Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Będziemy gotowi na Niemców

Rozmawiał Przemysław Franczak
Adam Nawałka już żyje eliminacjami Euro 2016. Pierwszy mecz 7 września z Gibraltarem
Adam Nawałka już żyje eliminacjami Euro 2016. Pierwszy mecz 7 września z Gibraltarem FOT. PAWEŁ MIECZNIK
Rozmowa. Adam Nawałka, selekcjoner reprezentacji Polski, opowiada o swoich wrażeniach z mundialu i wybiega myślami do eliminacji Euro 2016.

Jaki to był mundial?

Jeden z najlepszych, jakie pamiętam. Fantastyczne mistrzostwa. Od samego początku mecze były na bardzo wysokim poziomie. Taktyka, widowiska, emocje – niczego nie brakowało. Potwierdziło się to, co mówiłem przed mistrzostwami, że wiele drużyn zagra systemem 3-5-2 lub – w zależności od fazy gry – 5-3-2. Pod względem szkoleniowym to też była wyjątkowo ciekawa impreza.

Zdziwiło Pana, że tak istotną rolę w Brazylii odegrały zespoły drugiego planu: Kostaryka, Meksyk, Algiera?

Przykład Algierii jest trochę mylący. To był niedoceniany zespół, a wystarczy spojrzeć na zawodników, którzy grali w tej reprezentacji. Dużo urodzonych poza ojczyzną, głównie we Francji, wyszkolonych w Europie, występujący tutaj w wielu ligach. Rzeczywiście grali na bardzo dobrym poziomie. W 1/8 finału z Niemcami mogło przecież dojść do sensacji. W przypadku zespołów z Ameryki Łacińskiej, spodziewałem się, że mogą „namieszać”. Kolumbia, Chile, Kosta­ryka, Meksyk to drużyny, które na pewno wniosły wiele radości i emocji do tych mistrzostw.

To one tak dobrze się przygotowały, czy jednak lekki kryzys dotknął najlepszych?

Trudno o jednoznaczną odpowiedź. Szybko z turniejem pożegnali się Włosi i Hiszpanie, ale trzeba na to spojrzeć z szerszej perspektywy. Ci pierwsi, mając na uwadze klimat, zaryzykowali w przygotowaniach i to nie wypaliło. W przypadku Hiszpanów zadecydował chyba ten pierwszy, wysoko przegrany mecz z Holendrami.

To spotkanie oglądałem na żywo i już wtedy można było przekonać się, że na tym mundialu czynnikami najważniejszymi będą organizacja gry, nastawienie mentalne, determinacja. Holendrzy zagrali szalenie konsekwentnie, na dodatek właśnie w nietypowym dla siebie ustawieniu z trzema środkowymi obrońcami, i to w pierwszej fazie mistrzostw okazało się bardzo skuteczne. Choć można gdybać, co by się stało, gdyby przy prowadzeniu Hiszpanów 1:0 świetną okazję wykorzystał Diego Costa. Ale to jest właśnie nieprzewidywalność futbolu.

Costa swoją szansę zmarnował, Holendrzy własne wykorzystali i potem w mundialu poszli za ciosem, a rozbici Hiszpanie już się nie podnieśli. Ale w każdym razie kluczem do wszystkiego na tym mundialu była zespołowość, to ona decydowała o końcowym sukcesie.

Może Pan rozwinąć tę myśl?

Popatrzmy na Niemców. Mają w składzie indywidualności, ale swoją siłę opierają na organizacji gry. Doprowadzili to do perfekcji. Umiejętność przejścia z obrony do ataku i na odwrót, pressing, szybki atak po przechwycie. To zespół wszechstronny, elastyczny. Idźmy dalej: mecz półfinałowy Holandii z Argentyną. Bodaj nabardziej wymowny przykład, jak niezwyle istotna jest strategia gry, podporządkowanie zawodników taktyce. Nawet takie indywidualności jak Messi czy Robben nie były w stanie przesądzić o wyniku.

Powszechna opinia w Polsce głosi, że ten mundial pokazał, jak bardzo świat nam odjechał, za to prezes PZPN Zbigniew Boniek przekonywał, że wyszlibyśmy z grupy. A jaka jest Pańska diagnoza?

Spokojnie, musimy znać swoje miejsce. Wiadomo, że przed nami jest jeszcze wiele pracy. Ja akurat jestem optymistą i wierzę, że krok po kroku, cierpliwą pracą osiągniemy naprawdę dobry poziom. Moja strategia gry, którą chcę wprowadzić, ma być oparta na pressingu i właśnie grze zespołowej, w której wykorzystamy maksymalnie potencjał zawodników.

Tego z poniedziałku na wtorek nie da się jednak zrobić, potrzeba trochę czasu, potu, nawet bólu. Ale tylko wtedy możemy stać się konkurencyjni i zagwarantować odpowiednią jakość gry. Warto też pamiętać, że wszystkie drużyny, które pojechały na mundial, miały przed nim sporo czasu na przygotowania, na dopracowanie szczegółów. A my, powiem krótko, w tym składzie, który się wykrystalizował, mieliśmy jedno zgrupowanie.

Kolejne będzie przed spotkaniem z Gibralta­rem (początek eliminacji Euro 2016, 11 września br. – red.), ale myślę, że będziemy gotowi do meczów z Niemcami czy ze Szkocją.

Nie kusi Pana zmiana taktyki na grę z trzema środkowymi obrońcami?

Nie jest to dla mnie obca taktyka, ale trzeba do tego podchodzić rozważnie. Nie można tylko przedstawić koncepcji gry zawodnikom na zasadzie odprawy multimedialnej, a potem wszystko zrobi się samo. Na wprowadzenie takich zmian potrzeba czasu. My opieramy się na tym, co mamy, na pewno jednak drużyna, która jest elastyczna, potrafi w czasie meczu zmienić ustawienie i wprowadzić inne rozwiązania taktyczne, staje się mniej przewidywalna, w pozytywnym sensie, dla przeciwnika.

Niemcy, nasi rywale w eliminacjach Euro 2016, zrobili na Panu wrażenie w półfinale z Brazylią?

Zdziwiły mnie rozmiary ich zwycięstwa (7:1 – red.), natomiast jeśli chodzi o styl gry, to zaskoczenia nie było. Akurat Niemcy doskonale mi są znani. Przed meczem z Brazylią byli dla mnie wielkim faworytem.

W Brazylii nie widział Pan pasji, możliwości?

Przede wszystkim Niemcy grają niezwykle konsekwentnie i potrafią wykorzystać każdą słabość przeciwnika. Brazylij­czycy do momentu straty pierwszej bramki prezentowali się w miarę nieźle, ale presja wyniku, nastawienie i atmosfera powodowały, że próbowali „otworzyć” grę, zagrać ofensywnie.

Przez chwilę wyglądało to nawet obiecująco, ale po pierwszej straconej bramce wszystko runęło. Taktyka przestała istnieć, a Niemcy poczuli krew. Z nimi trzeba zupełnie inaczej grać. No, ale to nie nowina, my wiedzieliśmy już o tym wcześniej.

11 października staniemy z nimi oko w oko...

No tak, prawdopodobnie spotkamy się z mistrzami świata (wywiad został przeprowadzona przed finałem - red.). Zapewne w ich drużynie będzie kilka personalnych roszad, ale oni nie zmieniają swojego sposobu gry. Nie możemy się jednak bać, będziemy bardzo dobrze przygotowani do tego meczu. Tego jestem pewien.

Ma Pan już na nich pomysł?

Nie chcę mówić o pomysłach. Przygotowanie drużyny to jest proces, który wymaga przede wszystkim ciężkiej pracy. Musimy stawić im czoła, z wiarą, determinacją i konsekwencją w realizowaniu założeń. I przy okazji pamiętać, że po drodze do mistrzostw Europy czeka nas więcej wyzwań, nie tylko mecz z Niemcami.

Wróćmy jeszcze na chwilę do Brazylii. Najlepszy piłkarz turnieju, Pańskim zdaniem?

Waham się, bo nie było jednego zawodnika, który jednoznacznie wyrósłby ponad wszystkich. W przypadku Niemców, żeby przy nich zostać, kluczowymi zawodnikami na pewno byli Mueller i Hummels.

Ten pierwszy jest niezwykle wszechstronnym zawodnikiem. Porafi się znaleźć jako pomocnik, i jako „dziewiątka”, niebywale pracowity facet. A jego mobilność powoduje, że nieistotne stają się nawet jego braki techniczne – bo on przecież nie czaruje techniką, a mimo to jest bardzo skuteczny. Ale – tak jak mówiłem wcześniej – w Brazylii jednostki liczyły się mniej, najważniejsza była zespołowość. Owszem, były mecze, w których np. Messi ciągnął Argentynę, ale im bliżej finału, tym bardziej widać było, że kluczem nie są indywidualności, tylko zespół. Dla nas to pozytywny sygnał, bo właśnie na takich podstawach chcemy budować kadrę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski