Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bez liderki też dały radę

Justyna Krupa
Justyna Żurowska-Cegielska (w środku) w meczu z wrocławiankami zdobyła dla Wisły 15 punktów
Justyna Żurowska-Cegielska (w środku) w meczu z wrocławiankami zdobyła dla Wisły 15 punktów Anna Kaczmarz
W hicie kolejki wiślaczki, mimo osłabienia składu, rozbiły Ślęzę

Wisła Can-Pack Kraków 87
Ślęza Wrocław 51
(17:20, 21:14, 28:7, 21:10)

Wisła: Turner 26 (1x3), Żurowska-Cegielska 15, Ouvina 8 (2x3), Ziętara 8 (1x3), Nicholls 0 - Peters 23 (1x3), Zohnova 7 (1x3), Szott-Hejmej 0, Puter 0.

Ślęza: Leciejewska 16 (1x3), Linkeviciene 8, Śnieżek 7, Shegog 6, Krężel 4 - Sulciute 6 (1x3), Mistygacz 2, Czarnecka 2, Sklepowicz 0.

Sędziowali: Marek Maliszewski, Karina Pełka, Mariusz Nawrocki. Widzów: 500.

Spotkanie z czołową ekipą ligi rozpoczęło się dla wiślaczek fatalnie - od straty liderki Laury Nicholls. Hiszpanka wybiegła na parkiet w pierwszej piątce, ale musiała go opuścić już po kilku minutach. W jednym ze starć doznała poważnego urazu (z podejrzeniem urazu mięśnia uda pojechała na badania, wyniki będą znane najwcześniej dzisiaj).

Wydawało się, że po takiej stracie gospodynie będą mieć problem. Tym bardziej że wcześniej na treningu urazu mięśniowego nabawiła się też Małgorzata Misiuk.

Pierwszą kwartę wiślaczki przegrały 17:20. „Białą Gwiazdę” ratowało to, że rywal też nie mógł grać w najsilniejszym składzie. Kontuzję leczy reżyserka gry Ślęzy - Sharnee Zoll. Rolę rozgrywającej momentami pełniła była wiślaczka Agnieszka Śnieżek, ale z marnym skutkiem. - Przekonałam się, że przy takim pressingu trudno jest grać jako „jedynka” - przyznała.

Tymczasem wiślaczki wzięły się w garść. Braki kadrowe nadrabiały ambicją i dużą agresją w grze. W końcu odpowiedzialność za wynik wzięła na siebie Amerykanka Devereaux Peters, która rozegrała najlepszy mecz w barwach Wisły. Pokazała, że potrafi zrobić użytek ze swoich warunków fizycznych i wiele zyskać zdecydowanymi manewrami pod koszem.

Po szybkim ataku Magdaleny Ziętary Wisła prowadziła 32:28. Krakowianki coraz skuteczniej broniły. Z drużyny rywalek tylko Magdalena Leciejewska przekroczyła tego dnia barierę 10 zdobytych punktów. „Lecia” zdążyła jeszcze doprowadzić do remisu. Jednak po dynamicznym wejściu pod kosz Justyny Żurowskiej-Cegielskiej, zakończonym trzypunktową akcją, Wisła odskoczyła na 38:34.

Ostatnio problemem Wisły były momenty dekoncentracji po przerwie. Tym razem udało się krakowiankom tego uniknąć, zagrały najlepszą trzecią kwartę w sezonie. Bardzo istotną „trójkę”, dającą prowadzenie 48:39, zdobyła Peters. Szybko czwarty faul popełniła Leciejewska i najlepsza zawodniczka Ślęzy musiała usiąść na ławce. - Przy 10-punktowej stracie przestaliśmy bronić i wierzyć w zwycięstwo - przyznał trener gości Algirdas Paulauskas.

Kiedy rywalki były już w rozsypce, wiślaczkom kolejne rzuty wpadały jak na zawołanie. Efekt? Wyjątkowo okazałe zwycięstwo. - Zagraliśmy wreszcie kompletny mecz, mimo że bez Nicholls i Misiuk - ocenił trener Jose Hernandez.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski