tysięcy złotych. Do tego regularnie dochodzą koszty związane z przygotowaniami kluczowych zawodników do ważnych pojedynków, czyli opłacenie m.in. obozu, ściągnięcie kilku sparingpartnerów, z których każdy inkasuje tysiąc dolarów tygodniowo, zakwaterowanie w hotelu i bilety lotnicze.

Źródłem dochodu grup zawodowych są przychody z praw telewizyjnych, które następnie zostają sprzedawane oraz walki zawodników z doskonałymi rekordami na zagranicznych galach. Generowane koszty pokrywane są głównie z pieniędzy wykładanych przez sponsorów, którzy jednocześnie odnoszą swoje korzyści biznesowe. - Po szesnastu latach pracy, regularnych inwestycjach i aktywach w postaci wypromowanych pięściarzy mamy produkt, który dzisiaj rzeczywiście trochę konsumujemy - przyznaje Wasilewski, strzegący także kariery krakowianina Andrzeja Wawrzyka. Mieszkającemu w Niepołomicach „ciężkiemu”, który jutro wystąpi na gali w Alabamie, bolesną porażkę w Moskwie z byłym mistrzem świata Aleksandrem Powietkinem zrekompensowało 60 tys. dolarów.

Bez 300 tys. złotych nie sposób dobrze „opakować” zbliżającą się, cykliczną galę w Kopalni Soli w Wieliczce, której pomysłodawcą jest Babiloński. Samo oświetlenie, jeśli ma być go dużo i jakościowo z wysokiej półki, to koszt nawet 100 tysięcy zł! Budżet imprezy pochodzi przede wszystkim ze sprzedaży stolików suto zastawionych jedzeniem i trunkami, ale nie tak łatwo znaleźć klientów, chętnych zapłacić od 8 do 15 tys. zł. Mimo trudności szef grupy Babilon Promotion, mającej pod skrzydłami pięściarza z Nowego Sącza Andrzeja Sołdrę, od 2007 roku prowadzi swoją działalność w oparciu o taki model biznesowy. Innymi słowy od początku czerpie profity z organizowania widowisk.

- Staramy się, aby minimum 20 procent z każdej gali zostało w firmie. Jest coraz lepiej, o czym świadczy fakt, że udało nam się utrzymać ten sam zarobek, co w ubiegłym roku, a przy tym poprawić jakość wizualną i sportową imprez. Tak naprawdę nie znam promotorów, którzy wykonują tę pracę dla idei. Po prostu jedni zarabiają więcej, a drudzy mniej - wyjawia Babiloński, prywatnie szwagier Krzysztofa „Diablo” Włodarczyka.

Swoje miejsce na rynku odnalazł także Mariusz Grabowski, szef grupy Tymex Boxing Promotion, który zapraszając do gościnnych występów Wacha, szybko wypromował swoją markę i wszedł na antenę telewizji Polsat.

- Widzę, że najbardziej wypromowani zawodnicy w kraju obierają kierunek na Stany Zjednoczone, więc mamy pole do popisu, żeby nadać rozgłos chłopakom z mniejszymi nazwiskami - zapowiada promotor pochodzącego z Gliczarowa Górnego Mateusza Rzadkosza, byłego amatora klubów Cios-Adamek Gilowice i TS Wisła.

***
Andrzej Wasilewski
Najbardziej znaczący polski promotor, z kontaktami w międzynarodowych federacjach boksu zawodowego. Współwłaściciel największej grupy w kraju - Sferis KnockOut Promotions (m.in.: Włodarczyk, Szpilka, Wawrzyk, Głowacki). Z wykształcenia prawnik, syn byłego prezesa Polskiego Związku Bokserskiego mecenasa Jacka Wasilewskiego.

Tomasz Babiloński
W 1998 r. wywalczył brązowy medal mistrzostw Polski juniorów w Krakowie. Był wychowankiem Gwardii Warszawa i w jej barwach stoczył 45 pojedynków. Od 2007 r. promotor, który tworzy najbardziej oryginalne gale, np. na plaży w Międzyzdrojach, w Kopalni Soli Wieliczka, w hotelach. To on dał szansę zaistnienia w boksie zawodowym Krzysztofowi Głowackiemu, 4. w historii, a obecnie jedynemu polskiemu mistrzowi świata.

Mariusz Grabowski
Biznesmen, właściciel firmy Tymex, producenta okien i drzwi. Sponsorowana przez niego grupa zadebiutowała w boksie zawodowym w lutym 2013 roku w Pionkach. Na jego galach gościnnie występował Mariusz Wach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski