Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bardzo dziwny jest ten świat

Rozmawiała Jowita Łuczak
Niemen wyrastał ponad przeciętność środowiska muzyków
Niemen wyrastał ponad przeciętność środowiska muzyków Archiwum Odbitek PP
Rozmowa. Czesław Niemen był dla władzy ludowej niebezpieczny. Grał muzykę, która rozsadzała ten ustrój od środka. Dlatego starano się za wszelką cenę Niemena skompromitować - mówi reżyser Krzysztof Magowski

- Stworzył Pan magiczny portret Czesława Niemena - "Sen o Warszawie", w którym wystąpiło wiele oddanych mu osób. Kim był dla Pana Niemen?

- Niemena spotkałem w 1972 r., kiedy byłem młodym, początkującym dziennikarzem studenckim. Poprosiłem Niemena o wywiad i o dziwo się zgodził. Byłem tak zdenerwowany pierwszym wywiadem, że zapomniałem przynieść płytę "Dziwny jest ten świat", na którą pracowałem przez trzy dni przy zbiorze truskawek. Nie pamiętam już jakie pytania zadawałem, ale pamiętam, że Niemen zauważył moje poruszenie i pod koniec rozmowy wyciągnął swoją fotografię i złożył na niej autograf.

Jaki byłem szczęśliwy... Potem już więcej się z nim nie spotkałem osobiście. Zaczęliśmy się kontaktować telefonicznie, kiedy robiłem film o Ryśku Riedlu "Sie macie ludzie", gdzie Niemen miał wystąpić. Niestety, był już wtedy chory i leżał na onkologii na Ursynowie. Zdjęcia ustalone były na luty 2004 r., a Czesław zmarł 17 stycznia 2004 r.

- Zdjęcia do filmu o Niemenie rozpoczęto już w 2005 r., ciężko było skompletować materiały?

- Zbieranie materiałów trwało długo, dwukrotnie odrzucano mój projekt w Polskim Instytucie Sztuki Filmowej. Mimo wszystko dla większości ludzi ogromnym zaskoczeniem była ilość materiałów, które zdobyliśmy. Ze Szwecji, Stanów czy naszych archiwów. Odkryliśmy np. materiały z koncertu Marleny Dietrich w warszawskiej Sali Kongresowej, gdzie widać, jak Niemen spogląda na nią i za chwilę się okaże, że Dietrich kupi jedną z jego piosenek. Niestety, niektóre materiały zostały zniszczone, o przyczynie i sposobie ich likwidacji mówimy w filmie. Najlepszym przykładem jest zapis z festiwalu opolskiego i nagrodzonej piosenki "Dziwny jest ten świat".

- W końcu legendarny utwór.

- I dla pani było zaskoczeniem, że Niemen dostaje nagrodę, a materiał zostaje skasowany. To, co my znamy, to nagranie z Sopotu. A ten cały klip... Przebrano go w jakąś rubaszkę białoruskiego chłopa... Paranoja.

- Pański film odrzucano ze względu na scenariusz?

- Scenariusz zawsze był ten sam, tytuły zmieniałem. Na początku był "Dziwny jest ten świat", potem "Bardzo dziwny jest ten świat", a na samym końcu "Sen o Warszawie".

- Spora część filmu poświęcona jest szykanom wobec Niemena, pokazuje absurd polityki kulturalnej PRL. Pan zdaje się jednak przywracać w "Śnie o Warszawie" dobre imię artysty.

- Minęło 10 lat od jego śmierci, jest to czas, po którego upływie można zająć się weryfikacją twórczości jakiegoś artysty. I tu Niemen wyszedł zwycięsko z tej próby, bo jego piosenki nadal żyją i wciąż są śpiewane. Pomyślałem sobie, że skoro jest taką postacią, która nadal żyje w naszej świadomości, nadal budzi emocje, to można by nakręcić o nim poważny film. Przyznam się, że zawsze robiłem filmy o postaciach pozytywnych, staram się wybierać bohatera pozytywnego. Wydawało mi się, że Niemen się idealnie w tę moją koncepcję wpisuje. Mało tego - on na taki poważny film od dawna zasługiwał. Był jeszcze inny powód, mianowicie byłem poniekąd ofiarą filmu Piwowskiego "Sukces".

Poszedłem na niego jeszcze jako licealista. Po obejrzeniu za pierwszym razem byłem tak wstrząśnięty, że wyszedłem z sali zaraz po dodatku i poszedłem po godzinie na drugi seans. Film Piwowskiego spowodował, że obudziłem się nagle w innej rzeczywistości i pomyślałem: "Boże, ten Niemen to jest debil". Padłem ofiarą sprytnej manipulacji, której celem było ośmieszenie Niemena. Z każdego można zrobić idiotę. I dlatego już po latach zdecydowałem się przyjrzeć temu i zobaczyć, jak to wszystko zostało zmontowane przeciwko niemu.

Pokazuję metody wykorzystane przy kręceniu "Sukcesu". W pewnym sensie jest to mój komentarz, bo czym sobie Niemen zasłużył na tego rodzaju film? On po prostu śpiewał, realizował swoją pasję. I dlatego bronię Czesława Niemena w swoim filmie.

- Dlaczego tak było? Niemen był silną postacią. W filmie wspominano go jako człowieka, który świecił wewnętrznym światłem.

- Tak, to była bardzo silna osobowość. Sam siebie wymyślił w tym szarym świecie. Jako wielka indywidualność wyrastał ponad tę polską szarzyznę i przeciętność. Nie mógł się pogodzić z taką rzeczywistością. Jego śpiewu, ubioru czy zachowań nie można było oceniać w kategorii protestu "idźmy na barykady".

Ale było coś jeszcze - Niemen nieangażujący się politycznie był niewygodny. On spokojnie, konsekwentnie uprawiając swoją muzykę, zdawał się niesterowalny przez władze. I dlatego co jakiś czas musiał dostawać po głowie. Na tym polegała właśnie polityka kulturalna PRL: ktoś coś zobaczył, powiedział i bach, w głowę. Tak jak mówiłem wcześniej, Niemen wyrastał ponad przeciętność i co jakiś czas stawał się nawet nie wrogiem politycznym, tylko...

- ...zagrożeniem?
- Tak, zagrożeniem. Pamiętam, jak nosiłem wtedy długie włosy, mieliśmy służbę wojskową na uniwerku i kazali nam ścinać te plerezy, bo pułkownik powiedział, że nie pozwoli, aby Niemenkowie rządzili w Polsce. A naszym idolem był właśnie pan Czesław. Człowiek się buntował przeciwko temu wszystkiemu, a Niemen jakby z oddali nam patronował.

- Ale Niemen się zmieniał.

- Tak. Zaczynał od piosenek latynoamerykańskich, pojawił się repertuar brazylijski, uczył się portugalskich piosenek, potem był rhytm and blues, utwory na rzewną nutę, potem soul, rock, jazz, rock progresywny. Niemen ciągle dojrzewał, zmieniał style, ale w tym, co robił, zawsze był niemal perfekcyjny. I zawsze nosił długie włosy.

- Zaskakująca jest historia Niemena i Faridy. To była niezwykła miłość, o której nie mówi się wiele. Artyści mieli tajną "umowę serca".

- Tak. Zaprosiliśmy Faridę do zdjęć. Po raz pierwszy zobaczyłem ją w 1971 r., jak występowała w Sopocie. Niemen poznał ją w czasie swojego pobytu we Włoszech, kiedy wspólnie brali udział w festiwalu muzycznym Cantagiro. Potem załatwił jej przyjazd do Polski i od tego czasu narodziła się ich wielka miłość. Był taki cykl programów "Taka miłość się nie zdarza". Taka pełna miłość. Niestety, musieli się rozstać i w filmie pokazujemy kulisy ich rozłąki.

- W filmie wystąpiło kilkadziesiąt osób, została pokazana obszerna część życia Niemena, jednak historia w pewnym momencie się urywa, odczuwa się pewien niedosyt. Nie występuje w niej ostatnia żona artysty.

- Pani Małgorzata miała scenariusz w rękach i go nie zaakceptowała. Wiadomo, że w filmie dokumentalnym trudno jest wszystko dokładnie opisać. Niektóre materiały się dostanie, znajdzie, innych nie. To jest wyższość filmu dokumentalnego nad fabułą, przy której wszystko jest zamknięte. Przy filmach dokumentalnych nagle może się pojawić jakiś nowy materiał i wszyscy krzykną "łał". Ku mojemu ubolewaniu pani Małgorzata nie wzięła udziału w filmie i jest to widoczne. Mówimy tylko, że Niemen ożenił się powtórnie i już dalej nie ma nic.

- To wielka szkoda, film przecież przedstawia Niemena w pozytywnym świetle.

- Oczywiście, że tak. Nie znam dokładnie powodów, dla których pani Małgorzata Niemen-Wydrzycka nie chciała wystąpić. Może po obejrzeniu filmu zmieni zdanie? Gdyby je zmieniła, to na pewno telewizyjny serial o Niemenie byłby pełniejszy. Chętnie widziałbym w nim też gitarzystę z Akwarel Tomasza Jaśkiewicza, który najpierw bardziej niż kategorycznie mi odmówił, ale po obejrzeniu roboczej wersji zmienił zdanie.

- To będzie serial dokumentalny?

- To zależy od wielu czynników, ale w serialu znalazłyby się m.in. archiwalia, które jeszcze nigdy nie były pokazywane w Polsce - materiały z Francji, Włoch, Niemiec. Mamy tyle skatalogowanych pozycji, że można by z nich cały recital ułożyć. Niestety, to kosztuje. Budżet filmu był mniejszy niż jeden odcinek dobrego serialu, np. "Czasu honoru", a okres zdjęciowy to 78 dni.

- Wrócił Pan zza oceanu, jaki był odbiór filmu o Niemenie w Stanach Zjednoczonych?

- Wróciłem z Chicago, gdzie pokazywałem ten film. Przyszła masa ludzi, którzy znali Niemena osobiście i powiedzieli, że chętnie opowiedzieliby o nim, bo go nadal kochają. Brakuje mi w filmie rozbudowanego wątku chicagowskiego, on tak często tam jeździł. Serial na pewno zostałby wzbogacony o nowe treści. W każdym razie film wywołał tam niesamowitą reakcję. Miałem taką wzruszającą sytuację: tuż po projekcji podeszła do mnie pani i poprosiła o rozmowę. "Ale za chwilkę"- dodała, wycierając oczy... Później wróciła z pytaniami, a na końcu powiedziała, że nie tylko pięknie śpiewał, ale też był sexy. Bo to był idol z jej młodości.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski