Eksperci do spraw marketingu politycznego oceniają tegoroczną kampanię samorządową w Krakowie jako najnudniejszą od lat. Zdarzają się jednak przebłyski - dzięki internautom z poczuciem humoru.
Na Facebooku co jakiś czas pojawiają się zabawne memy dotyczące kandydatów. Większość z nich jest skierowana przeciwko prowadzącemu w sondażach prof. Jackowi Majchrowskiemu. Internauci wzięli na tapetę m.in. kluby erotyczne, ścieżki rowerowe, stadion Wisły, szkieletora, a także kolorowe zadaszenie schodów przy rondzie Mogilskim.
Na jednym z obrazków opublikowanych w sieci prezydent Majchrowski wystąpił w roli kibola z maczetą - symbolu jednego z największych utrapień Krakowa. Pod innym memem ze zdjęciem urzędującego prezydenta internauci napisali: ,,Dziura w drodze? Nie widziałeś jej w budżecie".
Innym hitem kampanii stał się Grzegorz Stawowy, kandydat na radnego, który jakiś czas temu postawił w mieście kilka billboardów informujących o inwestycjach zbudowanych z inicjatywy radnych z klubu PO. Kandydat do Rady Miasta chwalił się, że dzięki niemu przebudowano m.in. ulicę Łokietka w Krakowie.
Przeciwnicy Stawowego postanowili dać mu do zrozumienia, że pod pewnymi osiągnięciami podpisywać się nie powinien. W efekcie tego na zdjęciach przypominających do złudzenia billboardy Stawowego pojawiły się m.in. hasła: "Smok Wawelski przestał jeść dziewice z inicjatywy Radnych Miasta Krakowa z PO.
Wartość inwestycji: baran, 3 kg siarki". Inny mem z wizerunkiem kandydata głosił: "Kopiec Kościuszki, usypany z inicjatywy Radnych Miasta Krakowa z PO. Wartość inwestycji: 257 taczek z ziemią.". Co na to Stawowy? - Śmiałem się z tego, bo to takie pozytywne przeróbki. Trzeba mieć dystans - powiedział nam radny.
Ofiarą pomysłów własnego sztabu padł Konrad Berkowicz, kandydat Kongresu Nowej Prawicy, który, chcąc zademonstrować swoją pozycję w wyborach, rozpoczął kampanię przejażdżką na czarnym koniu. Później zamieścił na swoim fanpage'u na Facebooku mem ze swoim zdjęciem z podpisem: ,,Siedzę na koniu", nawiązującym do wyśmiewanej przez internautów reklamy popularnego dezodorantu.
- Memy w wyborach samorządowych nie mają tak dużego znaczenia jak te, które dotyczą polityki na szczeblu krajowym - mówi Łukasz Pawłowski, konsultant polityczny. - Możemy obejrzeć je i się pośmiać, ale taki obrazek nikomu raczej nie doda, ani nie odejmie głosów. Duża część wyborców to osoby starsze, do których taki przekaz w ogóle nie dotrze - podsumowuje Pawłowski.
Podobnego zdania jest Grzegorz Miłkowski, ekspert ds. public relations i red. naczelny portalu Socialpress. - Memy, które atakują kandydata, nie wywierają dużego wrażenia na wyborcach. Docierają zwykle albo do jego zagorzałych przeciwników, którzy i tak go nie poprą, albo do zwolenników, na których taki obrazek nie zrobi wrażenia - tłumaczy Miłkowski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?