Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Będzie sąd nad starostą

Katarzyna Hołuj
Akt oskarżenia  wpłynął do Sądu Rejonowego w Myślenicach.
Akt oskarżenia wpłynął do Sądu Rejonowego w Myślenicach. Fot. Katarzyna Hołuj
Kontrowersje. Głośna sprawa konfliktu pomiędzy starostą Józefem Tomalem, a odwołaną dyrektor Zespołu Szkół w Dobczycach Beatą Dudek weszła w nowy etap. Prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia. Starosta jest podejrzany o molestowanie.

Postawiony został zarzut z artykułu 199 § 1 Kodeksu Karnego, dotyczący właśnie molestowania, czy mówiąc językiem bardziej prawniczym: "seksualnego nadużycia stosunku zależności". Czyn ten zagrożony jest karą pozbawienia wolności do lat 3. Prokuratura Rejonowa w Myślenicach skierowała akt oskarżenia po przesłuchaniu świadków obydwu stron: pokrzywdzonej, jak i obrony oraz zebraniu innej dokumentacji.

Najpierw, od listopada 2014 r. toczyło się postępowanie karne w tej sprawie, a kiedy wydano postanowienie o postawieniu Józefowi Tomalowi zarzutów (w maju tego roku), można mówić o postępowaniu przeciwko osobie. Od tego czasu ma on status podejrzanego. Pomimo tego Józef Tomal zastrzegł w rozmowach z nami, żę zgadza się na używanie nazwiska oraz wizerunku.

Starosta nie tylko czuje się bez winy, co pisze w oświadczeniu skierowanym do naszej redakcji. Twierdzi, że zarzuty Beaty Dudek to kłamstwa podyktowane chęcią zemsty za odwołanie jej ze stanowiska. Jego najbliżsi współpracownicy nie wiedzą - a przynajmniej tak utrzymują - ani o zarzutach, ani o akcie oskarżenia skierowanym przeciwko niemu.

Tak w czwartek twierdził w rozmowie z nami wicestarosta Tomasz Suś. Dlatego nie chciał tego komentować. Pytani przez nas wczoraj inni członkowie zarządu powiatu Krzysztof Dybeł i Józef Dudzik, też - jak usłyszeliśmy - dowiedzieli się o tym od "Dziennika Polskiego". - Nie ukrywam, że jestem trochę zszokowany. Jeżeli faktycznie to prawda, myślę, że starosta ustosunkuje się do tego w przyszłym tygodniu. Powinien - mówił Józef Dudzik.

Lepiej poinformowany jest radny opozycji Roman Knapik. - W mojej ocenie to obraz sprawowania urzędu przez tego starostę i przy udziale tej koalicji - mówi o całej sytuacji. - Widocznie zarzuty pani Dudek nie były bezpodstawne, skoro prokuratura zdecydowała się skierować akt oskarżenia. Nie robi na pewno tego pochopnie, zwłaszcza, że chodzi o taką sprawę i osobę tego szczebla.

Decyzji prokuratury nie chce komentować Bolesław Pajka, który też dowiedział się o akcie oskarżenia wczoraj. Radny i były członek zarządu powiatu (zasiadał w nim, kiedy zarząd podjął uchwałę odwołującą Beatę Dudek ze stanowiska dyrektora) uważa, że to starosta został skrzywdzony.

- Byłem przez 5 lat w zarządzie i nigdy nie obserwowałem żadnych podejrzanych zachowań starosty w stosunku do dyrektor Dudek, a gdyby takie miały miejsce na pewno bym zauważył, w końcu jestem doświadczonym samorządowcem - mówi. - Skoro do tych zachowań w stosunku do niej miało dochodzić już od 2009 roku, to dlaczego nie przyszła wcześniej z tym np. do mnie albo nie zgłosiła organom ścigania? Zaczęto o tym mówić w trakcie kampanii wyborczej, dlatego uważam, że coś tu nie gra.

