Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bez smaku

Redakcja
{Kręcąc przełącznikiem TV}

   Bardzo pouczające były wszelkie dyskusje organizowane w telewizyjnych studiach po odrzuceniu przez Francuzów projektu konstytucji europejskiej. Rozmaici znawcy tematu, którzy od dawna wiedzieli lepiej, co powinni zrobić inni i to nie tylko Polacy, ale w minioną niedzielę także rodacy Balzaka - zaczęli raptem bagatelizować francuskie "nie" i opowiadać bajki, jak można teraz ten protest pominąć i spowodować prędkie, ponowne referendum w Paryżu.
   Najgłośniejsi w tym rezonowaniu nonsensów byli dawni członkowie Unii Wolności lub ich znani sympatycy. Tak tworzy się kolejne utopie. Francuski protest był ponoć skierowany nie przeciwko konstytucji, ale nielubianemu prezydentowi i niepopularnemu rządowi. Mogło w pewnej części sprzeciwu tak być, ale czy to dziwne, że nie wierzy się ludziom, do których już dawno straciło się zaufanie?
   Byłym działaczom PZPR, dawnym mentorom UW i innym agitatorom jakiejkolwiek sprawy, można poradzić, by z francuskiej lekcji wyciągnęli właściwe wnioski. To znaczy, żeby zachowywali się częściej według wskazówki, która w muzyce określana jest przez kompozytora jako piano bądź pianissimo. Tak będzie lepiej. Dla kraju, dla nich, dla przyzwoitości.
   Pozostając jeszcze przez chwilę przy polityce, to śmiechu warte są oświadczenia wypróbowanych działaczy SLD. W "Wiadomościach" usłyszałem niedawno, jak jeden z nich zapewniał, że pomimo sporów z SdPl bliżej jest SLD do Borowskiego niż do braci Kaczyńskich. Panowie, dość żartów. Każdy tydzień pokazuje, że najbliżej wam do kryminału. I to nie jest mój pogląd, tylko wymiaru sprawiedliwości.
   Oprócz polityków najczęściej pokazują się teraz w telewizji kucharze. To taka od paru lat moda. Proponowane dania są jednak często mało ważne. Najważniejszy jest okazjonalny show. Przed paru dniami natrafiłem na coś takiego w Polsacie. Zagranicznemu kucharzowi, z trudem mówiącemu po polsku, asystował jakiś nasz spec od patelni, ale - ni z tego, ni z owego - kręcił się wśród nich także młody Chajzer. Po jakie licho - nie wie nikt. Ględził coś bez sensu o własnych próbach dziennikarskich, pytał o coś jak przedszkolak, a w ogóle to dzięki jego obecności nikt nie mógł się niczego dowiedzieć z tej nowatorskiej lekcji gotowania. Ale jeśli tata ma talent, to syn już nie musi, tylko po co tym nam zawracać głowę?
   A tak w ogóle, to często jako kucharzy pokazuje nam się różnych sztukmistrzów krajowych i zagranicznych. Jestem pewien, że wielu z nich starym krakowskim mistrzom mogłoby spokojnie obierać ziemniaki. By wspomnieć choć takie nazwiska, jak: Modzelewski, Kałuża, Klimczak, Niemiec, Jałocha. Franek Jałocha jeszcze czasem do Krakowa z Warszawy zajrzy. Reszta zagląda już z niebieskich przestrzeni, ale wątpię czy ze smakiem.
TOMASZ DOMALEWSKI

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski