– Od 1998 roku nie opuścił Pan żadnych mistrzostw świata. Jaka jest recepta na tak długą aktywność?
– Faktycznie, trochę się tego nazbierało. Miałem szczęście, kontuzje mnie omijały, byłem w stanie grać. Nigdy nie odmawiałem występów w drużynie narodowej, to był i nadal jest dla mnie wielki zaszczyt.
– Które z mistrzostw świata szczególnie utkwiły Panu w pamięci?
– Bez dwóch zdań – gra w elicie w 2002 roku. Dobrze pamiętam ten turniej, świetną organizację, piękną halę w Goeteborgu, rywalizację z czołowymi zespołami świata. Mieliśmy dobry zespół, nie zasłużyliśmy na spadek. Ale wtedy obowiązywał dziwny regulamin. Japonia, niezależnie od lokaty, miała zagwarantowane miejsce w elicie. Choć zajęliśmy 14. miejsce, spadliśmy do niższej grupy, dzisiaj taka pozycja dawałaby pozostanie w elicie.
– W klasyfikacji najlepszych strzelców reprezentacji goni Pan Andrzeja Zabawę, który zdobył 99 goli, Pan ma ich po ostatnim trafieniu z Wielką Brytanią 89. Myśli Pan, żeby zostać liderem?
– Moje indywidualne osiągnięcia są na drugim planie, liczy się tylko dobro reprezentacji. Choć przyznaję, każdy gol zdobyty dla drużyny narodowej to powód do radości.
– W Szwecji grał Pan razem z Jackiem Płachtą, który jest teraz trenerem reprezentacji…
– Takie jest życie. Nadal uganiam się za krążkiem, on występuje w nowej roli.
– W 2007 roku graliście razem w dywizji 1A w Chinach, pokonując nieoczekiwanie Kazachstan 5:2. Można to teraz powtórzyć w Krakowie?
– Wtedy zagraliśmy z występującym z pozycji faworyta Kazachstanem supermecz, z tego co pamiętam Jacek zdobył trzy gole. Ale nie awansowaliśmy, bo drogę do pierwszego miejsca zamknęła nam Francja. Teraz w krakowskim turnieju Kazachowie też są faworytem, mają świetnie wyszkolonych technicznie graczy, silnych, mocnych, większość z nich gra na co dzień w KHL.
– A w jakiej roli wystąpi w Krakowie reprezentacja Polski? Będzie walczyć o awans, a może tylko o utrzymanie?
– Na pewno nie jesteśmy faworytami, choć w turniejach EIHC szło nam dobrze, pokonaliśmy Włochów, Węgrów, Ukrainę. Ale w Krakowie to będą zupełnie inne mecze. Drużyny przyjadą w zdecydowanie mocniejszych składach. To będzie całkowicie nowe rozdanie.
Nasza grupa wydaje się bardzo wyrównana, mocni są Włosi, Węgrzy, niebezpieczny zespół mają Japończycy. Jestem ciekaw, jak wypadniemy w tej rywalizacji. Przez kilka ostatnich lat graliśmy w niższej dywizji, przed rokiem w Wilnie wywalczyliśmy awans.
– Jaka jest teraz atmosfera w drużynie?
– Bardzo dobra. Kiedy przyjechałem na zgrupowanie byłem zbudowany postawą kolegów. Świetnie pracowali na treningach, ćwiczyli z dużym poświęceniem. Jacek Płachta cały czas nas mobilizował, wytykał błędy. Widzę, że w zespole pozostał duch Zacharkina. Nie zmieniły tego porażki z Wielką Brytanią.
Może to i dobrze, że pewne mankamenty ujawniły się wcześniej, przed turniejem, jest jeszcze trochę czasu, by je wyeliminować. Bardzo liczymy na naszych bramkarzy – Przemka Odrob-nego i Rafała Radziszewskiego. Jeśli mamy odnieść sukces w Krakowie, to musimy mieć w nich silne oparcie. Muszą rozegrać życiowe mecze.
– Pan miał już okazję zagrać w Tauron Arenie Kraków podczas finałowego turnieju o Puchar Polski. Jakie wrażenia zostały z tych występów?
– Niesamowite. To w tym momencie jedna z najpiękniejszych hal w Europie, lód był świetny. Bardzo liczymy też na naszych kibiców, na ich wsparcie, gorący doping.
– Będzie Pan miał swoich kibiców na trybunach?
Oczywiście. Będzie mnie wspierać rodzina, czteroletnia córka Laura, a także znajomi. Chciałbym ich nie zawieść.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?