Po obozie w Piaskach-Drużków
Dobiegł końca dwutygodniowy obóz wypoczynkowy, zorganizowany przez brzeski oddział PKPS dla dzieci z rodzin ubogich. Pięćdziesiątka małych letników wypoczywała tu, dzięki hojności sponsorów wspierających szereg akcji, z których dochód przeznaczony był na ten cel.
Przyjaciół dzieci miały tu znacznie więcej. Na czele obozu stał Tadeusz Olchawa, pomagały mu Bogumiła Fuczek, Elżbieta Gibas i Barbara Zając - wszyscy wywiązali się ze swego zadania tak, jak oczekiwał tego prezes PKPS Józef Kaczmarczyk. Pielęgniarka Wiesława Lis już na zawsze pozostanie dla obozowiczów "naszą panią Wiesią". Kucharki na czele ze swoją szefową też nie ograniczały się tylko do swojej pracy. - _Trzeba było, to z nami pogadały, w piłkę pograły. Nie zapomnimy nigdy tego miejsca - _mówi ze łzami w oczach 10-letnia Magda.
Wspominaliśmy już wcześniej o darczyńcach, którzy odwiedzali obóz w Piaskach-Drużków. Okazuje się, że po naszej wizycie w ośrodku dzieci jeszcze niejednokrotnie spotkały się z bezinteresowną życzliwością. Radny Marian Cupał obdarował obóz piłkami do gier zespołowych, wspólnie z masarnią PSS sfinansował zakup kiełbasek na pożegnalne ognisko.
Niesamowitą gratką okazało się spotkanie z panem Józefem Sową z Wojnicza. Zafundował on dzieciakom przejażdżkę skuterem i kabrioletem - pojazdami marki Peugeot. Najmniej zapracowanym człowiekiem był ratownik Roman Lewiński. Kapryśna aura nie pozwoliła mu zbyt często czynić swe powinności, toteż "z braku innego zajęcia" przekwalifikował się na wychowawcę. Obozowicze korzystali jednak z kąpieli. Wyjeżdżali na wycieczki pływackie do Proszówek.
Wszystkie te informacje zebraliśmy od dzieci i ich rodziców, które odwiedziły brzeski oddział Dziennika, żeby tą drogą podziękować organizatorom. Tymczasem PKPS już rozpoczął działania z myślą o kolejnych atrakcjach wypoczynkowych dla swoich podopiecznych.
Zofia Sitarz
FLESZ: Elektryczne samoloty nadlatują.