MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Będę walczył do końca

.
Rafał Majka wczoraj odpoczywał, tak jak pozostali kolarze na Giro
Rafał Majka wczoraj odpoczywał, tak jak pozostali kolarze na Giro fot. Szymon Starnawski
Rozmowa. - Mam dobrą sytuację wyjściową, jestem piąty w generalce, będę chciał jeszcze piąć się w górę - mówi specjalnie dla nas z trasy Giro d’Italia RAFAŁ MAJKA

- Gdyby przed startem Giro d’Italia w Holandii ktoś powiedziałby Panu, że po dwóch tygodniach będzie Pan zajmował piąte miejsce, przyjąłby Pan to z zadowoleniem?

- Muszę pomyśleć (śmiech). Jestem zadowolony ze swojej jazdy. Nie jest łatwo być samemu na górskich etapach i walczyć z najlepszymi. Straciłem w sobotę, ale inni też tracili. Przyjechałem po sobotnim etapie dość zdenerwowany, myślałem: no nie poszło. Ale teraz myślę, że Giro jeszcze się nie skończyło, będą następne etapy. Na Vuelcie było podobnie. Po czasówce wszyscy myśleli, że wyścig jest rozstrzygnięty, a wszystko się zmieniło. Będę walczył do konca.

- Jakie ma Pan plany na ten tydzień?

- Wyścig jeszcze się nie skończył, a do podium nie jest daleko. W tamtym roku na Vuelcie Dumoulin miał nad nami 4 minuty przewagi i co się stało? Przyjechał 7 minut za nami. Giro d’Italia to jeden z najcięższych wyścigów. Mam dobrą sytuację wyjściową, jestem piąty w generalce, będę chciał jeszcze piąć się w górę. Jestem takim zawodnikiem, że nie odpuszczam. Jeśli tylko będę czuł się dobrze, to sam spróbuję zaatakować. Muszę myśleć o tym, że jeśli to zrobię, to pójdzie za mną Nibali czy Valverde, bo każdy będzie chciał odrobić.

- Postawi Pan wszystko na jedną kartę?

- Będę musiał. Tylko jeszcze nie wiem, w którym momencie. Pewnie jeszcze nie we wtorek. Po dniu odpoczynku każdy ma siły, bo się regeneruje. Myślę, że dwa ostatnie górskie etapy, 19. i 20. będą bardzo ciężkie.

- Czyli to będzie jazda w stylu „wszystko albo nic”?

- Niejeden polski zawodnik marzyłby, aby skończyć Giro w pierwszej piątce. Odkąd startuję w wielkich tourach w roli lidera, zawsze kończyłem je w pierwszej dziesiątce. Ale nie będę ustatysfakcjonowany szóstym czy siódmym miejscem. Nikt nie może powiedzieć, że piąte miejsce w Giro d’Italia to złe miejsce. Ale powtarzam - wyścig się nie skończył.

- Piąte miejsce i tak będzie polskim rekordem, bo jeszcze żaden Polak nie ukończył Giro d’Italia na tej pozycji. To Panu wystarczy?

- Jeśli skończę jako piąty zawodnik, też będę zadowolony. Ale to zależy od tego, jak się potoczy wyścig. Może się zdarzyć tak, że peleton zostanie zredukowany do małej grupki i ja w niej będę. Ekipa lidera (LottoNL Jumbo - red.) nie będzie w stanie tego kontrolować. I wtedy dam z siebie wszystko, żeby odjechać.

- Zmontujecie koalicję kolarzy z różnych teamów, jadącą przeciw liderowi?

- Chaves pewnie będzie się trzymał tego, co ma. Ale Valverde i Nibali nie odpuszczą.

- Zapowiadał Pan, że właśnie w ostatnim tygodniu będzie moc. To znaczy, że do tej pory oglądaliśmy 80-90 procent?

- To nie jest tak, że siła ma przyjść w trzecim tygodniu. Staram się trzymać ten sam poziom od startu. Na Vuelcie moja forma nie szła w górę, trzymałem dobry poziom. To inni zawodnicy schodzili w dół. Podobnie będzie na Giro.

- To jest Pana kolejny wielki tour w roli lidera. Czuje Pan presję, potrafi Pan lepiej sobie z nią radzić?

- Pewnie tak. Widać, że wielu zawodników nie radzi sobie z presją. Są dni, kiedy mi też jest ciężko, ale sam się motywuję i motywuję innych.

- Jak się Pan motywuje po etapie? Skąd bierze Pan siły?

- Staram się nie myśleć o niczym. Czasami, gdy mi coś nie wychodziło, wyładowywałem złość na mojej żonie. A potem myślałem o tym, że to moja wina, a obrywają inni. Teraz staram się spokojnie rozmawiać z bliskimi i myśleć o tym, że co ma być, to będzie.

- Któryś z tegorocznych etapów Pana zaskoczył?

- Te płaskie. Jest bardzo szybkie tempo. Inni zawodnicy mówią, że mają wrażenie, że już jest trzeci tydzień wyścigu. Ja też się tak czuję.

- Ta tendencja, że etapy płaskie są takie szybkie, to trochę nowość w kolarstwie.

- Tak jest już od dwóch-trzech lat.

- Ostatnio kolarz z Pana ekipy, Jay McCarthy, bardzo Pana chwalił jako lidera, mówił, że dobrze Pan rozdziela pracę, mówi, czego Pan potrzebuje.

- Jeszcze dużo nauki przede mną. Ale do trzydziestki już będzie dobrze. Czasami muszę krzyknąć. W autobusie padają niekiedy ostre słowa, muszę powiedzieć: „chłopaki, dziś nie wyszło, musicie dać z siebie więcej”. Miałem też potyczkę z Pawłem Poljańskim, krzyczałem, że powinien być ze mną. To moja wina, bo nie wiedziałem, że jest chory. Ale lider musi też ustawić drużynę. Na płaskim etapie można stracić cały wyścig. Na szczęście jest ze mną Matteo Tosatto. To kolarz, który potrafi ustawić całą drużynę i wszyscy go słuchają. Ma 42 lata, a jest silniejszy od wielu młodszych kolarzy. Mam do niego duży szacunek, bo jest prawdziwym zawodowcem.

Rozmawiała Arlena Sokalska

Transmisje w Eurosport 1 i na Eurosportplayer.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski