Bez certyfikatów

Chrzanowscy producenci przygotowują się do akcesji

   W wielu chrzanowskich piekarniach i cukierniach powoli zaczęto już dostosowywać się do wymogów Unii i zarazem sanepidu. Niektórzy z przedsiębiorców twierdzą, że dostarczyli tu część dokumentów związanych ze zmianami w ich zakładach. Wielu z nich stara się wdrażać własne systemy kontroli jakości produkcji oparte na unijnych normach. Oznacza to jednak, że nie będą mogli starać się o certyfikat HACCAP. Ten certyfikat po wejściu do Unii otworzy drogę na zewnętrzne rynki zbytu i da możliwość sprzedaży produktów np. do dużych sieci handlowych. Tam najczęściej pod uwagę będzie brany fakt, czy ktoś unijny certyfikat ma, czy też nie. Posiadanie takiego certyfikatu nie jest jednak wymagane prawnie. Zależy jedynie od chęci samego producenta. Chrzanowscy piekarze i cukiernicy w wypowiedzi dla "Dziennika" twierdzą w większości, że o taki certyfikat starać się nie będą. W wielu przypadkach oznaczałoby to duże koszty związane z dostosowaniem zakładów do ostrych norm unijnych. Tymczasem lokalni przedsiębiorcy nie nastawiają się na eksport towarów. Chcą produkować i sprzedawać na własnym podwórku. Tu ich zdaniem, jeśli Sanepid nie będzie miał żadnych zastrzeżeń, klientów nie stracą.
   - Na lokalnym rynku w dalszym ciągu będzie bardziej brana pod uwagę znana i sprawdzona już marka niż unijny certyfikat - uważają chrzanowianie. Nieco inaczej sprawa wygląda w przypadku zakładów produkujących wędliny czy przetwórni mięsa. W Chrzanowie są to z reguły małe zakłady. Dlatego zaliczono je do tzw. kategorii B. Dzięki temu maj i akcesja do Unii nie jest dla nich na razie straszna. Na wprowadzenie unijnego systemów kontroli jakości produkcji mają jeszcze nieco czasu. Zgodnie z przepisami takie wymogi powinni spełniać dopiero w 2007 roku. Póki co jeżdżą na szkolenia w tym zakresie i powoli zastanawiają się nad zmianami w swoich zakładach.
(LIZ)