Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Beskid utrzymał się siłą charakteru

Redakcja
Beskid Andrychów zakończył sezon na 11. miejscu, pokazując wielki charakter. Po jesieni sytuacja Beskidu była stabilna. Kadra była młoda, ale solidna. Był to ukształtowany piłkarsko zespół, w którym drzemały ogromne pokłady energii. Jedyne, co można było mu zarzucić, to krótka ławka.

Dariusz Chowaniec (z prawej) był jednym z kilku graczy, na barkach którego spoczywał wynik Beskidu FOT. JERZY ZABORSKI

III LIGA PIŁKARSKA. Andrychowianom doskwierała krótka ławka

To był świadomy wybór trenera Mirosława Kmiecia. Postawił na wąską kadrę, której uzupełnieniem byli słabsi piłkarze, wchodzący jedynie na końcówki spotkań.

Zimą nastąpił krach kadrowy. Z Beskidu odeszło dziewięciu zawodników, tworzących jego trzon. Kibice zadawali sobie pytanie, czy drużyna zdoła przystąpić do wiosennych rozgrywek. Odchodzący zawodnicy byli mocno przywiązani do swojego szkoleniowca, który często był dla nich niczym ojciec. Jednak na odchodnym jeden z zawodników powiedział, że na samej atmosferze wyniku się nie zbuduje.

Mirosław Kmieć zbudował nowy zespół w oparciu o młodych zawodników. Ze starej, sprawdzonej andrychowskiej gwardii, pozostali nieliczni: Kaczmarczyk, Sobala, Cho-waniec czy Knapik.

Andrychowianie rozpoczęli wiosnę od drugiej kolejki, bo ich pierwszy mecz z Popradem Muszyna, na własnym boisku, został przełożony. Udało się wywalczyć bezbramkowy remis na trudnym terenie w Małogoszczu, ale potem doszło do kolejnego tąpnięcia.

Z zespołem rozstał się Mirosław Kmieć, który - wydawało się - miał dożywotni etat w andrychowskim klubie. Między nim a nowym prezesem doszło do różnicy zdań. Atmosfera w klubie była "gęsta", więc zadawano sobie pytanie, czy piłkarze będą mieli w sobie na tyle determinacji, żeby skutecznie powalczyć o utrzymanie.

Na początku pracy Edwarda Wandzla, który podjął się roli "strażaka", drużynie nie wiodło się najlepiej. Zespół stracił pięć punktów w dwóch meczach na własnym boisku, remisując z Lubaniem Maniowy (1:1) czy przegrywając z libiąską Janiną (2:3). - Punktem zwrotnym w tej rundzie było zwycięstwo w zaległym meczu na własnym obiekcie z będącym wówczas liderem Popradem Muszyna 2:1, a kiedy trzy dni później, już zgodnie z kalendarzem, wygraliśmy w Skarżysku-Kamiennej z Granatem 1:0, nasza gra wróciła na właściwe tory - ocenił Przemysław Knapik, napastnik Beskidu.

Jerzy Zaborski

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski