Banki zaczynają zwalniać pracowników

- Zmniejszanie stanu zatrudnienia jest ostatnią rzeczą, którą chcielibyśmy robić - mówi Piotr Utrata, rzecznik ING Banku Śląskiego. - Nie została podjęta decyzja o ewentualnych redukcjach i ich skali w ING Banku Śląskim. Obecnie koncentrujemy się na ograniczeniu kosztów operacyjnych, czyli niezwiązanych z redukcją zatrudnienia - wyjaśnił.
Andrzej Olejnik z Sekcji Krajowej Bankowców NSZZ "Solidarność" zauważa, że informacje napływające z działających w Polsce banków na razie nie są katastroficzne. - Wiem, że ludzie obawiają się zwolnień, ale o rzeczywistych redukcjach możemy na razie mówić tylko w przypadku PKO BP i Citibanku. W pierwszym przypadku to restrukturyzacja zapowiadana jeszcze przed wybuchem kryzysu, o której było głośno już dawno temu. W przypadki Citibanku - o ile wiem - doszło do ugody odchodzących pracowników z zarządem - wyjaśnia Olejnik.
W listopadzie do jednego z urzędów pracy w Warszawie możliwość zwolnienia nawet 1,7 tys. pracowników zgłosił zarząd PKO BP. Skala redukcji w Citibanku była nieporównywalnie mniejsza.
- Nie powinniśmy być zaskoczeni widokiem bankowców opuszczających biurowce z kartonami wypełnionymi osobistymi rzeczami - mówi Michał Macierzyński z portalu Bankier.pl. I nie kryje, że kryzys finansowy będzie widoczny szczególnie w bankach opierających swoją ekspansję na walutowych kredytach hipotecznych. - Myślę, że już niedługo usłyszymy o redukcji etatów w kilku mniejszych bankach, które w poprzednich dwóch latach agresywnie zdobywały rynek kredytów mieszkaniowych.
W przypadku ING zapowiedź zwolnień nie powinna dziwić - według wstępnych danych bank ING w 2008 roku poniósł straty netto w wysokości około miliarda euro. Ze stanowiska zrezygnował prezes zarządu Michel Tilmant. Zła sytuacja nie dotyczy jednak polskiego ING Banku Śląskiego.
Jacek Świder