Sugestia o czekającej starostę sprawie karnej faktycznie pojawiła się tuż przed wyborami samorządowymi. Wcześniej odwołana dyrektor mówiła o politycznym tle decyzji. Miała to być według niej kara za nie przedłużenie przez nią umowy swojemu zastępcy Bogusławowi Lichoniowi (działaczowi PSL, a dziś dyrektorowi ZS w Dobczycach). Beata Dudek dziś nie chce komentować sprawy. Czeka na rozstrzygnięcie sądu.

Na "zwykłych" mieszkańcach powiatu, którzy przeczytali o zarzucie w prasie, robi to wrażenie może nawet większe niż na samych radnych. - Sytuacja nie do uwierzenia - mówi jeden z mieszkańców gminy Pcim. - Czytając o całej sprawie, można z jednej strony sądzić, że była dyrektor faktycznie chciała w ten sposób zemścić się za odwołanie. Ale skoro sprawa trafiła do prokuratury i ta przygotowała juz akt oskarżenia? Tak czy inaczej myślę, że po tym co się stało, niezależnie od tego co będzie dalej, ludzie będą inaczej patrzyli na starostę.

Teraz sprawą zajmie się sąd. Termin pierwszej rozprawy wstępnie wyznaczono na listopad. We wrześniu ma się odbyć rozprawa w innej sprawie, ale też łączącej osoby Beaty Dudek i Józef Tomala. Oboje w sądzie cywilnym pozwali się nawzajem o naruszenie i ochronę dóbr osobistych.

Złożony w sądzie pracy przez Beatę Dudek pozew o molestowanie przeciwko Jozefowi Tomalowi w styczniu tego roku został odrzucony. Jak informuje Sąd Okręgowy w Krakowie, stało się tak "wobec stwierdzenia, że pozwany nie jest pracodawcą powódki, a nadto nie posiada zdolności sądowej".

Inny pozew złożony przez Beatę Dudek do sądu pracy (tym razem przeciwko Zespołowi Szkół im. Ks. Józefa Tischnera w Dobczycach) zakończył się zawarciem ugody i wypłatą na jej rzecz 2800 zł tytułem odszkodowania.

POWIAT SKARŻY SIĘ WYŻEJ

W Naczelnym Sądzie Administracyjnym rozpatrywana jest obecnie skarga powiatu myślenickiego na decyzję WSA.
Przypomnijmy, że powiat odwołał się do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego od decyzji służb prawnych wojewody (organu nadzoru). Uznały one, po przeanalizowaniu uzasadniania uchwały zarządu powiatu o odwołaniu dyrektor Dudek, że powody nie były wystarczające dla użycia szczególnego trybu, z jakiego skorzystał zarząd.

Tymczasem zarząd powiatu wyliczył tych powodów osiem, wśród nich nagrania krwawych filmów przez uczniów na terenie szkoły, które następnie znalazły się w sieci. Albo taki, że przemawiając na forum Rady Miejskiej w Dobczycach użyła sformułowania "szkoła umiera" (o Zespole Szkół).

WSA pisze o nich w uzasadnieniu tak: "Wszystkie - osobno, jak i łącznie - podnoszone przez Zarząd Powiatu wobec B. D. zarzuty, nie należały do grupy zarzutów, które mogłyby stanowić przyczynę odwołania dyrektora szkoły w trybie przytoczonego przepisu, nie należały bowiem do okoliczności wymienionych w art. 38 ust. 1 pkt 2 ustawy o systemie oświaty, co trafnie wykazał organ nadzoru".

Powiat poskarżył się też, że służby wojewody przekroczyły granice przysługującej im władzy, ingerując bez uzasadnienia w samodzielność powiatu. WSA odniósł się do tego zdecydowanie pisząc, że "władcza kompetencja organu, który powierzył nauczycielowi stanowisko kierownicze w szkole lub placówce do jego odwołania, nie może być utożsamiana z podstawą do podejmowania działań niezgodnych z prawem i niepodlegających weryfikacji przez organ nadzoru."

I dodał, że jednostki samorządu terytorialnego faktycznie są w Polsce jednostkami samodzielnymi, ale nie autonomicznymi. "Ochrona ich samodzielności dotyczy działań podejmowanych na podstawie i w granicach prawa, a istotą działania organu nadzoru jest stanie na straży legalności".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski