Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bartosz Kapustka. 19-latek, który już wygrał Euro. A szaleństwo dopiero się zaczyna

Przemysław Franczak
Przemysław Franczak
Młody, ale bez kompleksów. Ryzykant, ale z chłodną głową. Potrafi mądrze rozegrać mecz. Bartosz Kapustka, piłkarz Cracovii już jest gwiazdą Euro
Młody, ale bez kompleksów. Ryzykant, ale z chłodną głową. Potrafi mądrze rozegrać mecz. Bartosz Kapustka, piłkarz Cracovii już jest gwiazdą Euro fot. Andrzej Banaś
To porównanie jest dzisiaj ryzykowne, bo we Francji strajkują kolejarze, jednak w tym wypadku nie ma żadnej obawy - Bartosz Kapustka wsiadł nie tylko do właściwego pociągu, ale jest to TGV. Prędkość, jaką rozwinął w kadrze, jest imponująca. Nie wiemy, gdzie zajedzie, ale wiemy, że daleko.

W Pogórskiej Woli, czyli tam, gdzie wszystko się zaczęło, mieszkańcy wymyślili, żeby wspólnie obejrzeć pierwszy mecz Polaków na Euro 2016. Strefę kibica zorganizowano w remizie. Na ścianie powieszono wielki telewizor, przed nim poustawiano krzesła, na których z reguły siedzą tutaj weselni goście. Teraz też miało być wesele, choć innego rodzaju. Zaślubiny młodego Kapustki, chłopaka stąd, z wielkim futbolem. Tata, mama i brat też oczywiście byli, miejsca mieli zarezerwowane w pierwszym rzędzie.

W sumie przyszło tyle osób, że krzeseł zabrakło.

Jazda bez trzymanki

- Stuprocentowej pewności, że zagra z Irlandią, nie było, wszyscy bardzo się ucieszyli, że wyszedł w podstawowym składzie - opowiada Mateusz Kapustka, starszy brat Bartosza. - Duma była, wiadomo, rodzicom pewnie łza się w oku zakręciła. Zagrał nieźle, aczkolwiek zawsze można zagrać lepiej. Parę strat przecież miał - przypomina.

O mankamentach pamięta on, może tata Kazimierz, były piłkarz Tarnovii, który z synami może rozmawiać o futbolu godzinami, i paru ekspertów. Reszta Polski już o błędach zapomniała, może nawet wcale ich nie zauważyła. 19-letni piłkarz z niedzieli na poniedziałek znalazł się w centrum medialnego szaleństwa, spychając z czołówek wszystkich możliwych celebrytów i wszystkie najbardziej klikalne historie.

Jedna taka fala z jego udziałem już przeszła we wrześniu ubiegłego roku, gdy zadebiutował w kadrze i zdobył gola, ale ta obecna jest nieporównywalnie większa. Prawdziwe tsunami. Internetowe memy („Przepraszam, po ile ta Kapustka? Po 40 milionów euro!”), filmy, telewizyjne materiały, galerie zdjęć; dzieciństwo, szkoła, dziewczyna, wiwisekcja życia prywatnego. Kazimierz Kapustka udzielił w ostatnich dniach więcej wywiadów niż syn.

- Wszystko to jest już naprawdę bardzo napompowane. Za bardzo - zwraca uwagę Mateusz.

Pozostaje pytanie, czy jego młodszy brat ma świadomość tego, co dzieje się w kraju. Na ostatniej konferencji prasowej, w której wziął udział, rezolutnie odpowiedział dziennikarzom, że po meczu z Irlandią wyłączył wszystkie aplikacje, żeby nie czytać informacji na swój temat.

- Chciałem odciąć się od tego, co się o mnie mówi i pisze - mówił pomocnik Cracovii. - Wiem, że kibice będą teraz wymagać, abym w każdym meczu potwierdzał dobrą dyspozycję, ale myślę, że nic mi się w mojej głowie nie przewróci - opowiadał z uśmiechem.

- Coś tam do niego na pewno dochodzi - uważa brat. - Ale myślę, że jest w stanie się wyłączyć. Po meczu rozmawialiśmy trochę na Facebooku, w ostatnich dniach już nie kontaktowaliśmy się, nie chciałem mu zawracać głowy. Niech chłopak ma trochę spokoju.

W tym zamieszaniu nie chodzi tylko o popularność. Chodzi też o zainteresowanie, jakie wzbudza wśród trenerów zachodnich klubów. Dużych zachodnich klubów.

Futbol ma we krwi

W Cracovii, czyli tam, gdzie wszystko się rozwinęło, już pogodzili się z tym, że Bartek do nich wróci, ale tylko po to, żeby się pożegnać.

- Do myśli, że odejdzie po Euro, przyzwyczaiłem się już dawno temu - przyznaje trener „Pasów” Jacek Zieliński.

Tak się złożyło, że w poniedziałek jego piłkarze spotkali się na pierwszych zajęciach po urlopach. Wiadomo, co było głównym tematem rozmów - nie wakacyjne przeboje i podboje:

- Nieźle Bartek wypadł, co nie?

- Super! - Rewelacja!

- Żarty, jak to w szatni, też były. „Tego ja go nauczyłem, a tamtego ja” - uśmiecha się Tomasz Siemieniec, kierownik drużyny „Pasów”, który Bartkowi ojcował w klubie przez ponad trzy lata. - Kadra u każdego wzbudza emocje, ale jeszcze inaczej się patrzy, gdy pierwsze skrzypce gra tam chłopak, którego tak dobrze się zna.

Zieliński: - Jego występ przeciwko Irlandii Północnej mnie nie zdziwił. Na plus zaskoczyła jego dojrzałość, mądrość w grze. Od 19-letniego chłopaka czasami trudno takich rzeczy wymagać. Zagrał jednak fajnie pod każdym względem.

Do Kapustki przylgnął taki opis, że rośnie w ważnych meczach, w reprezentacji. Zero stresu, silna psychika. - Bardziej niż przed Euro denerwowałem się jako dzieciak przed pierwszym występem w kadrze województwa małopolskiego - śmiał się ostatnio na łamach „Przeglądu Sportowego”.

- Powiem tak: to jest urodzony piłkarz. Po prostu. On to kocha, on tym żyje. Nie ma znaczenia, z kim gra i gdzie gra. Boisko to jego naturalne środowisko - uważa Siemieniec. - Znając go, to z Niemcami - jeśli wystąpi - będzie ryzykował tak samo jak grając z Irlandią. Ma to we krwi. Są ludzie, którzy pracują przez dziesięć lat, żeby osiągnąć to, co on w jeden rok. Gdy przyszedł do pierwszej drużyny Cracovii, był malutki, chudziutki, ale każdy mówił: popatrz, z tego chłopaka będzie kawał zawodnika.

Wszystko dzieje się u niego bardzo szybko. Nie za szybko?

- Zawsze marzył o tym, żeby grać w kadrze, teraz to marzenie spełnia. Wszedł na pewien poziom i tu już nie ma na co czekać, trzeba iść do przodu - podkreśla Mateusz Kapustka. - Brat ma dodatkowy atut: w kadrze trafił na superprofesjonalistów pokroju Lewandowskiego i Krychowiaka. Ich wskazówki będą dla niego bezcenne.

To jeszcze jedna ważna umiejętność młodego zawodnika. Błyskawicznie nawiązuje kontakt ze starszymi zawodnikami. Z jednej strony stał się maskotką kadry, w bardzo pozytywnym znaczeniu, z drugiej - jak gąbka chłonie to, co bardziej doświadczeni koledzy mają mu do powiedzenia.

Chłodna głowa nastolatka

W La Baule, czyli tam, gdzie wszystko ostatecznie się zmieniło, Kapustka też zajął całą medialną przestrzeń. Nie każdy ma taki dar. Scena, która najlepiej to ilustruje, rozegrała się na wtorkowej konferencji prasowej, dwa dni po zwycięstwie nad Irlandią Płn. - Bartek, zagrałeś tak dobrze, że czuję się tu niepotrzebny - rzucił w pewnym momencie siedzący obok Jakub Wawrzyniak, jeden z najbardziej doświadczonych zawodników kadry. Mówił trochę żartobliwie, ale tym jednym zdaniem trafił w sedno.

