Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bartosz Kapustka: Nie zapomnę tego meczu

Rozmawiał Jacek Żukowski
Bartosz Kapustka ma 18 lat, jest wychowankiem Tarnovii
Bartosz Kapustka ma 18 lat, jest wychowankiem Tarnovii fot. Szymon Starnawski
Rozmowa. Piłkarz Cracovii BARTOSZ KAPUSTKA w spotkaniu eliminacji mistrzostw Europy zdobył bramkę. Przebojem wszedł do reprezentacji Polski i chce w niej zostać na dłużej.

- Piękny sen trwa. Powołanie do reprezentacji, debiut i bramka. Dociera do Pana to, co się dzieje? Trudno sobie wymarzyć lepszy scenariusz!
- Rzeczywiście, ostatnio wiele pozytywnych rzeczy dzieje się w moim życiu. Jestem bardzo szczęśliwym człowiekiem. Miejmy nadzieję, że będę dobrą dyspozycję podtrzymywał w klubie i zasłużę na kolejne powołania. Kiedy strzeliłem tę bramkę, byłem zaskoczony, ale radość była wielka. Po meczu spokojnie z tym wszystkim się oswajałem. Zdaję sobie sprawę, że jest to duże wydarzenie w moim życiu.

- Jak zobaczył Pan piłkę w bramce po swoim strzale, to poczuł się Pan chyba najszczęśliwszym człowiekiem na świecie?
- Zgadza się. Miałem trochę szczęścia, że piłka znalazła się w siatce. Kamil Grosicki fajnie mnie znalazł, miał sporą zasługę w tym golu.

- Ale główną Pan, przecież poszedł Pan na pewniaka na tę piłkę.
- Tak, wyczułem to miejsce, gdzie się znajdzie. Cieszyłem się z tego gola, koledzy też, gratulowali mi. Jest fantastyczna atmosfera w drużynie. Jestem bogatszy o nowe doświadczenia.

- Komu dedykuje Pan tego gola?
- Przemknęła mi myśl już przed meczem, że jeżeli strzelę bramkę, to zadedykuję ją rodzicom - mamie Renacie i tacie Kazimierzowi. Dużo im zawdzięczam. Mam wsparcie w rodzinie. Tata mnie nastawił od początku na piłkę. Zabrał mnie na pierwszy trening, woził mnie na zajęcia. Gdyby nie on, to mogło się to różnie potoczyć.

- Kiedy dowiedział się Pan, że w ogóle zagra z Gibraltarem?
- W dniu meczu. Trener ze mną rozmawiał i mówił, żebym był gotowy do gry, gdyby taka okazja się nadarzyła. Pewności, że wejdę na boisko, nie miałem. Gdy rozgrzewałem się, usłyszałem komendę, że mam się szykować do gry.

- Dostał Pan szansę przez pół godziny, czy spodziewał się Pan, że tych minut będzie aż tak wiele?
- Po cichu liczyłem na to, że będą to jakieś minuty, nie kalkulowałem ile. Fajnie, że dostałem ten czas.

- Serce mocniej zabiło?
- Na pewno tak, to jest jakaś nowość w moim życiu. Długo tego nie zapomnę. Ale też starałem się podchodzić do tego spokojnie. Nie ma nic lepszego, niż wychodzić na mecz na Stadionie Narodowym, przy wspaniałej publiczności.

- Zagrał Pan z numerem 10. Dlaczego akurat ten?
- Nie wiem. Byłem tym zaskoczony, że czeka na mnie taka koszulka, ale taką zastałem w szatni.

- Jakie zadania nakreślił dla Pana trener Adam Nawałka?
- Pozytywnie mnie nastawił, powiedział, bym grał tak, jak na treningu. Wszedłem na lewą stronę pomocy, ale z Kamilem Grosickim wymienialiśmy się na flankach.

- Trener był zadowolony z Pana postawy?
- Był czas, by zamienić kilka zdań. Trener pozytywnie do mnie podszedł.

- Graliście z amatorami, dość łatwo było Panu rywalizować.
- Starałem się podchodzić do tego meczu jak do spotkania ligowego. Miałem ze dwie sytuacje, w których może mogłem być pewny siebie, "wjechać" w pole karne. Ale krok po kroku zbieram nowe doświadczenia.

- Czy selekcjoner powiedział Panu wcześniej, że nie jest Pan przewidziany na mecz z Niemcami, czy też iskierka nadziei na występ, choćby minutowy, gdzieś się tliła?
- Dzień przed meczem rozmawiałem z trenerem i dostałem wiadomość, że nie zagram. Kibicowałem więc zespołowi, siedząc na trybunach wraz z Przemkiem Tytoniem i Karolem Linettym.

- Jak będzie Pan wspominał to zgrupowanie?
- Mieszkałem w pokoju z Kamilem Wilczkiem, też debiutantem w reprezentacji. Byłem zaskoczony przyjęciem do drużyny. Każdy zamienił ze mną kilka zdań.

- Nie odczuł Pan tego, że jest jeszcze nieopierzonym "kurczakiem", a rutyniarze traktują nowego z góry?
- Nie, zupełnie nie, przyjęcie było świetne. Atmosfera była wspaniała.

- Polska jest na drugim miejscu w grupie eliminacyjnej, chyba jest przekonanie w drużynie, że trudno byłoby nie awansować do Euro?
- Oczywiście, dobrze się dogadujemy na boisku i poza nim, jest wielu chłopaków o sporych umiejętnościach indywidualnych i nikt nie wyobraża sobie, by tego awansu nie udało się uzyskać.

- Ma Pan ważny kontrakt w Cracovii do grudnia przyszłego roku. Spodziewa się Pan, że teraz wzrośnie zainteresowanie reprezentantem Polski?
- Rozmowy cały czas trwają. Ja muszę się skupiać na tym, by jak najlepiej wyglądać na boisku, a wszystkimi formalnościami zajmuje się mój menedżer Cezary Kucharski.

- On ma pod swoimi skrzydłami Roberta Lewandowskiego. Czy Panu przemyka myśl, żeby powtórzyć podobną drogę jak on - zagrać w dobrym klubie w Polsce i wyjechać do topowego zespołu w Europie?
- Każdy chłopak, który gra w piłkę i jest ambitny, chce być jak najlepszym piłkarzem. Mam podobny plan, będę dawał z siebie wszystko, by na tym najwyższym poziomie zagrać i na nim pozostać.

- Zostanie Pan w Cracovii dłużej niż do zimy przyszłego roku?
- Spokojnie, wszystko się z czasem okaże. Muszę się przygotowywać do każdego najbliższego meczu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski