Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Będzie jak w derbach

Łukasz Madej
Dariusz Wójtowicz
Dariusz Wójtowicz fot. Andrzej Banaś
I liga piłkarska. Sobotni mecz pomiędzy Widzewem i Sandecją zapowiada się emocjonująco.

Są na „ty”, a znają się od ponad dwóch dekad. Obaj karierę trenerską zaczynali w młodzieżowych drużynach Wisły Kraków. Wojciech Stawowy w drugiej połowie lat 90. juniorów „Białej Gwiazdy” dwa razy doprowadził do mistrzostwa Polski, a Dariusz Wójtowicz tytuł zdobył w 2000 roku. – _Może na __co dzień się nie kumplujemy, ale tak, znamy się, nawet dobrze _– mówi ten drugi.

W sobotę będą jednak przeciwnikami, bo 48-letni Stawowy to teraz opiekun Widzewa Łódź, a rok starszy Wójtowicz kilka dni temu wrócił do Sandecji Nowy Sącz. Co prawda do tej pory najczęściej rywalizowali w sparingach, ale w październiku 2010 r. Sandecja prowadzona przez Wójtowicza, po pasjonującym meczu, pokonała 3:2 na wyjeździe GKS Katowice. I wtedy opiekunem „Gieksy” był właśnie Stawowy.

– _Ale nawet sparingi naszych drużyn zawsze były widowiskowe, z __dużą liczbą sytuacji, dobrym, szybkim tempem _– przypomina Wójtowicz.

Tym razem powinno być podobnie, bo obaj od wiślackich czasów są wierni tzw. futbolowi na tak.

Wojtek zawsze preferował techniczną piłkę, z dużą wymiennością podań. Oczywiście, pozostawała kwestia wykonawców, ale przez te wszystkie lata za bardzo u niego się nie zmieniło. No i ja też zawsze wolałem styl ofensywny. Nigdy nie grałem z tyłu „autobusem”, stawiałem na __konfrontację. Tak, żeby mecz był widowiskowy – opowiada.

Wójtowicz do dziś kojarzony jest z Wisłą, a Stawowy – zupełnie odwrotnie: to ulubieniec kibiców Cracovii, którą po wielu chudych latach w 2004 roku wprowadził do ekstraklasy.

Zresztą, dodatkowy smaczek jest taki, że asystent Wójtowicza to wychowanek Wisły Kraków Marcin Jałocha, a w sztabie Stawowego są: Krzysztof Przytuła, czyli drugi trener i zarazem były zawodnik Cracovii, oraz Marcin Cabaj, dziś opiekun bramkarzy, a kiedyś golkiper Cracovii i... Sandecji.

Jak widać, pojutrze trochę tego krakowskiego stylu będzie – uśmiecha się Wójtowicz.

43-letni Jałocha był świetnym prawym obrońcą. Jako zawodnik zdobył srebrny medal na igrzyskach olimpijskich w Barcelonie, a z Legią Warszawa grał w Lidze Mistrzów, wywalczył dwa tytuły mistrza Polski i dwa Puchary kraju.

Jego największym sukcesem jako trenera jest awans z LKS Nieciecza – rok po roku od V ligi – na zaplecze ekstraklasy. Do tej pory Wójtowicz najczęściej współpracował jednak z Dariuszem Romuzgą, więc skąd pomysł na Jałochę?

Sytuacja się zmieniła, bo Darek został w Niepołomicach po moim odejściu. Tematu nie było. A z Marcinem znamy się wiele lat. Razem graliśmy w Wiśle. Wiem, jakie ma podejście do piłki, charakter, no i __mu ufam. To zadecydowało – tłumaczy.

Pojawienie się w szatni człowieka z tak imponującym CV jak Jałocha musiało na piłkarzach zrobić wrażenie.

O to trzeba by zapytać zawodników, jednak tu nie chodzi o pierwsze wrażenie, a codzienną pracę. Z drugiej strony fakt, że Marcin był świetnym piłkarzem, na __pewno jest jego dodatkowym atutem – przyznaje. – _Zawodnicy często powinni mieć przed sobą właśnie kogoś takiego, żeby nie przychodziły do głów myśli: „A Pan to nigdzie nie grał”. I ci w Nowym Sączu pracują z ludźmi, którzy też kopali piłkę, i to na __dobrym poziomie _– dopowiada Wójtowicz, który sam na boiskach polskiej ekstraklasy rozegrał 202 spotkania.

Powrót Wójtowicza do Nowego Sącza odbił się szerokim echem, bo to przecież pod wodzą właśnie tego szkoleniowca w sezonie 2009/10 Sandecja omal nie awansowała do ekstraklasy.

Znajomi, których wtedy poznałem, dzwonili teraz. To sympatyczne. I takich o mnie opinii życzyłbym sobie za dwa czy trzy miesiące – nie ukrywa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski