Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bazgroły na Marcince to wstyd dla miasta

Paweł Chwał
Ewa Kropiowska pokazuje ślady po wandalu.
Ewa Kropiowska pokazuje ślady po wandalu. fot. Paweł Chwał
Tarnów. Ruiny zamku Tarnowskich na Górze św. Marcina ktoś pomalował jaskrawą, zieloną farbą. To kolejna dewastacja tego ważnego dla miasta miejsca.

Gdy Ewa Kropiowska weszła kilka dni temu na zamkowe wzgórze, stanęła jak wryta. Jej wzrok od razu przykuły bazgroły na pozostałościach po monumentalnej rezydencji, która przez kilka wieków górowała nad Tarnowem. Ktoś sprayem namalował wyznanie miłosne.

- Jak można było w ten sposób zapaskudzić tak ważny dla tarnowian zabytek! - oburza się prezes Stowarzyszenia Zamek Tarnowski. Od kilku lat z grupą pasjonatów i młodzieżą z tarnowskich szkół organizuje akcje sprzątania zamkowego wzgórza. Ostatni raz w czerwcu, przed dorocznym turniejem rycerskim.

To głównie dzięki ich zabiegom między ruinami nie walają się tony śmieci i butelek, a miejsce nie zdążyło zarosnąć samosiejkami.

- Teraz wypadałoby, aby ruiny szybko zarosły trawą. Mogłyby być jedną z największych atrakcji Tarnowa, a wyglądają po prostu jak jedna wielka ściana graffiti. Wstyd mi przed turystami - dodaje Kropiowska.

W sprawie dewastacji zamkowych murów złożyła już doniesienie na policję. Z zamiarem poinformowania o incydencie prokuratury nosi się konserwator zabytków.

- Miasto od kilku lat toczy sądowe boje z książętami Sanguszko o prawo do zamkowego wzgórza, a cierpi na tym przede wszystkim zabytek. On dosłownie rozsypuje się na naszych oczach - mówi Andrzej Cetera, dyrektor delegatury Służby Ochrony Zabytków w Tarnowie.

Właścicielami wzgórza z pozostałościami zamku formalnie pozostają Sanguszkowie. Konserwator kilkakrotnie kierował do nich pisma o zabezpieczenie tego miejsca. Żadnego efektu się nie doczekał. - Przepisy dają mi prawo do wystąpienia z wnioskiem o wywłaszczenie na rzecz skarbu państwa właściciela nieruchomości, który nie robi nic, aby ratować zabytek - zauważa Cetera. - Poważnie rozważam skorzystanie z takiej możliwości.

Tymczasem Marek Ostrowski, administrator realności książąt Sanguszków, nie wyklucza w najbliższym czasie doraźnych prac zabezpieczających na zamkowym wzgórzu.

- Sprawa byłaby już dawno załatwiona, gdyby miasto podeszło polubownie do naszej propozycji odsprzedania zamkowego wzgórza, a nie założyło nam sprawy w sądzie. Wbrew temu, co się mówi, zależy nam, by to miejsce przynosiło chlubę miastu, a nie było antyreklamą - twierdzi Ostrowski.

- Nie jesteśmy skłonni płacić za coś, co uważamy za naszą własność i próbujemy to dowieść przed sądem. Wydatkowanie środków publicznych nie może się odbywać w sposób dowolny, niezależnie od tego o jakich kwotach mowa - uważa Grzegorz Szczerba, radca prawny Urzędu Miasta Tarnowa.

- Dlaczego ma to być akurat milion złotych, skoro według treści kontraktu z 2008 roku Sanguszkowie odsprzedali ten teren spółce Castle Development za 200 tys. zł?

Ponieważ Sanguszkowie nie zrobili nic dla ochrony zamkowego wzgórza przed niszczeniem i dewastacjami oraz nie reagowali na kierowane do nich pisma, miasto wezwało ich do zapłacenia zaległego podatku od nieruchomości. Chodzi o 27 tys. zł za lata 2010-2014.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski