W pierwszych sparingach andrychowianie powielają błędy Fot. Jerzy Zaborski
III LIGA PIŁKARSKA. W pierwszych sparingach trenera andrychowian Mirosława Kmiecia najbardziej irytuje powielanie prostych błędów
W Andrychowie cieszą się z rozwiązania kwestii obsady bramki. Mirosław Kmieć znalazł następcę Pawła Góry, który obrał kurs na BKS Bielsko-Biała. - Najpierw zastanawiałem się nad postawieniem do bramki wychowanka Kamila Sytego - rozpoczyna Mirosław Kmieć. - Skoro jednak miał kłopoty z regularnym treningiem, lepiej żeby występował na niższym szczeblu, zdobywając seniorskie doświadczenie. Tymczasem pozyskaliśmy 24-letniego Daniela Bombę, który w poprzednim sezonie występował w Popradzie Muszyna. Jestem z nim finansowo dogadany, więc można powiedzieć, że mamy następcę Pawła Góry nie tylko pod względem wieku, ale także poziomu sportowego.
Andrychowianie zagrali w Krakowie bez Tomasza Kaczmarczyka, ale jego absencja była usprawiedliwiona. Z kolei szkoleniowiec stracił kontakt z Łukaszem Rupą z Kalwarianki. - Zastanawiam się nad zaangażowaniem dwóch zawodników ze szczebla centralnego - zdradza Mirosław Kmieć, nie tylko trener, ale także wiceprezes Beskidu. - Jednak w ich sprawie ostateczną decyzję będą konsultował nie tylko z klubowymi działaczami, ale także zawodnikami, mającymi w tej sprawie wiele do powiedzenia.
Andrychowianie objęli prowadzenie dzięki zaangażowaniu Przemysława Knapika, który zmusił rywala do błędu, by następnie podać do Dariusza Chowańca, a ten wygrał pojedynek z bramkarzem. - Pierwszą bramkę straciliśmy nieszczęśliwie, bo przeciwnik przechwycił piłkę adresowaną do mnie przez Mariusza Sobalę, wyprowadzając kontrę - tłumaczy Kmieć. - Na pewno zagraliśmy znacznie lepiej niż w pierwszym meczu na boisku Hutniku, przegranym przez nas 2-5. Jednak powieliliśmy błędy, dlatego krakowianie uratowali punkt. Nie o taką powtarzalność mi chodzi. Najpierw po indywidualnej akcji Sobali doprowadziliśmy do remisu 2-2, potem Szymon Wandzel dał nam drugie tego dnia prowadzenie. Jednak na koniec Kamil Syty zapuścił się na 30. metr, a że nie trafił w piłkę, skończyło się remisem. Ten obrazek tylko dowodzi, że nasz młody bramkarz, który skończył wiek juniora, potrzebuje nauki. Będzie miał możliwość indywidualnych zajęć bramkarskich.
Postawa zespołu w Krakowie ucieszyła Mirosława Kmiecia podwójnie, bowiem gracze Beskidu na razie mają mało zajęć z piłkami. - Na tle wybieganego przeciwnika wypadliśmy bardziej niż poprawnie - podkreśla andrychowski szkoleniowiec.
jerzy zaborski
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?