Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bez kapitana ani rusz

Redakcja
- Faktycznie jeszcze rano miałem temperaturę, około 37,5 stopnia, ale zdecydowałem się grać. W sumie to nic poważnego, a na leczenie będzie czas w tygodniu - powiedział kapitan MKS Trzebinia Siersza po zejściu z boiska.

W Trzebini Sierszy

 Marcin Kasprzyk należy do piłkarzy, którzy decydują o obliczu MKS Trzebinia Siersza w rozgrywkach IV ligi małopolskiej. O jego roli w tej drużynie najlepiej świadczy fakt, że przed ostatnim meczem z Zasolem Unią Oświęcim trener Bogdan Przygodzki zdecydował się go wystawić w składzie, chociaż piłkarz był przeziębiony.
 28-letni piłkarz zaczynał grać w piłkę w trampkarzach Górnika Siersza. Wyróżniał się wśród swoich rówieśników i wkrótce trafił do Gwarka Zabrze, będącego wylęgarnią talentów dla pierwszoligowego Górnika Zabrze. Nie udało mu się jednak zagrać w barwach pierwszej drużyny, chociaż kilka razy znalazł się w kadrze. - Konkurencja w Górniku była wtedy ogromna. W barwach tej drużyny występowali wówczas Urban, Komornicki, Koseła, Bałuszyński. Naprawdę trudno było w tej sytuacji myśleć o miejscu na boisku. Przeważnie więc grałem w rezerwach Górnika, które prowadził Jan Żurek. Z tym zespołem awansowaliśmy do III ligi. Skład mieliśmy rzeczywiście mocny, po zmianie warty w Górniku kilku piłkarzy z tego zespołu zasiliło pierwszą drużynę. Niestety mnie już wówczas w Zabrzu nie było. Podjąłem studia na krakowskim AWF i postanowiłem wrócić do Sierszy, skąd po prostu miałem bliżej do Krakowa - mówi Marcin Kasprzyk, który po dwóch latach gry w Sierszy przeniósł się na 9 miesięcy do II-ligowej w tym okresie Wisły Kraków. - Ostatnie trzy sezony grałem już w Sierszy. Mieliśmy niezły skład i początkowo w rozgrywkach IV ligi śląskiej wiodło nam się nieźle. Potem w związku z kłopotami kopalni, która wspierała nas finansowo, pojawiły się problemy organizacyjne, zawodnicy zaczęli odchodzić i w efekcie musieliśmy się bronić przed spadkiem. Myślę, że w tej sytuacji dobrym pomysłem było utworzenie jednego klubu. Oczywiście było pewne ryzyko związane z faktem, że musieliśmy się zgrać, ale po pierwsze, broniąc barw sąsiednich klubów znaliśmy się przecież trochę, a poza tym w obu zespołach jest wielu doświadczonych zawodników i w sumie dość szybko udało nam się znaleźć wspólny język, co chyba widać także na boisku - twierdzi piłkarz, który podobnie jak partnerzy nie może odżałować punktów straconych w inauguracyjnym występie w Brzeszczach z Górnikiem. Być może w tej chwili Trzebinia Siersza byłaby już liderem rozgrywek w IV lidze małopolskiej. - W następnych meczach pokazaliśmy, że potrafimy grać z krakowskimi drużynami. Założyliśmy sobie po prostu, że będziemy preferować twardy styl na boisku, oczywiście w ramach przepisów, grę z zaangażowaniem przez pełne 90 minut i to nam przyświeca przy wyjściu na boisko. Okazuje się, że jest to skuteczne, ale na razie nie określamy sobie żadnych konkretnych celów. Władze klubu także nie przedstawiły nam na razie żadnych zadań na ten sezon. Chcemy więc grać po prostu jak najlepiej i w ten sposób zachęcić kibiców do przychodzenia na nasze mecze - twierdzi Marcin Kasprzyk.

(BK)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski