Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Będę walczył o mistrzostwo!

Redakcja
Marcin Gortat w nietypowej dla siebie roli oficjela przecina wstęgę na nowym, letnim boisku koszykówki pod katowickim "Spodkiem" Fot. Michał Klag
Marcin Gortat w nietypowej dla siebie roli oficjela przecina wstęgę na nowym, letnim boisku koszykówki pod katowickim "Spodkiem" Fot. Michał Klag
Trwa akcja "Marcin Gortat Camp 2009". Jedyny polski koszykarz w NBA odbywa swoiste tournee po Polsce, promując wśród młodzieży koszykówkę. Zaczął od Łodzi, był w Poznaniu, Wrocławiu, a wczoraj w Katowicach. Spotkał się z najmłodszymi adeptami sportu, poprowadził w bocznej hali "Spodka" zajęcia koszykarskie, zademonstrował kilka zagrań, a przed halą otworzył - w asyście władz miasta - Katowicką Strefę Koszykówki, czyli boiska do gry latem.

Marcin Gortat w nietypowej dla siebie roli oficjela przecina wstęgę na nowym, letnim boisku koszykówki pod katowickim "Spodkiem" Fot. Michał Klag

MARCIN GORTAT. - Kraków zasługuje na mocną drużynę - mówi "Dziennikowi Polskiemu" koszykarz Orlando Magic

- Z miast, w których już byłem, w Katowicach najbardziej jest widoczne, że wrześniu odbędą się w Polsce mistrzostwa Europy w koszykówce mężczyzn - mówi Marcin Gortat. - Być może to, że finały imprezy rozegrane zostaną w "Spodku", bardzo mobilizuje katowiczan. W każdym razie wywiesili najwięcej reklam mistrzostw kontynentu. Doznaję superprzyjęcia w Polsce, przyjechałem z Wrocławia na Górny Śląsk i w każdym miejscu spotykam się z objawami sympatii. Nawet na stacji benzynowej podchodzą ludzie i gratulują mi gry w NBA. To miłe. Czas w Polsce mam napięty, przemieszczam się codziennie z miasta do miasta, zajęć nie brak na cały dzień. Myślałem, że wypocznę w hotelu, ale od wieczora nad Katowicami szalała burza i nie dało się spać. Mimo to od rana jestem do dyspozycji młodzieży. Jeśli mój przyjazd i pokazy zainspirują młodych do gry w koszykówkę, to będzie mój osobisty sukces. Ważny tak samo, jak ten sportowy.
Pan kiedyś też stawiał pierwsze kroki w koszykówce. Jakie były początki? Czy ojciec, Janusz Gortat, dwukrotny brązowy medalista olimpijski w boksie, był zły, że syn wybrał koszykówkę?
- Zaczynałem bawić się w sport w Łodzi. Początki były trudne, np. nie było tylu boisk, co teraz widzę na Śląsku. Rosłem szybko i rodzice mieli kłopoty ze znalezieniem dla mnie dużego obuwia numer 48-49... Kiedy w szkole trener zachęcał mnie do gry, kolega powiedział, że albo ja zarobię pieniądze w koszykówce, albo on zostanie księdzem - i stawia na to drugie. Nie czekałem na niego, postanowiłem, że prędzej ja będę miał te pieniądze (śmiech). Inspirowały mnie transmisje w telewizji naszych drużyn w europejskich pucharach i wiedziałem, że dokonuję słusznego wyboru. W młodości, owszem, interesowałem się boksem, ale po paru walkach stwierdziłem, że chodzenie spać z bólem głowy mnie nie satysfakcjonuje. To brat został pięściarzem. Ojciec zauważył, że zbyt szybko rosnę, więc nic dziwnego, że wybiorę koszykówkę lub siatkówkę.
Jesteśmy w Katowicach, stąd blisko do Krakowa. Czy kiedykolwiek grał Pan w Krakowie?
- Muszę się zastanowić (koszykarz naradza się z swym asystentem Michałem Micielskim - przyp. JO). Raczej nie, kiedy byłem w ŁKS, graliśmy w grupie północnej II ligi. Kraków ma piękne tradycje koszykarskie. Zawodniczki Wisły od lat grają w europejskich pucharach. Natomiast wiem, że kryzys panuje w koszykówce męskiej, szkoda. Akurat jestem po pobycie we Wrocławiu i stwierdzam ze smutkiem, że to miasto nad Odrą oraz Kraków połączył ten sam los. Po latach dominacji w polskiej lidze Śląsk zniknął z ekstraklasy, od lat nie ma w niej nikogo z Krakowa, gdzie, jak słyszę, brakuje nawet odpowiedniego obiektu. Tak duże miasto i o dużych zasługach dla koszykówki jak Kraków zasługuje, by mieć mocną drużynę ligową. Nie można pozwolić, aby w ważnych ośrodkach w kraju zapomniano o tym widowiskowym sporcie.
Czy spodziewa się, że we wrześniu ponownie zawita do "Spodka" w Katowicach, ale już jako uczestnik finałów ME?
- To byłoby piękne, więc mówię tu wszystkim: do zobaczenia! Dawniej nie miałem dobrych kontaktów z szefami reprezentacji. Obiecywano mi wiele gry, a kiedy po długich treningach wypuszczano mnie na dwie minuty na boisko, to nie mogłem się z tym pogodzić. Co gorsze, nikt mi nie tłumaczył, dlaczego i co mam robić. Obecnie jest inaczej, lepiej. Chcę wystąpić na mistrzostwach w Polsce, a jako drużyna uczynimy wszystko, aby awansować jak najwyżej. A w sporcie bywa, że jeden mecz decyduje o wszystkim, a w nim wszystko może się zdarzyć. Atutem Polaków będzie 15-tysięczna widownia, która nas zagrzeje do boju. A jeśli polska drużyna nie dostanie się do puli finałowej, to apeluję do kibiców, aby się nie załamywali. Otrzymają na koniec mistrzostw pokaz naprawdę znakomitej koszykówki, w finałach znajdą się świetne drużyny i warto będzie te mecze oglądać.
Sporo było zamieszania wokół Pana dalszych losów w NBA. Wydaje się, że chciał Pan odejść z Orlando Magic do Dallas Mavericks, by więcej grać. Riposta finansowa "Magików" była celna i pozostaje Pan na Florydzie. Dobrze?
- Najważniejsze, że nie muszę się przeprowadzać, a trochę rzeczy do przenoszenia mam (śmiech). Tak poważniej - na pewno zyskuję w nowym sezonie finansowo, ale o tych sprawach nie mówię (Gortat zarobi przez pięć lat 34 mln dolarów - przyp. JO). Natomiast można dyskutować nad przyszłością sportową. Plusem jest, że nadal jestem w drużynie wicemistrza NBA i tam mnie chcą, liczą, że im pomogę w walce o mistrzowski pierścień. Minusem - że znów będę mniej grał. W Dallas byłoby to 40 minut w meczu, w zespole Magic - zostaje 10 i rola zmiennika. Jestem jednak gotów pogodzić z tą rolą i pomóc. Będę walczył o mistrzostwo NBA! Ale może się zdarzyć wariant gorszy, zostanę w okresie transferowym oddany do słabego klubu, który będzie się starał zaledwie o dziesięć zwycięstw w sezonie.
Kto w nowym sezonie NBA będzie walczył o tytuł najlepszej drużyny?
- Wzmocnili się Shaquillem O'Nealem Cleveland Cavaliers, a mają znakomitego LeBrona Jamesa. Boston Celtics pozyskali Rasheeda Wallace'a, Orlando Magic - Marcina Gortata (śmiech). To faworyci Konferencji Wschodniej, a na Zachodzie tradycyjnie trzeba stawiać na drużynę Kobe Bryanta - Los Angeles Lakers.
ROZMAWIAŁ: JAN OTAŁĘGA

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski