Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Beskid odrobił zadanie domowe

BK
Zwycięstwo w Libiążu nad Janiną (2-0) było trzecim z rzędu odniesionym na wiosnę przez Beskid Andrychów. Podopieczni trenera Mirosława Kmiecia po słabym początku rundy rewanżowej najwyraźniej złapali właściwy rytm, co może być zapowiedzią kolejnych ich sukcesów.

Tomasz Kaczmarczyk z Beskidu wygrał pojedynek o piłkę z Marcinem Fickiem (w tyle). Wcześniej do ziemi został przyciśnięty Dariusz Fryś. Fot. GRZEGORZ SROKA

III LIGA PIŁKARSKA. W Andrychowie liczą, że teraz notowania ich drużyny pójdą w górę

Jesienią w Andrychowie lepsza była Janina (3-2). W tamtym spotkaniu andrychowianie dali się w pierwszej połowie zaskoczyć, tracąc w ciągu zaledwie pięciu minut trzy bramki. Po przerwie gonili wynik, zdobywając jednak tylko dwa gole.

Rewanż wyglądał zupełnie inaczej. Tym razem to Beskid zaskoczył libiążan przede wszystkim ogromną determinacją. Dla gości nie było straconych piłek. Piłkarze Janiny niemal cały czas czuli na plecach oddech przeciwnika. Trener Kmieć znany jest z umiejętności motywowania swoich podopiecznych i tym razem ta sztuka mu się świetnie udała, chociaż wydawało się, że pod tym względem gospodarze, mający aspiracje walki o awans, nie będą Beskidowi ustępować. - Podeszliśmy do tego meczu z pełnym szacunkiem do tego co osiągnęła Janina. Osobiście zawsze cenię środowiska, w których są ludzie gotowi wspólnie działać, by osiągnąć sukces, stworzyć coś nowego - mówi trener Kmieć.

Z drugiej strony w grze jego podopiecznych nie było widać przesadnego respektu wobec gospodarzy. Sygnał do ataku dał zresztą sam grający szkoleniowiec Beskidu, który w pierwszych minutach próbował zaskoczyć libiąskiego golkipera strzałem z dystansu.

Obok determinacji o sukcesie gości przesądziła także odpowiednia taktyka. Najwyraźniej andrychowianie dobrze odrobili zadanie domowe z Janiny. - Jedno z założeń polegało na tym, by grać jak najbliżej rywali, by nie mieli swobody w rozegraniu piłki - zaznacza szkoleniowiec Beskidu.

Do tego doszła uważna gra w obronie, chociaż przed meczem w Libiążu trener Kmieć miał problem, bo nie mógł skorzystać z dwóch podstawowych stoperów Artura Czarnika i Pawła Zalewskiego pauzującego za kartki. Do tego brakowało jeszcze Dawida Panka. W tej sytuacji andrychowski szkoleniowiec postawił na Michała Klibera i Mateusza Kruka, którzy z tej trudnej próby wyszli zdecydowanie obronną ręką. Bez wątpienia zachowanie czystego konta było kluczem do sukcesu Beskidu w Libiążu. Trener Kmieć pochwalił obu piłkarzy, zaznaczając jednak, że na zwycięstwo nad Janiną zapracował cała drużyna.

Wśród pierwszych, którzy pogratulowali jej sukcesu był m.in. burmistrz Andrychowa Tomasz Żak. - Burmistrzowi należą się podziękowania, podobnie jak zarządowi, za to, że byli z nami w Libiążu i dopingowali zespół - zaznacza szkoleniowiec Beskidu.

W Andrychowie liczą, że notowania ich drużyny pójdą teraz w górę. - Na inaugurację wiedziałem, że zespół będzie miał ciężko zmobilizować się przeciwko Nidzie Pińczów. Potem przytrafiło nam się potknięcie z Górnikiem Wieliczka, ale po wygranej z Naprzodem Jędrzejów zespół się przełamał - dodaje trener Kmieć.

(BK)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski