Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bardzo długi wyrok w sprawie „Symultanki”

Marcin Banasik
Marcin Banasik
archiwum
Proces. Przed krakowskim sądem rozpoczęło się wczoraj wielogodzinne ogłaszanie wyroku w sprawie fałszerzy z biura tłumaczeń „Symultanka”. Co ciekawe, głównym oskarżonym jest były właściciel kontrowersyjnych klubów ze striptizem Cocomo.

Ogłaszanie wyroku trwa aż tak długo, ponieważ sprawa dotyczy ponad 51 tysięcy sfałszowanych tłumaczeń dokumentów rejestracyjnych aut sprowadzonych z zagranicy. Sam wyrok zajmuje blisko 1700 stron tekstu, z czego blisko 800 stron to same zarzuty w sprawie przetłumaczonych dokumentów.

Na ławie oskarżonych zasiadają 42 osoby. Wśród nich są: właścicielka biura „Symultanka” Ewa Sz. i jej syn Jan Sz. oraz ich pracownicy, tłumacze przysięgli oraz studenci, którzy odpowiadają przed sądem za fałszowanie dokumentów.

Z ustaleń śledczych wynika, że matka i syn rozkręcili wielomilionowy biznes, a konkurencję wykończyli niższymi cenami. Przestępstwo polegało na tym, iż dokumenty tłumaczyli pracownicy biura i studenci, a nie tłumacze przysięgli, jak wymagają tego przepisy. Później polski tekst nanoszony był na druki „in blanco” od tłumaczy przysięgłych. Ci ostatni udostępniali także pieczątki i godzili się na podrabianie swoich podpisów.

Dzięki temu firma w każdym oddziale w ciągu tygodnia tłumaczyła nawet dwa tysiące dokumentów, które później trafiały do wydziałów komunikacji. Zyski biura tłumaczeń były olbrzymie - do 350 tys. zł tygodniowo z każdego oddziału, a tych w całej Polsce było 20.

Wczoraj krakowski sąd rozpoczął odczytywanie wyroku, z którego wynika, że uznał winę wszystkich oskarżonych co do większości zarzutów. Jeszcze nie wiadomo, jakie będą kary łączne oraz to, czy w przypadku niektórych oskarżonych zostaną one wymierzone w zawieszeniu.

Po tym, jak prokuratura zainteresowała się „Symultanką”, Jan Sz. zainwestował zarobione na lewych tłumaczeniach pieniądze w sieć klubów Cocomo. Ten interes również skończył się w prokuraturze, do której zaczęli się zgłaszać klienci klubu. Część z nich twierdziła, że pracownicy lokalu wyłudzili od nich gigantyczne kwoty za drinki. Wprawdzie większość spraw została umorzona, ale Jan Sz. został skazany w ubiegłym roku za niezapłacenie w terminie 3,6 mln zł podatku. Dobrowolnie poddał się karze grzywny w wysokości 55 tys. zł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski