Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bartosz Rymaniak: Z Cracovii mnie „wypchnięto"

Jacek Żukowski
Jacek Żukowski
Bartosz Rymaniak (kapitan Korony Kielce)
Bartosz Rymaniak (kapitan Korony Kielce) Fot. Andrzej Szkocki
Bartosz Rymaniak, kapitan Korony Kielce, szykuje się do poniedziałkowego meczu z Cracovią, w której kiedyś grał.

- Gratulacje związane z Pańską postawą w tych rozgrywkach, jak również z wynikami zespołu. Można powiedzieć, że jesteście objawieniem. Przypuszczał Pan, że może być tak dobrze?

- Przed sezonem na pewno niewiele faktów wskazywało na to, że po 17. kolejkach będziemy aż tak wysoko w tabeli. Mieliśmy niezłych zawodników, a doszło jeszcze kilku, których nie znaliśmy. Pierwsze pół roku było wielką niewiadomą. Powiedzieliśmy sobie, by nie „przespać” tego czasu i wyszło zdecydowanie lepiej niż wszyscy zakładali. Przed sezonem wielu skazywało Koronę na spadek, a my znowu jesteśmy wysoko.

- Pan też nie sądził, że będziecie grali nieźle?

- Wiedziałem, że ci co mówią o naszym spadku, to przesadzają, ale też nie spodziewałem się, że będziemy zajmowali taką pozycję, jak obecnie. Po pierwszych 4-5 meczach było wiadomo, że stać będzie nas na wiele i nie będziemy chłopcami do bicia.

- Wasze sukcesy to kwestia nowego trenera, atmosfery w zespole?

- Na pewno po części wszystkiego po trochu. Trener przedstawił nam swoją filozofię i widać, że wie, jak to zrobić, by wszyscy ją „załapali”. Nie ma u nas wirtuozów, takich zawodników, którzy sami wygrywaliby mecze, jesteśmy kolektywem. Widać to nie tylko na boisku, ale i poza nim.

- Dla Pana to najlepsza jesień w karierze?

- Wydaje mi się, że wiosna też była dobra. Chciałbym, by cały sezon tak wyglądał. W ogóle zespół dobrze się prezentuje, to pojedynczemu zawodnikowi też jest łatwiej.

- Trener Gino Lettieri w przedsezonowych przygotowaniach postawił przede wszystkim na kształtowanie siły, przygotowanie fizyczno-motoryczne. Jak widać, przyniosło to dobry efekt.

- Tak, wszyscy zwracają uwagę na przygotowanie fizyczne. Fajnie pracowaliśmy, nie tylko latem. Główną siłę buduje się jednak zimą. Na pierwszym miejscu jest jednak taktyka i zespołowość.

- Trenował Pan już kiedyś tak ciężko jak latem?

- Zdarzało się. Na pewno były mocne treningi, ale nie był to dla mnie jakiś szok. Może nie byliśmy przygotowani na tak ciężką pracę, ale w miarę szybko się zaadaptowaliśmy do niej. Nikt jednak nie narzeka, bo widzimy, że to przynosi efekt.

- Wrósł Pan mocno w Koronę, jest Pan kapitanem zespołu, duszą towarzystwa. To miejsce gdzie Pan się poczuł świetnie.

- Byłem wcześniej w Zagłębiu, Cracovii. Były fajne i gorsze momenty. Przychodząc do Kielc nie wiedziałem do końca jak znajdę się w tej grupie. Szybko się wkomponowałem, zespół dobrze wyglądał. Fajnie, że dobrze gramy. Wiele osób mówi o naszych zawodnikach w kontekście transferów i może być ciężko zatrzymać kilku w grudniu. Nie wiadomo, jak długo jeszcze pogramy razem.

- Ostatnio dostał Pan wiersz od kibica Korony, napisany na pańską cześć. To zaskakująca sytuacja?

- Na pewno tak. Wręczyłem mu moją koszulkę, bardzo mi było miło, chciałem się mu odwdzięczyć. To bardzo fajna sprawa.

- Po wygranej z Legią czujecie, że Cracovia nie za bardzo może wam zagrozić?

- Nie, widzimy, że Cracovia idzie w coraz lepszym kierunku. Jej gra wcześniej nie wyglądała najgorzej, ale nie dawała punktów. Teraz krakowianie zdobycz mają większą, na własnym stadionie będą groźni. Wiemy, że czeka nas ciężkie spotkanie. Musimy wspiąć się na wyżyny, by przywieźć punkty z Krakowa.

- W Pucharze Polski gracie dalej. Dacie radę pogodzić udział w dwóch rozgrywkach?

- Tak, zależy nam na grze na dwóch frontach. Łatwo jest wejść wysoko, a spaść jeszcze łatwiej.

- Z drużyny Cracovii, kiedy Pan w niej grało zostało już niewielu kolegów. Jest Pan zaskoczony, że ten zespół tak nisko plasuje się w tabeli?

- Ale jeszcze kilku jest – Grzegorz Sandomierski, Didi, Miro Covilo, Damian Dąbrowski. Generalnie jednak nastąpiło sporo zmian. Na pewno nastąpiło wiele zmian, tak jak u nas. W Kielcach zadziałało to pozytywnie, a w Cracovii nie do końca. Ale nie szukałbym sensacji. Wydaje mi się, że Cracovia nie ma lepszego składu od nas. Wierzę, że się odbije i będzie grała w środku tabeli, walcząc o pierwszą ósemkę. Trochę fajnych chwil spędziłem w Krakowie, życzę Cracovii powodzenia, ale niekoniecznie w meczu z nami.

- W pierwszym spotkaniu między wami, w Kielcach, Pan wprost szalał na boisku, będąc najlepszym zawodnikiem tamtego meczu. Czy to dla Pana dodatkowa motywacja, by pokazać się w spotkaniu ze swoim byłym klubem?

- Na pewno tak. Mówi się, że to mecz jak każdy inny, ale chce się coś udowodnić. Tak naprawdę odszedłem z Cracovii nie z własnej woli, delikatnie mnie „wypchnięto”. Mobilizacja jest więc większa.

Więcej informacji o Cracovii

Sportowy24.pl w Małopolsce

MAGAZYN SPORTOWY24 - DARIUSZ SNARSKI, NAJSTARSZY POLSKI BOKSER ZAWODOWY NIE TYLKO O SPORCIE

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Bartosz Rymaniak: Z Cracovii mnie „wypchnięto" - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski