Fot. Agnieszka Bialik
Rozmowa z AGNIESZKĄ RADWAŃSKĄ
- Gram w specjalnym pasie, którego wcześniej używała Ula. Tak to jest ze zdrowiem na kortach ziemnych, standardowo na ziemi kręgosłup się psuje. Robiłam jeszcze tu w Paryżu badania i na szczęście okazało się, że to nic groźnego, zwykłe przeciążenie. Nie ma co panikować. Cały czas, codziennie chodzę na zabiegi fizjoterapeutyczne, bez tego ani rusz, ale wiadomo, że trenuję, zaraz będą mecze, a to nie pomaga w dochodzeniu do pełnej sprawności. Myślę, że dopiero na trawie będzie dobrze.
- Jak ocenia Pani losowanie?
- Z losowaniem jest tak: jak się wygrywa, to jest dobre, jak przegrywa - złe (śmiech). Wszystko tak naprawdę zależy od gry, dyspozycji dnia, szczęścia, od dyspozycji rywalki, na razie skupiam się na pierwszej rundzie.
- Z pierwszą przeciwniczą Austriaczką Patricią Mayr-Achleitner grała Pani przed dwoma laty w pierwszej rundzie US Open. Wygrała Pani wtedy 6-1, 6-2. Pamiętam Pani tamto spotkanie?
- Pamiętam je, bo wtedy miałam już kontuzję ręki, po której trafiłam na stół operacyjny. Źle wspominam tamten turniej. Tam jednak był kort twardy, tu jest ziemia, więc warunki będą inne. To będzie inna bajka: inaczej gra się na ziemi, inaczej na trawie. Można mieć dwa różne wyniki z tą samą zawodniczką na różnych kortach. Czasem tenisistka z dalszego miejsca może na ziemi zagrać świetny mecz. Wielu punktów nie bronię, nie mam nic do stracenia.
Rozmawiała w Paryżu Agnieszka Bialik
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?