Andrzej Kozioł: MOIM ZDANIEM
Lekarze – przynajmniej ich część – znów weszli w konflikt z Narodowym Funduszem Zdrowia. A ponieważ nie można wybatożyć Funduszu, więc niektórzy batożą pacjentów. Batożą, bo jak inaczej nazwać przepisywanie leków ze stuprocentową odpłatnością ludziom, którym przysługuje zniżka? Dla starszych osób – zazwyczaj bardziej schorowanych od młodych i skazanych na emerytalną wegetację – wymierzone w ten sposób razy są szczególnie dotkliwe.
W konflikcie lekarzy z Funduszem z grubsza chodzi o to, że NFZ przewidział finansowe sankcje za błędne wypisanie recept. Lekarzom pomysł oczywiście się nie podoba, ponieważ nikt nie lubi być karany, każdy natomiast z przyjemnością odbiera pochwały i nagrody. Jeżeli pacjentowi bez uprawnień lekarz wypisze refundowany lek – zapłaci karę. Czy jednak nie powinien zapłacić także w przeciwnym przypadku – gdy recepta nie uwzględnia przywileju pacjenta?
Co najśmieszniejsze, od czasu do czasu słyszę, oczywiście z lekarskich ust, że tak naprawdę, to protestuj ącym chodzi o dobro pacjenta. Brzmi to równie zagadkowo jak zapewnienia Jana Antony‘ego Vincent–Rostowskiego, że podatnicy nie odczują ograniczenia ulg podatkowych.
Jak widać, wszystko obraca się wokół pieniędzy, jak w starym, banalnym powiedzeniu, że gdy nie wiadomo o co chodzi, chodzi właśnie o środki płatnicze. A jeżeli dokładniej przyjrzymy się finansowej stronie konflitu lekarzy z Narodowym Funduszem Zdrowia, możemy dojść do wniosku, że tak naprawdę konfrontacja służy drugiej ze stron.
Im więcej recept nie przewidujących refundacji leków, tym mniejsze wydatki NFZ. A Fundusz czego jak czego, ale wydatków nie lubi...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?