18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bez kultury nie ma Małopolski

Redakcja
Fot. archiwum wicemarszałka
Fot. archiwum wicemarszałka
- Panie Marszałku, jak to się stało, że poprzedni dyrektor Filharmonii Krakowskiej doprowadził do zaległości płatniczych w wysokości około miliona zł?

Fot. archiwum wicemarszałka

ROZMOWA. Z JACKIEM KRUPĄ, członkiem Zarządu Województwa Małopolskiego o filharmonii, instytucjach kultury i Radzie Kultury.

- Uspokajały nas dokumenty, które spływały do nas z filharmonii. Zaufaliśmy dyrektorowi, bo nasze instytucje kultury powinniśmy traktować i traktujemy jako byty autonomiczne, a nie części Urzędu Marszałkowskiego, sterowane przez nas. Oczywiście autonomiczne, ale pod pewnymi warunkami.

- Jakimi?

-Wynikającymi z ustawy, np. wybór dyrektora czy udzielanie dotacji jest po naszej stronie. Ale nigdy nie rościmy sobie pretensji do sterowania kreacją artystyczną. To nie nasze zadanie. Jako organizator, poprzez instytucje kultury, mamy do zrealizowania misję.

- Jaką?

- Aby kultura była powszechna i dostępna, aby stała na wysokim poziomie. Realizujemy to poprzez opiekę nad tymi instytucjami, mecenat, ale bez ingerencji w sprawy programowe.

- Ale nadzór finansowy sprawują przedstawiciele Urzędu Marszałkowskiego?

- Tak. Finansowo-organizacyjny. Stąd, zgodnie z przepisami wynikającymi z prawa budżetowego i ustawy o rachunkowości, muszą być w instytucji przyjmowane plany finansowe, a potem urząd kontroluje ich realizację. Lecz do tego musi obowiązywać zasada zaufania; bez niej działalność instytucji byłaby paraliżowana ciągłymi kontrolami. Jeżeli więc przychodzą dokumenty od dyrektora, podpisane przez niego, to nie mamy powodu podważać ich prawdziwości.

- Dokumenty są kontrolowane?

- Są. Przynajmniej raz do roku przeprowadzamy planową kontrolę w instytucjach, a dodatkowe organizujemy, gdy jest taka potrzeba. Kontrole organizuje też Sejmik Województwa Małopolskiego, Komisja Rewizyjna czy Komisja Kultury.

- Dlaczego zatem kłopoty filharmonii, które trwały ponad trzy lata, nie zostały wyłapane?

- Bo z dokumentów wynikało, że wszystko jest w porządku. Filharmonia miała drobne problemy w 2010 i 2011 roku, ale udzieliliśmy dodatkowej dotacji i wszystko wróciło do normy. Ogólne kontrole dokumentów były uspokajające. Na początku zeszłego roku dyrektor Paweł Przytocki mówił, że wszystko jest w porządku, program jest realizowany. Nie było zagrożeń finansowych. W filharmonii co prawda wrzało, ale to już był problem relacji pomiędzy dyrektorem a załogą, związkami zawodowymi itd. Stąd zresztą wynikała decyzja o odwołaniu dyrektora Przytockiego. To, że w filharmonii istnieją problemy z płynnością finansową, okazało się dopiero po objęciu instytucji przez nowego dyrektora Bogdana Toszę. Okazało się także, że w filharmonii istnieje system księgowania z początku lat 90., tzw. amerykanka.

- Co to takiego?

- Dość prymitywny system ręcznego księgowania. Ręczne wypełnianie tabelek na wielkiej płachcie, typu: winien ma, co znacznie utrudnia zarządzanie finansami i bieżącą analizę kosztów. Po kontrolach mechanizm powstawania zaległości płatniczych został odkryty. Polegał on na tym, że z początkiem nowego roku budżetowego płacone były zaległości z poprzedniego. W sprawozdaniach było więc wszystko w porządku, bo sprawozdanie jest fotografią z danego dnia, po czym zaległości znowu rosły. Ten proceder się powtarzał. Przy czym nikt się nie skarżył, zwłaszcza niewypłaceni kontrahenci.
- Czy chce mi Pan powiedzieć, że było to coś na**kształt kreatywnej księgowości?**

- Tak. Po naszych kontrolach i po oszczędnościach już wprowadzonych przez nowego dyrektora podliczyliśmy i okazało się 10 dni temu, że brakuje 750 tys. zł. Jak zaczęliśmy sprawdzać, to prawie żadne przedsięwzięcie artystyczne nie zamykało się w kosztach. Problem narastał małymi kwotami.

- Dyrektor Paweł Przytocki odpowie za**to, że wydał za**dużo?

- Tak. Istnieje odpowiedzialność budżetowa, która dotyczy błędów w zarządzaniu pieniędzmi publicznymi. I tu został skierowany wniosek do rzecznika dyscypliny finansów publicznych. Natomiast nie stwierdziliśmy, aby pieniądze te zostały zdefraudowane.

- Dlaczego dyrektor Departamentu Kultury nie wyłapał problemu?

- Bo było to tzw. rolowanie zadłużenia. Rozpoczynał się nowy rok budżetowy i strata była wyrównywana na chwilę, lecz w następnym roku stawała się jeszcze większa. 750 tys. zł, to jest ok. 5 proc. budżetu filharmonii. Problemy nie dotyczyły kosztów zasadniczych, płac i ich pochodnych, czyli tego, co najłatwiej jest wyłapać. Trudno, abyśmy w Urzędzie Marszałkowskim prowadzili równoległą księgowość. Musimy mieć do dyrektorów zaufanie i przyjmować sprawozdanie w dobrej wierze.

- Może warto jest lepiej wybierać dyrektorów, by wiedzieć, że nie będą wydawać więcej niż mogą?

- Ale i tak kiedy już ich wybierzemy, to będziemy musieli im zaufać.

- Czy wprowadzicie Państwo zmiany w**systemie pohistorii zfilharmonią?**

- Już wprowadziliśmy: dyrektor naczelny filharmonii ma być menedżerem, ma zająć się stroną organizacyjną, ekonomiczną, działalnością instytucji. Dyrektor Tosza nie ma koncertów w Nowym Jorku i Berlinie, jest na miejscu cały czas i dba, by instytucja działała w spokoju, który jest niezbędny, by sztuka mogła być kreowana bez zakłóceń organizacyjnych.

- Kim zatem jest dyrektor Tosza, który zajmuje się sprawami artystycznymi filharmonii?

- Jest menedżerem i do czasu powołania dyrektora artystycznego dyrektorem programowym, który musi zapewnić instytucji w tym okresie przejściowym odpowiedni repertuar.

- Brzmi to niekonsekwentnie, bo dyrektor został wybrany w**trybie pozakonkursowym na**podstawie koncepcji artystycznej instytucji.

- To nie jest niekonsekwencja. Program filharmonii dyrektora Toszy, ujęty w strategii działania, musiał być artystyczny, bo będąc z zewnątrz, nie miał dostępu do dokumentów instytucji i nie mógł z tego powodu dogłębnie analizować sytuacji finansowej. Jego koncepcja artystyczna podobała nam się, zwłaszcza to, że pan Tosza chciał korzystać z naszego regionalnego dziedzictwa, o czym najlepiej świadczy pomysł festiwalu muzyki Szymanowskiego czy plany prezentacji muzycznych kompozytorów krakowskich.

- Sposób wyboru dyrektora budzi wątpliwości. Bogdan Tosza odpadł w**konkursie, bo nie miał wymaganych studiów menedżerskich, ale został wybrany w**trybie pozakonkursowym.
- Po nierozstrzygniętym konkursie zastanawialiśmy się, czy nie ogłosić drugiego. Ale doszliśmy do wniosku, że zapewne staną do niego ci sami kandydaci. Wydało się nam to bezcelowe. Wybierając dyrektora, patrzyliśmy na strategię, na CV, zasięgaliśmy opinii w różnych środowiskach.

- Zarząd ma doradców?

- Jeszcze tego nie zgłosiłem do zarządu, ale planuję powołanie Rady Kultury. Będzie to nieduża grupa, maksymalnie 10 osób, twórców i dyrektorów instytucji kultury, a także przedstawiciel nauki, biznesu. Ale nasz problem jest inny i myślę, że głębszy.

- Jaki?

- Potrzebujemy eksperckich ocen instytucji kultury. Z ekonomią sobie poradzimy, ale potrzebujemy audytu artystycznego. Aby mieć się do czego odnieść przy ocenie instytucji kultury. To samo wydarzenie dla jednych jest rewelacją, dla innych klapą. A my chcemy znać nie tylko opinie melomanów i krytyków, ale mieć również odniesienie eksperckie.

-- Będzie to trudne, bo w**kulturze poruszamy się w**świecie subiektywnych opinii.

- Ale nie niemożliwe. Podobno takie firmy audytowe od kultury już powstają.

- Jaka jest rola kultury w**Małopolsce?**

- Ogromna. Bez kultury nie ma Małopolski. Kultura tworzy markę naszego regionu. Dużo robimy w tej sprawie. Jesteśmy postrzegani przede wszystkim jako organizatorzy instytucji. Nasze misje zasadnicze w kulturze wynikają z zadań województwa, ogólnie mówiąc, pełnimy mecenat państwa. Zgadzam się z tym, ze żadna filharmonia nie jest w stanie utrzymać się bez dotacji. Chociaż mamy wiele instytucji, które świetnie działają poza tymi strukturami. Np. Orkiestra Akademii Beethovenowskiej.

- Ale przecież Pan wie, że artyści orkiestry już od**kilku lat bardzo się starają, by ze swojego zespołu uczynić regularną, dotowaną instytucję kultury. Bezskutecznie. **

- Marzą o tym, by im nałożyć kaganiec?

- Raczej marzą o**stabilizacji.**

- Wiele działań kultury idzie oddolnie i do nich też płynie olbrzymi strumień pieniędzy. Dzięki czemu tworzymy możliwości kreacji kulturalnej i artystycznej mieszkańców Małopolski.

- Mówi Pan tu o**konkursach grantowych?**

- Tak. Dzięki tym pieniądzom odbywa się kilkaset wydarzeń artystycznych, w których bierze udział kilkadziesiąt tysięcy osób. W ramach programu mecenat rozdzielamy 3 mln zł...

- ... dla proporcji dodam, że w**tym roku na**instytucje kultury przeznaczacie Państwo ok. 80 mln zł.

- ...ale to są pieniądze na konkretne zadania, w tym także te dotyczące dziedzictwa. To jest na przykład udział w regionalnym funduszu filmowym, w konkursie na scenariusz "Trzy korony". Chcemy, aby Małopolska była postrzegana jako dobre zaplecze filmowe, reżyserskie, aktorskie.

- Może się uda. W konkursie "Trzy korony" mamy jedynie zwycięskie scenariusze, które nie trafiły do**tej pory do**realizacji.

- No tak, w konkursie nie możemy tak daleko ingerować. Po prostu nagradzamy konkretną wykonaną pracę, czyli scenariusze. Ale filmy dofinansowane z Regionalnego Funduszu Filmowego są nagradzane, np. "Nieulotne", "Obława", czy dokumentalne "Droga na drugą stronę", "Lekarze". Ważna jest jeszcze infrastruktura kultury.
- Chodzi o**nowe przestrzenie?**

- Tak. W zeszłym roku oddaliśmy do użytku Małopolski Ogród Sztuki, który robi furorę póki co w świecie architektów, zdobywa nagrody. Ale też zaczyna działać na wyobraźnię twórców, plany są już na parę lat. Zobaczymy. Teatr Witkacego w Zakopanem, który doskonale działa, wpisał się w tamtejsze środowisko i pełni w nim ogromnie ważną rolę kulturotwórczą, też otrzymał w zeszłym roku nową przestrzeń. W obydwu tych przypadkach nowa przestrzeń daje zupełnie inne możliwości kreowania sztuki. W MOS-ie jest najlepszy sprzęt audiowizualny w Polsce, co umożliwia tworzenie przedstawień, o których jeszcze wcześniej się nawet nie śniło. To samo u Witkacego. Nowe przestrzenie kreują więc rozwój sztuki. Jesteśmy w trakcie realizacji Cricoteki. To będzie wielki hit.

- W**planach jest budowa filharmonii, anawet więcej, bo Centrum Muzyki, gdzie siedzibę znajdą jeszcze AM, Sinfonietta Cracovia iCapella Cracoviensis.**

- Jesteśmy zdeterminowani, by wybudować Centrum Muzyki, choć projekt ten wzbudza liczne kontrowersje. Za chwilę będzie się kończył konkurs (studialny) na wizję zagospodarowania pod centrum terenów na bulwarze Kurlandzkim. To pozwoli nam określić funkcje, jakie powinny być uwzględnione w projekcie i ogłosić konkurs architektoniczny.

- Dobrze byłoby wybudować filharmonię, zwłaszcza że zarówno tę orkiestrę, jak i**miejsce, w**którym działa, zawdzięczamy gubernatorowi Frankowi.

- Naprawdę? Nie wiedziałem.

- Był wówczas rok 1940. Nuty z**pieczątką Generalna Gubernia są używane przez orkiestrę do**dziś...

- Centrum Muzyki jest dla nas zadaniem sztandarowym. Mamy poparcie ministerstwa, zostało uzgodnione stanowisko pomiędzy trzema podmiotami, w przyszłości użytkownikami centrum: Akademią Muzyczną, gminą Kraków i nami. Szacunkowy koszt 500 mln zł.

- Z czego 80 proc. z Unii Europejskiej. Jeśli zdążymy.

- Zdążymy. To będzie dla nas projekt kluczowy. Środki powinny być uruchomione w 2015 roku. Będziemy się starali zawrzeć tę inwestycję w kontrakcie wojewódzkim z rządem, aby to zostało sfinansowane w dużej części przez państwo. Ale jeżeli nam się to nie uda, to też sobie poradzimy. Filharmonia będzie, choćby kosztem innych inwestycji.

Rozmawiała Agnieszka Malatyńska-Stankiewicz

DEBATA TRWA

Zarządzanie kulturą

Krakowska kultura stanęła pod ścianą. Jeszcze nigdy tak pilnie nie potrzebowała zmian: od prawa poprzez ustalenie przejrzystych zasad finansowania i zarządzania. W piątek rozpoczęliśmy debatę na ten temat. Pokazaliśmy, że kultura jest finansowana z trzech źródeł: miasta, województwa i ministerstwa i zapytaliśmy dyrektorów różnych instytucji kultury w naszym mieście, a także szefów organizacji pozarządowych, co najbardziej ich krępuje w działalności. Okazało się, że doskwiera im m.in.: niestabilność finansowa, absurdalne rozwiązania prawne, niemożliwość podejmowania zobowiązań finansowych dłużyszch niż na rok, ogromna biurokracja, nadmierna sprawozdawczość. Dziś prezentujemy głos "drugiej strony". Zapraszamy do dyskusji.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski