Michał Garbocz
- Siłą tej drużyny był wyrównany skład - mówi Garbocz. - Nie chodzi o to, że w naszej ekipie nie ma technicznych wirtuozów. Dyscypliną taktyczną można to nadrobić. Odczuwalny był brak graczy obdarzonych takim instynktem strzeleckim jaki ma Mariusz Puzio - dodaje hokeista.
Największy niesmak w mistrzostwach pozostawił fakt, że biało-czerwoni nie potrafili zagrać jednego meczu na najwyższych obrotach. - Nie po raz pierwszy okazało się, iż nie potrafimy pokonać zespołu ze Wschodu. Spotykam się z zarzutami, że nie potrafilibyśmy znaleźć się w grupie drugiej, gdzie było kilka równorzędnych zespołów. Tamta grupa tylko pozornie wydawała się trudniejsza. W naszej losy awansu zależały od jednego meczu, a to na wielu zawodników mogło podziałać stresująco. W grupie walczącej w Zagrzebiu jedna porażka nie skreślała jeszcze zespołu z walki o awans, bo tam codziennie były przetasowania w tabeli. Może tam byłoby łatwiej. W Zagrzebiu awansowała Francja, z nią wygraliśmy w Warszawie jeden sparing przed mistrzostwami - podkreśla Michał Garbocz.
Dorobek bramkowy Garbocza zamknął się dwoma trafieniami. - Na pierwszą bramkę mistrzostw musiałem czekać do trzeciego spotkania. W 58 min meczu przeciwko Rumunom wreszcie wyszła nam kombinacja z Jackiem Płachtą. Być może tyle czasu potrzebowaliśmy na "dotarcie się". Najlepszy mecz w naszym wykonaniu zagraliśmy przeciwko Węgrom. Zaliczyłem w nim 2 pkt do klasyfikacji kanadyjskiej za bramkę i asystę. Najpierw to mnie przypadła rola asystenta, ale Jacek zdążył mi się odwdzięczyć - kończy Garbocz.
(zab)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?