Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Bękarty wojny"

Redakcja
Fot. Kino Polska
Fot. Kino Polska
Ależ kino! I jak się to pysznie ogląda (co powinno być największym komplementem dla filmu).

Fot. Kino Polska

Władysław Cybulski: ZAPISKI KINOMANA

Kino jest żywiołem i "religią" dla Quentina Tarantino. 46-letni dziś twórca nigdy nie zawracał sobie głowy studiami teoretycznymi; całą wiedzę o kinie przeszłości, która urosła do stopnia erudycji, posiadł wyłącznie przez oglądanie filmów w skali masowej - w czasie, gdy przez cztery lata był na stażu archiwisty w wypożyczalni kaset wideo. Ten filmowiec samouk zrealizował zaledwie pięć filmów, choć w jeszcze kilku uczestniczył jako scenarzysta. Tych pięć filmów wystarczyło - że hej! - aby zdobył pozycję artysty oryginalnego i artysty amoralnego. Przypomnijmy głośne tytuły: "Wściekłe psy", "Pulp Fiction" (Złota Palma w Cannes), dwuczęściowy "Kill Bill", "Jackie Brown", "Death Proof".
Przez 10 lat nosił w sobie projekt nakręcenia "Bękartów wojny". Pewną inspiracją był film włoski, zrealizowany pod tym samym tytułem w roku 1978. I powstało kino w kinie. Najważniejsza sekwencja tarantinowych "Bękartów..." rozgrywa się w niedużym paryskim kinie podczas projekcji niemieckiego filmu propagandowego, czemu przyglądają się, pękając z dumy, Hitler i Goebbels. Przyglądają się i giną w walkach aż dwu grup zamachowców. Tu mają Państwo dobitny przykład, jaki stosunek do prawdy historycznej ma Tarantino. Ktoś nazwał słusznie ten film najbardziej bezczelną wizją II wojny światowej. Dla Tarantino ważniejsza od faktów jest wyobraźnia i fantazja.
Konstrukcja fabuły jest ciekawa: podzielona została na 5 rozdziałów, z których każdy wygląda nieco inaczej, ma inny rytm i wymowę, ale każdy ma swoją dramaturgię, dominanty i pointę. Część pierwsza przynosi makabryczne - ale bez przesady - sceny torturowania nazistów, ze skalpowaniem włącznie, przez biorących odwet "bękartów"; zemsta to najgorszy z instynktów. Ich dowódca nazywany jest "Apaczem" na wzór indiańskich wodzów z dawnych obrazów Dzikiego Zachodu, a raczej ze spaghetti-westernów. Gra go Brad Pitt, który zrezygnował tu z aparycji amanta, ale też nie przybrał pozy sadysty; kilka kwestii zabarwia półuśmiechem, a raz nawet łobuzerskim błyskiem w oku.
Znakomitą kreację stworzył austriacki aktor Christopher Waltz jako pułkownik SS Landa; inteligentny i perfidny, sympatyczny i brutalny, gładki w salonowych rozmowach i bezwzględny sprawca. A propos rozmowy - u Tarantino zawsze bardzo dobre są dialogi. Trzeba uważnie słuchać tych podstępnych pytań i dwuznacznych odpowiedzi przy stole, bo są wartkie i znaczące, a przy tym zabawne. To pasjonująca wymiana zdań, pokerowa gra słów między uczestnikami spotkania, ale także swoista gra z widzem. Jeśli już wydobędziemy się spod ciężaru sytuacji, w których "trup pada gęsto", to dostrzeżemy humor ukryty gdzieś pod warstwą strzelaniny i wzajemnych intryg. Takim dźwiękowym, kontrastowym komentarzem może być też lekka muzyka Ennio Morricone.
Bardzo dobry jest scenariusz, który funduje nam ekscytujące napięcia i emocjonujące zaskoczenia. Dodać tu trzeba talent narracyjny Tarantino i doskonałą robotę realizatorską. Niezbyt ważne stają się przy tym zapożyczenia (bajka o Kopciuszku, echa Hitchcocka itp.), wykorzystane nie parodystycznie, nie komediowo, ale ledwie pastiszowo. Akcja, akcja! - zdaje mi się, że słyszę głos reżysera, podrywający współpracowników do galopu. Z pełnym skutkiem, to oczywiste, że i tym razem powtórzone zostaną zadawnione zastrzeżenia, że Tarantino to efekciarz, że skłonny jest do kiczu, że uprawia estetyzację przemocy. Tak będzie na pewno, ale ja bym się tym nie przejmował.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski