- Piękny sen trwa. Powołanie do reprezentacji, debiut i bramka. Dociera do Pana to, co się dzieje? Trudno sobie wymarzyć lepszy scenariusz!
- Rzeczywiście, ostatnio wiele pozytywnych rzeczy dzieje się w moim życiu. Jestem bardzo szczęśliwym człowiekiem. Miejmy nadzieję, że będę dobrą dyspozycję podtrzymywał w klubie i zasłużę na kolejne powołania. Kiedy strzeliłem tę bramkę, byłem zaskoczony, ale radość była wielka. Po meczu spokojnie z tym wszystkim się oswajałem. Zdaję sobie sprawę, że jest to duże wydarzenie w moim życiu.
- Jak zobaczył Pan piłkę w bramce po swoim strzale, to poczuł się Pan chyba najszczęśliwszym człowiekiem na świecie?
- Zgadza się. Miałem trochę szczęścia, że piłka znalazła się w siatce. Kamil Grosicki fajnie mnie znalazł, miał sporą zasługę w tym golu.
- Ale główną Pan, przecież poszedł Pan na pewniaka na tę piłkę.
- Tak, wyczułem to miejsce, gdzie się znajdzie. Cieszyłem się z tego gola, koledzy też, gratulowali mi. Jest fantastyczna atmosfera w drużynie. Jestem bogatszy o nowe doświadczenia.
- Komu dedykuje Pan tego gola?
- Przemknęła mi myśl już przed meczem, że jeżeli strzelę bramkę, to zadedykuję ją rodzicom - mamie Renacie i tacie Kazimierzowi. Dużo im zawdzięczam. Mam wsparcie w rodzinie. Tata mnie nastawił od początku na piłkę. Zabrał mnie na pierwszy trening, woził mnie na zajęcia. Gdyby nie on, to mogło się to różnie potoczyć.
- Kiedy dowiedział się Pan, że w ogóle zagra z Gibraltarem?
- W dniu meczu. Trener ze mną rozmawiał i mówił, żebym był gotowy do gry, gdyby taka okazja się nadarzyła. Pewności, że wejdę na boisko, nie miałem. Gdy rozgrzewałem się, usłyszałem komendę, że mam się szykować do gry.
- Dostał Pan szansę przez pół godziny, czy spodziewał się Pan, że tych minut będzie aż tak wiele?
- Po cichu liczyłem na to, że będą to jakieś minuty, nie kalkulowałem ile. Fajnie, że dostałem ten czas.
- Serce mocniej zabiło?
- Na pewno tak, to jest jakaś nowość w moim życiu. Długo tego nie zapomnę. Ale też starałem się podchodzić do tego spokojnie. Nie ma nic lepszego, niż wychodzić na mecz na Stadionie Narodowym, przy wspaniałej publiczności.
- Zagrał Pan z numerem 10. Dlaczego akurat ten?
- Nie wiem. Byłem tym zaskoczony, że czeka na mnie taka koszulka, ale taką zastałem w szatni.
- Jakie zadania nakreślił dla Pana trener Adam Nawałka?
- Pozytywnie mnie nastawił, powiedział, bym grał tak, jak na treningu. Wszedłem na lewą stronę pomocy, ale z Kamilem Grosickim wymienialiśmy się na flankach.
- Trener był zadowolony z Pana postawy?
- Był czas, by zamienić kilka zdań. Trener pozytywnie do mnie podszedł.
- Graliście z amatorami, dość łatwo było Panu rywalizować.
- Starałem się podchodzić do tego meczu jak do spotkania ligowego. Miałem ze dwie sytuacje, w których może mogłem być pewny siebie, "wjechać" w pole karne. Ale krok po kroku zbieram nowe doświadczenia.
- Czy selekcjoner powiedział Panu wcześniej, że nie jest Pan przewidziany na mecz z Niemcami, czy też iskierka nadziei na występ, choćby minutowy, gdzieś się tliła?
- Dzień przed meczem rozmawiałem z trenerem i dostałem wiadomość, że nie zagram. Kibicowałem więc zespołowi, siedząc na trybunach wraz z Przemkiem Tytoniem i Karolem Linettym.
- Jak będzie Pan wspominał to zgrupowanie?
- Mieszkałem w pokoju z Kamilem Wilczkiem, też debiutantem w reprezentacji. Byłem zaskoczony przyjęciem do drużyny. Każdy zamienił ze mną kilka zdań.
- Nie odczuł Pan tego, że jest jeszcze nieopierzonym "kurczakiem", a rutyniarze traktują nowego z góry?
- Nie, zupełnie nie, przyjęcie było świetne. Atmosfera była wspaniała.
- Polska jest na drugim miejscu w grupie eliminacyjnej, chyba jest przekonanie w drużynie, że trudno byłoby nie awansować do Euro?
- Oczywiście, dobrze się dogadujemy na boisku i poza nim, jest wielu chłopaków o sporych umiejętnościach indywidualnych i nikt nie wyobraża sobie, by tego awansu nie udało się uzyskać.
- Ma Pan ważny kontrakt w Cracovii do grudnia przyszłego roku. Spodziewa się Pan, że teraz wzrośnie zainteresowanie reprezentantem Polski?
- Rozmowy cały czas trwają. Ja muszę się skupiać na tym, by jak najlepiej wyglądać na boisku, a wszystkimi formalnościami zajmuje się mój menedżer Cezary Kucharski.
- On ma pod swoimi skrzydłami Roberta Lewandowskiego. Czy Panu przemyka myśl, żeby powtórzyć podobną drogę jak on - zagrać w dobrym klubie w Polsce i wyjechać do topowego zespołu w Europie?
- Każdy chłopak, który gra w piłkę i jest ambitny, chce być jak najlepszym piłkarzem. Mam podobny plan, będę dawał z siebie wszystko, by na tym najwyższym poziomie zagrać i na nim pozostać.
- Zostanie Pan w Cracovii dłużej niż do zimy przyszłego roku?
- Spokojnie, wszystko się z czasem okaże. Muszę się przygotowywać do każdego najbliższego meczu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?