Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Benzyna po 6 złotych, czy po 10 złotych? Ceny spadły w hurcie. Czy czeka nas stabilizacja czy najdroższa wiosna w historii? [AKTUALIZACJA]

Zbigniew Bartuś
Zbigniew Bartuś
Pesymistyczne scenariusze zakładają dobicie stawek za baryłkę ropy do 180 dol. i kursu dolara do 5 złotych – wtedy litr najtańszej benzyny musiałby kosztować ponad 10 zł. W wariancie optymistycznym ceny ropy ustabilizują się na poziomie między 100 a 110 dol., a kurs dolara się nie zmieni – co przełoży się na ok. 6 zł za litr Pb95 (przy obniżonych podatkach). Kluczowy jest jednak dalszy rozwój wypadków w Ukrainie. Równie ważna pozostaje ewentualna mocna reakcja Europy na popełniane przez Rosjan zbrodnie.
Pesymistyczne scenariusze zakładają dobicie stawek za baryłkę ropy do 180 dol. i kursu dolara do 5 złotych – wtedy litr najtańszej benzyny musiałby kosztować ponad 10 zł. W wariancie optymistycznym ceny ropy ustabilizują się na poziomie między 100 a 110 dol., a kurs dolara się nie zmieni – co przełoży się na ok. 6 zł za litr Pb95 (przy obniżonych podatkach). Kluczowy jest jednak dalszy rozwój wypadków w Ukrainie. Równie ważna pozostaje ewentualna mocna reakcja Europy na popełniane przez Rosjan zbrodnie. Grzegorz Olkowski, Polska Press
Po ogromnym skoku cen ropy naftowej (powyżej 130 dol. za baryłkę) oraz paliw gotowych wynikającym z inwazji rosyjskiej na Ukrainę i obaw o stabilność eksportu ropy z Rosji, pod koniec drugiego tygodnia inwazji doszło do znaczących obniżek. W poniedziałek cena ropy BRENT wystartowała poniżej 110 dol., a paliwa w hurcie były o kolejne sto złotych za metr sześć. tańsze niż przed weekendem. Spadek cen na stacjach utrudnia mocny dolar, kosztujący ponad 4,50 zł. Mimo to ORLEN ogłosił właśnie znaczące obniżki: oleju napędowego o 34 gr/l, do średniego poziomu 7,55 zł, a benzyn o 20 gr/l do średniego poziomu 6,79 zł. "Działamy zdecydowanie, żeby polscy kierowcy tankowali najtańsze paliwa w Europie. W Czechach litr benzyny kosztuje w przeliczeniu 7,54 zł, a na Litwie 8,81 zł" – napisał na Twitterze Daniel Obajtek, prezes PKN ORLEN.

Ponad 120 dolarów za baryłkę ropy BRENT 8 marca, a potem ponad 130 dolarów na otwarciu sesji 9 marca - przy rekordowo słabej złotówce (7 marca kurs dolara dobił do 4,6 zł, a euro przebiło granicę 5 zł) zaowocowało przy dystrybutorach w Małopolsce cenami rzędu 7 zł za litr Pb95 (90 gr więcej niż w poprzednim tygodniu) i oleju napędowego w okolicach 8 zł za litr (czyli 1,5 zł więcej niż kilka dni wcześniej). Ale już 9 marca ceny ropy BERENT zaczęły spadać. Poprzedni tydzień zakończył się notowaniami poniżej 113 dol. a obecny zaczął poniżej 110. Rynki reagują w ten sposób, bo dominuje nadzieja, że Zachód dogada się z Iranem, co odblokuje dostawy ropy z tego objętego sankcjami kraju. Na ceny wpływają też informacje o uruchomieniu kolejnych wiertni w USA. Wreszcie część analityków spodziewa się przełomu w rozmowach Ukrainy z Rosją, z uwagi na sygnały płynące z Kremla.

Sceptycy wskazują, że jedyne, co jest pewne w polityce Rosji, to kłamstwo nazywane prawdą, więc stawiają raczej na alternatywne źródła dostaw. Czy pozwolą one ustabilizować ceny paliw na znośnym dla Polek i Polaków poziomie, czyli nie więcej niż 6 złotych za litr PB95 i oleju napędowego?

Po ogromnym skoku cen paliw gotowych wynikającym z inwazji rosyjskiej na Ukrainę i obaw o stabilność eksportu ropy z Rosji, pod koniec drugiego tygodnia inwazji doszło do znaczących obniżek. Dr Jakub Bogucki, analityk z serwisu e-petrol.pl, przewidywał w piątek dalsze spadki paliw w hurcie - i to się sprawdziło. Równocześnie – po podniesieniu przez radę Polityki Pieniężnej stóp procentowych i zapowiedzi kolejnych podwyżek przez prezesa NBP - poprawił się chwilowo kurs złotówki do dolara (z 4,6 zł do 4,3 zł za dolara). Miało się to przełożyć na ceny paliw na stacjach. Niestety, w poniedziałek 14 marca dolar znów się umocnił (powyżej 4,5 zł), w efekcie klienci detaliczni mogą mówić co najwyżej o stabilizacji wysokich, ale nie koszmarnych cen: średnia stawka za litr Pb95 wynosi od paru dni w Małopolsce ok. 7 zł, a oleju napędowego - między 7,80 a 7,90 zł.

Sytuację kierowców postanowił zasadniczo poprawić PKN ORLEN: "Obniżamy ceny na stacjach! ON o 34 gr/l, do średniego poziomu 7,55 zł, a benzynę o 20 gr/l do średniego poziomu 6,79 zł. Działamy zdecydowanie, żeby polscy kierowcy tankowali najtańsze paliwa w Europie. W Czechach litr benzyny kosztuje w przeliczeniu 7,54 zł, a na Litwie 8,81 zł" – zadeklarował w poniedziałek na Twitterze Daniel Obajtek. Faktycznie, w przeliczeniu na euro, stacje ORLEN-u oferować będą teraz najtańsze paliwo, trzeba jednak pamiętać, że siła nabywcza przeciętnej pensji czy emerytury w Polsce jest wciąż kilkukrotnie niższa niż na zachodzie Unii, dlatego statystyczny Niemiec czy Francuz mogą kupić ponad dwa razy więcej swojego superdrogiego paliwa niż Polak tego "najtańszego". Niemniej jednak te 20-34 gr na litrze to spora ulga, zwłaszcza że ORLEN już przed obniżką oferował niemal wszędzie konkurencyjne ceny.

- Powinno teraz dojść do ustabilizowania sytuacji na stacjach na jakiś czas – sądzi dr Bogucki.

Co wydarzy się dalej – tego nie potrafi przewidzieć dosłownie nikt. Eksperci zwracają jednak uwagę na kilka czynników, które mogą wpłynąć zarówno na obniżenie, jak i dalsze podwyższenie cen ropy, a tym samym paliw. Pesymistyczne scenariusze zakładają zaostrzenie działań Rosji na Ukrainie i nałożenie (częściowego) embarga na rosyjską ropę przez kraje europejskie, co - przy ewentualnym fiasku rozmów Zachodu z alternatywnymi dostawcami, głównie Iranem i OPEC oraz Wenezuelą - mogłoby oznaczać dobicie stawek za baryłkę ropy do 180 dol. i kursu dolara do 5 złotych. Wtedy litr najtańszej benzyny musiałby kosztować ponad 10 zł.

W wariancie optymistycznym ceny ropy ustabilizują się na poziomie między 100 a 110 dol., a kurs dolara nie przekroczy 4,50 zł – co przełoży się na ok. 6,20 zł za litr Pb95 (przy obniżonych podatkach) i 7 zł za litr oleju napędowego (tu wpływ dostaw z Rosji na ceny jest wyższy niż w przypadku benzyn). Kluczowy jest jednak dalszy rozwój wypadków w Ukrainie. Równie ważna pozostaje ewentualna mocna reakcja Europy na popełniane przez Rosjan zbrodnie.

Z jednej strony wszyscy Europejczycy chcieliby tankować tanie paliwo, a z drugiej – coraz powszechniejsza jest wśród mieszkańców Unii świadomość, że z pieniędzy, jakie płacimy za rosyjską ropę, reżim Putina finansuje wojnę, morduje dzieci i totalnie niszczy duży europejski kraj. Sprzeciw wobec tego narasta, co skłania rządy i Komisję Europejską do rozważań na temat radykalnego ograniczenia zakupu surowców z Rosji.

Totalne europejskie embargo na rosyjską ropę? Wciąż możliwe, ale raczej mało prawdopodobne

Wedle agencji Reutera, głównym impulsem do ostatnich obniżek cen paliw był brak wprowadzenia przez państwa europejskie radykalnych zakazów importu ropy z Rosji. Sporo się o tym mówi, ale kluczowi odbiorcy sygnalizują raczej dalsze korzystanie z rosyjskiego surowca – przy jednoczesnym spadku jego cen. Równocześnie alternatywni dostawcy ropy naftowej wyrażają chęć zwiększenia wydobycia i eksportu. Trwają amerykańskie negocjacje z Iranem, Zjednoczone Emiraty Arabskie deklarują zwiększenie presji na OPEC, możliwe jest zniesienie sankcji nałożonych na Wenezuelę (obejmujących także embargo na ropę). Inwestorzy najwyraźniej uznali, że może to doprowadzić do zwiększenia podaży ropy, a tym samym pozwoli złagodzić ewentualne embarga nakładane na Rosję w wypadku nasilania się jej agresji na Ukrainę.

Eksperci Forum Energii wskazują, że kraje Unii Europejskiej, w tym Polska, są zdecydowanie mniej uzależnione od rosyjskiej ropy niż to było jeszcze 10 lat temu. W 2021 r. wartość importu ropy z Rosji spadła w porównaniu z 2012 rokiem z ponad 100 mld do nieco ponad 30 mld dol. Głównymi odbiorcami rosyjskiej ropy są Polska, Niemcy, Niderlandy, Włochy i Francja.

W 2021 r. Rosja zarobiła na eksporcie ropy 65 mld dol. (o 40 proc. więcej niż na gazie!). Pod względem wartości importu w skali globalnej, największym jej klientem są Chiny (24 mld dol.), ale drugie miejsce zajmują Niderlandy (blisko 9,5 mld dol.), a trzecie – Niemcy 6,28 mld dol. Właśnie te dwa kraje sprzeciwiają się ewentualnemu europejskiemu embargu na rosyjską ropę.

W Polsce do produkcji paliw zużywamy ok. 26 mln ton ropy rocznie; z importu pochodzi 25,4 mln t, w tym 16,8 mln – a więcej dwie trzecie - z Rosji. To bardzo duże uzależnienie, ale na początku stulecia sięgało ono 93 procent. Co więcej, Polska dysponuje już dziś infrastrukturą i narzędziami pozwalającymi zasadniczo ograniczyć zużycie rosyjskiego surowca.

Anna Moskwa, minister klimatu i środowiska, deklaruje, że polski rząd jest gotowy podjąć decyzję o rezygnacji z rosyjskich surowców energetycznych z dnia na dzień. Dodała, że być może wymagałoby to chwilowych drobnych ograniczeń, ale nieodczuwalnych z perspektywy zwykłego obywatela. Jej zdaniem, trzeba odciąć reżim Putina od dużego i regularnego źródła przychodu, „dlatego rząd pracuje nad wprowadzeniem sankcji przez Europę dla gazu, paliw i węgla”. Minister zwraca uwagę, że Lotos i Orlen od dłuższego czasu prowadzą działania w kierunku dywersyfikacji dostaw ropy.

- Gwałtowne zaprzestanie dostaw rosyjskich paliw będzie szokiem dla europejskiej gospodarki i zagrożeniem dla stabilności dostaw. Jednak Rosja wypowiedziała wojnę Ukrainę, świadomie konfrontując się z Zachodem. W tle jest m.in. próba utrzymania pozycji Rosji jako dostawcy paliw kopalnych dla Europy. Nikt nie ma wątpliwości, że w normalnych warunkach redefiniowanie polityki i transformacja energetyczna powinny odbywać się w sposób zaplanowany. Jednak dziś, w obliczu wojny w Ukrainie, gra toczy się o najwyższą stawkę. Odejście od importu węgla z Rosji jest możliwe, dla gazu potrzebujemy kilku miesięcy. Z ropą będzie najtrudniej, ale już teraz trzeba podjąć działania przynoszące rezultaty w długim terminie

– komentują dr Joanna Maćkowiak-Pandera i dr Aleksandra Gawlikowska-Fyk z Forum Energii. I rekomendują krajom Unii „odważną strategię energetyczną”, polegającą na odcięciu od Rosji.

Jedno jest pewne: dopóki trwa rosyjska inwazja w Ukrainie, sytuacja pozostanie skrajnie niestabilna i nieprzewidywalna. Ewentualny unijny plan odchodzenia od paliw z Rosji pojawi się nie wcześniej niż za kilka tygodni i również może podlegać modyfikacjom w miarę rozwoju wypadków. Radykalną zmianę strategii może spowodować np. przewrót na szczytach władzy w Rosji i pojawienie się na Kremlu ekipy deklarującej chęć współpracy z Zachodem. Na przeciwległym biegunie są scenariusze oparte na przypuszczeniu, że Putin w celu zachowania władzy zaostrzy swe agresywne działania – zarówno wobec Ukrainy, jak i Zachodu.

Szaleństwo na stacjach (chwilowo) za nami?

Z danych analizującego rynek BM Reflex wynika, że na przełomie lutego i marca za litr benzyny Pb95 musieliśmy w Polsce zapłacić średnio o 57 gr, a oleju napędowego - o 83 gr więcej niż tydzień wcześniej, a więc tuż przed rosyjską inwazją na Ukrainę. Tak ogromnych podwyżek nie zanotowano na polskim rynku nigdy wcześniej. Ale te rekordy zostały wkrótce pobite: w drugim tygodniu marca za litr benzyny Pb95 płaciliśmy już nad Wisłą średnio 7,05 zł, czyli o 91 groszy więcej niż tydzień wcześniej, a za olej - 7,94 zł za litr, czyli o 1,49 zł więcej. Autogaz poszybował w górę o 76 gr za litr – do 3,66 zł.

W zeszłym tygodniu i w poniedziałek najniższe ceny benzyny (6,95 za Pb95) odnotowano na stacjach w regionie łódzkim oraz mazowieckim (6,98), pomorskim i świętokrzyskim (6,99), a oleju napędowego – w świętokrzyskim (7,76 zł), mazowieckim i łódzkim (poniżej 7,80). Najwyższe – odpowiednio – w podlaskim (7,23 zł) i warmińsko-mazurskim (8,22 zł). Małopolska należała do województw z relatywnie tańszymi paliwami, ale z tendencją do wzrostów. Średnie ceny wyniosły:

  • Pb95 - 7,05
  • Pb98 -7,39
  • ON - 7,97
  • LPG - 3,58

Te trudne do przełknięcia stawki utrzymują się pomimo rządowej tarczy antyinflacyjnej, za sprawą której VAT na paliwa spadł z 23 proc. do 8 proc. Wysokie ceny w detalu są pochodną wciąż wysokich (choć już nie rekordowych) hurtowych cen oferowanych przez głównych krajowych dostawców, czyli PKN Orlen i Grupę Lotos: e-petrol.pl informował w piątek rano, że za metr sześcienny Pb95 trzeba było zapłacić ponad 6306 zł (spadek o 200 zł w porównaniu z krytycznym wtorkiem), a za olej napędowy - 7060 zł za metr sześć. (wobec 7348 zł w czwartek). To wróży spadek cen w kolejnych dniach. W poniedziałek Pb95 kosztowała w hurcie 6215 zł, a ON - 6921 zł. To wahnięcie oznacza raczej stabilizację niż spadek, a w detalu może się okazać nieodczuwalne z uwagi na wysoki kurs dolara.

Analitycy wskazują, że w detalicznej cenie litra PB95 sam koszt zakupu benzyny w rafinerii stanowi ok. 67 proc., zaś w cenie oleju - 70 proc. Reszta to marże, koszty transportu i wspomniany (obniżony) VAT.

Skąd się biorą aż tak słone ceny oleju napędowego i jakie jest prawdopodobieństwo przekroczenia 10 zł za litr?

Analitycy londyńskiej firmy Unibet wskazują, że pojazdy z silnikami wysokoprężnymi są szeroko stosowane w transporcie, co w obecnej sytuacji (m.in. zamrożenie transportu lotniczego na wschód) zwiększa popyt na olej napędowy. Tymczasem państwa należące do NATO kupują w Rosji ponad połowę ropy i produktów rafineryjnych, a zapasy w porównaniu do zapotrzebowania są niewielkie. Stąd cena na stacjach poszybowała mocno powyżej 7,50 zł za litr. Analitycy Unibetu oceniają prawdopodobieństwo przekroczenia detalicznej ceny 10 zł za litr diesla na 28 proc. W przypadku Pb95 jest to 24 proc., a Pb98 - 25 proc.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski