Bez serca i ducha, czyli idzie ku spadkowi?

Sędziował Rafał Wiewiór (Kraków). Żółta kartka: Furtak.

Hutnik: Zawartka (41 Bartyzel) - Gruca (41 Witek), Górka, Cyganek, Stopka - Łucarz (41 Śwituszak), Białkowski (68 Judka), Dudek, Cieśla - Furtak, Warylak (75 Kot).

Unia: Ratajczak - Szostek, Wrona, Godawa, Moskwik (31 Wąsik), - Hryncyszyn, Księżopolski, Ochman, Bednarczyk - Godek, Semik.

Tak się złożyło, że w jednym terminie dwie oświęcimskie ekipy walczyły z drużyną z Suchych Stawów, ale ze zmiennym skutkiem. O ile juniorzy starsi, przegrywając 0-1 potrafili przechylić szalę na swoją stronę, zwyciężając ostatecznie 2-1, to już juniorzy młodsi nie umieli utrzymać prowadzenia. - Owszem, po stałym fragmencie gry straciliśmy bramkę, ale później mieliśmy dwie doskonałe pozycje do podwyższenia wyniku - zwraca uwagę Jacek Pędrys, trener Unii. - Godek bez powodzenia lobował bramkarza, a przy kontrze w układzie trzech na dwóch strzał Semika przypominał podanie do bramkarza. Gdyby po raz drugi udało nam się objąć prowadzenie, to spotkanie jeszcze różnie mogłoby się ułożyć. A tak, jak się nie strzela goli, to się je traci - dodaje szkoleniowiec.

Oświęcimianie nie mogli myśleć o wygraniu meczu, skoro ich druga linia praktycznie nie istniała. - Jedynie Ochman starał się coś zdziałać, ale co mógł zwojować w pojedynkę - tłumaczy szkoleniowiec, który coraz częściej zadaje sobie pytanie, czy uda się utrzymać zespół na szczeblu wojewódzkim. - Jeśli zawodnicy nie zmienią podejścia do sportu, będzie to bardzo trudne. Przecież dzień przed meczem frekwencja na zajęciach była słaba, a i do Krakowa kilku zawodników nie pojechało, więc mogłem dokonać tylko jednej zmiany, podczas gdy rywale, kiedy chcieli podkręcić tempo gry, by nas złamać, nieustannie korygowali ustawienie - dodaje szkoleniowiec.

(ZAB)