A Kapustka? Tylko się uśmiechnął.

- Jak na wiek i na liczbę meczów rozegranych w reprezentacji, jego sposób gry jest imponujący - twierdzi Włodzimierz Lubański, legenda polskiej piłki. - Wchodzi na boisko bez strachu, bez zdenerwowania, bez kompleksów. Nawet jeśli meczowi towarzyszy duże napięcie - dodaje Lubański.

Kapustka nie skończył jeszcze 20 lat. Jako pierwszy nastolatek zadebiutował na francuskim Euro w wyjściowym składzie, ale słowo „dorosły” jest tu na miejscu. Jego dojrzałość w sposobie zachowania zwraca uwagę nie tylko na boisku. Jest pewny siebie, ale nie bezczelny. Walczy o względy trenera Nawałki, a jednocześnie zna swoje miejsce w szeregu. Wszystko z właściwym sobie, młodzieńczym wdziękiem i tak naturalnie, jakby poruszanie się w medialnej rzeczywistości było dla niego chlebem powszednim. Po niedzielnym meczu w Nicei przez kilkanaście minut cierpliwie odpowiadał na pytania dziennikarzy, nie dając żadnego powodu, aby myśleć, że jeden dobry mecz uczynił go już mało dostępną gwiazdą.

Dlatego Lubański wróży mu interesującą przyszłość. I to już, za chwilę. - Nagle przed Kapustką otworzyła się bardzo duża perspektywa. To chłopak, który w najbliższej przyszłości może być czołowym zawodnikiem reprezentacji. A nawet powiem więcej - jest na dobrej drodze, aby zostać liderem zespołu. Teraz będzie miał jednak zadanie, aby potwierdzić, że zasługuje na te pochwały. U młodego zawodnika to najtrudniejsze - uważa Lubański.

I radzi, co Kapustka powinien zrobić, gdy odpłynie już pierwsza fala popularności. - Nie ma złotego środka. Musi kontynuować to, co tak dobrze zaczął, cały czas pracować nad sobą, ale przede wszystkim rozgrywać mecze z pełnym zaangażowaniem i zaufaniem do swoich umiejętności. Wszystko jest dopiero przed nim, ale już widać, że ma chłodną głowę - mówi Lubański.

To już połowa sukcesu.

***

Juventus Turyn, Ajax Amsterdam, Galatasaray Stambuł, Southampton - lista klubów zainteresowanych pozyskaniem Bartosza Kapustki stale się powiększa. Tak samo jak jego cena. Jest duża szansa, że młody pomocnik Cracovii pobije transferowy rekord polskiej ligi. Do tej pory najdroższym piłkarzem wykupionym z ekstraklasy był Adrian Mierzejewski, którego w 2011 roku Polonia Warszawa sprzedała do tureckiego Trabzonsporu za 5,25 mln euro. Najdroższym polskim piłkarzem w historii pozostaje wciąż Jerzy Dudek, którego w 2001 r. Liverpool wykupił z Feyenoordu Rotterdam za 7,4 mln euro. Ten wynik zostanie jednak wkrótce pobity. Jeśli nie przez Kapustkę, to przez innego reprezentacyjnego pomocnika - Piotra Zielińskiego. 22-letni zawodnik Udinese jest m.in. na celowniku Liverpoolu, w grę może wchodzić 15 mln euro. Rekord wyśrubowałby Robert Lewandowski, jeśli zdecydowałby się opuścić Bayern. Angielskie media spekulują, że Real Madryt jest gotów zapłacić za gwiazdę reprezentacji Polski od 80 do 100 mln euro. W 2010 roku Borussia Dortmund pozyskała go od Lecha Poznań za 4,75 mln.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski