Bartoszu, Bartoszu...

Tarnovia - Proszowianka/Naftomontaż 1-2 (0-0)

Tarnovia: Bartosz - Musiał, Sadłoń, Wężowicz - Świątek, Prokop, Klich, Budzyński, Noga - Kurek, Surman
Proszowianka: Łaciak - Kusek, Janusz, Jaskólski - Zięba (80 Mrowiec), Kempisty, Skalski, Duniec (70 Grajkowski), Turkiewicz - Świeca, Kolański (87 Wojasiński)
Obie drużyny dzieli w tabeli przepaść, ale sobotnie spotkanie nie było jednostronne. Kibice oglądali mecz szybki, zacięty i obfitujący w sytuacje strzeleckie stwarzane przez obie strony. Tych klarowniejszych więcej mieli jednak goście i to oni, choć może nieco szczęśliwie, zwyciężyli. Już w 5 minucie piłkę po główce Janusza wybił z linii bramkowej Sadłoń. W drugiej połowie w bardzo podobnej sytuacji główkował Kusek, a tarnowian przed utratą bramki uratował Świątek. Dwa razy w doskonałych sytuacjach był Świeca, ale gdy miał przed sobą już tylko Bartosza brakowało mu precyzji. Z kolei pod bramką Łaciaka kilka razy było groźnie po strzałach Kurka w 8 (w ostatniej chwili zablokowany przez obrońców), 20 i 64 minucie (dwa ostatnie nieznacznie niecelne).
Prawdziwe emocje zaczęły się jednak w ostatnim kwadransie. W 75 minucie po akcji z Kolańskim Świeca był sam na sam z Bartoszem i goście objęli prowadzenie. Tuż po wznowieniu gry oko w oko z Łaciakiem znalazł się z kolei Klich i również nie zmarnował sytuacji. Ta bramka uśmierzyła zaczynające się właśnie na trybunach awantury. Gol sprawił, że kibice znów zainteresowali się wydarzeniami na boisku. Tam tymczasem trwała ostra walka aż do momentu, gdy w niegroźnej z pozoru sytuacji Bartosz (powołany na mecz w trybie awaryjnym) wypuścił z rąk śliską piłkę, która trafiła pod nogi Świecy i ten, będąc sam przed pustą bramką, ustalił wynik.
(ALG)