Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bez przesadnego pesymizmu

Redakcja
Niniejszy tekst jest swego rodzaju próbą polemiki z treścią artykułu "Remont na zapas", jaki ukazał się w "Dzienniku Polskim" 4 lutego br. i w którym prezentowane są poglądy przedstawiciela firmy GFK Polonia na możliwe zmiany koniunktury na rynku materiałów budowlanych.

   Po pierwsze, należy oddzielić fakty od mitów. W artykule prezentowany jest pogląd, że w drugim półroczu 2003 r. miała miejsce wyjątkowa wręcz hossa zakupów materiałów budowlanych ze strony gospodarstw domowych i to przyczyniło się do sztucznego rozdęcia popytu na tym rynku; w konsekwencji należy spodziewać się retorsji rynku w 2004 r. i drastycznego spadku popytu.
   Pogląd ten jest całkowicie mylny. Przyjrzyjmy się najpierw wynikom branży w skali makroekonomicznej. Według analiz IBP Waśniewski & Spółka zagregowany popyt na materiały budowlane wzrósł w roku 2003 w stosunku do roku 2002 o ok. 2,4 proc. Umieśćmy ten wzrost w kontekście innych wskaźników makroekonomicznych. Według wstępnych danych GUS w 2003 r. produkt krajowy brutto wzrósł o 3,7 proc., akumulacja w gospodarce wzrosła o 1,8 proc., spożycie indywidualne o 3,1 proc., popyt krajowy o 2,3 proc. Wartość dodana w budownictwie spadła o ok. 5 proc., w przemyśle zaś wzrosła o 7,7 proc.
   Wzrost zagregowanego popytu na materiały budowlane w 2003 r. nie miał więc w sobie żadnych znamion doraźnej koniunktury rynkowej - był niższy od stopy wzrostu gospodarczego czy też stopy wzrostu spożycia indywidualnego i zbliżony do ogólnego wzrostu popytu krajowego. Można śmiało powiedzieć, że wzrost rynku materiałów budowlanych ma - z makroekonomicznego punktu widzenia - charakter stosunkowo trwały i jest dobrze zakorzeniony we wzroście gospodarki jako całości.
   Przyjrzyjmy się teraz dokładniej strukturze tego wzrostu popytu na materiały budowlane. Na rynku materiałów budowlanych można wyróżnić (nieco upraszczając) trzy kanały dystrybucji. Pierwszy z nich to tzw. klasyczny, długi kanał dystrybucji, w którym materiały budowlane są kupowane od producentów przez dużych dystrybutorów, następnie są rozprowadzane do mniejszych hurtowni, a następnie do sklepów detalicznych (określenie "sklepy detaliczne" nie obejmuje hipermarketów budowlanych). Drugi z głównych kanałów dystrybucji stanowi sektor hipermarketów budowlanych, które zaopatrują się z reguły wprost u producentów, trzeci zaś, tzw. sprzedaż bezpośrednia, gdzie producent sprzedaje materiały budowlane prosto na plac budowy.
   W liczbach bezwzględnych wzrost rynku materiałów budowlanych w 2003 r. wyniósł realnie ok. 520 mln zł, lecz został bardzo różnie rozdzielony między poszczególne kanały dystrybucji. W długim kanale dystrybucji, w którym w poprzednich latach - łącznie z rokiem 2002, kiedy rynek materiałów budowlanych jako całość zmniejszył o nieco ponad 2 proc. - sprzedaż w roku 2003 zmalała o prawie 5 proc., czyli realnie o ok. 840 mln zł. Według szacunków IBP Waśniewski & Spółka w 2003 roku upadło ok. 200 hurtowni materiałów budowlanych. Z kolei największy bezwzględny wzrost sprzedaży zanotowano w sprzedaży bezpośredniej (od producenta prosto na plac budowy), gdzie obroty zwiększyły się o ponad 24 proc. (realnie o ok. 830 mln zł). Faktem jest, że równie spektakularny wzrost nastąpił w kanale dystrybucji złożonym z hipermarketów budowlanych - realnie plus 534 mln zł, czyli plus 69,2 proc., jednak ten wzrost można by było tylko w części przypisać doraźnym zachowaniom gospodarstw domowych, natomiast w bardzo dużej części wynikał on po prostu z rozruchu wielu nowych sklepów w sektorze oraz z przechwycenia klientów upadających hurtowni budowlanych. Reasumując, co najwyżej ok. 15 - 20 proc. realnego wzrostu rynku materiałów budowlanych w roku 2003 można przypisać realnemu zwiększeniu popytu ze strony gospodarstw domowych i zwiększenie to można w całości wytłumaczyć ogólnym przyspieszeniem wzrostu gospodarczego.
   Ciekawy jest również fakt, że w grupach materiałów budowlanych stosunkowo częściej stosowanych przez klientów indywidualnych - jak kleje do glazury czy gładzie gipsowe - zanotowano wyraźny spadek sprzedaży w roku 2003, podczas gdy wzrosła sprzedaż materiałów o charakterze bardziej "profesjonalnym", jak systemy dociepleniowe czy tynki gipsowe.
   Sięgnijmy teraz nieco głębiej w ekonomikę rynku materiałów budowlanych. Obserwacja trendów długookresowych (od roku 1990 r. aż do dzisiaj) wskazuje na pewną istotną prawidłowość. Otóż języczkiem u wagi przyczyniającym się do krótkoterminowych zmian popytu na materiały budowlane jest popyt kreowany przez nowe inwestycje w obszarze budownictwa niemieszkaniowego. Popyt tworzony przez budownictwo mieszkaniowe, w tym szczególnie bezpośredni popyt na materiały budowlane ze strony gospodarstw domowych, już od połowy lat 90. wykazuje stopniowy, "organiczny" wzrost o bardzo niewielkich wahaniach koniunkturalnych. Tak więc wzrost rynku materiałów budowlanych, jaki miał miejsce w roku 2003, był wywołany po prostu lepszą koniunkturą w przedsiębiorstwach i związanymi z tym inwestycjami.
   Przejdźmy teraz do zachowań gospodarstw domowych, na ocenę których powołuje się cytowany w artykule "Remont na zapas" Maciej Sieniewicz z firmy GFK Polonia. Powołajmy się najpierw na dane historyczne: w pierwszym kwartale 2001 r. nastroje konsumentów były na rekordowo niskim poziomie i wskaźniki planowanych zakupów materiałów budowlanych przez gospodarstwa domowe kazały spodziewać się katastrofy. Tymczasem w roku 2001 rynek materiałów budowlanych wzrósł realnie o 5,7 proc. Z kolei w pierwszym kwartale 2002 r. nastroje konsumentów były o wiele lepsze i wszyscy w branży liczyli na hossę, jednak zmniejszył się wtedy o ponad 2,4 proc.
   Reasumując, prognoza dla rynku materiałów budowlanych na rok 2004 jest raczej optymistyczna - można spodziewać się realnego wzrostu popytu o ok. 2,6 proc, a więc dość powolnego, lecz trwałego wzrostu. Nawet najbardziej pesymistyczny scenariusz każe zakładać spadek popytu co najwyżej o 0,7 proc., czyli realnie o ok. 160 mln zł. Jednakowoż nawet w tym pesymistycznym scenariuszu już rok 2005 byłby rokiem powrotu na ścieżkę wzrostu.
KRZYSZTOF WAŚNIEWSKI
   Autor jest analitykiem rynku budowlanego oraz współwłaścicielem firmy badawczej IBP Waśniewski & Spółka. Podane w artykule liczby, z wyjątkiem danych cytowanych w ślad za komunikatami GUS, są zaczerpnięte z badań prowadzonych przez IBP Waśniewski & Spółka.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski