Z pomocy Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Krakowie korzysta wiele rodzin bardzo wstydzących się stygmatu "klienta MOPS". Za wszelką cenę chcieliby tę sytuację zmienić, nie udaje im się to jednak z powodu choroby lub braku pracy. Docieramy do nich w ramach akcji "Rodzina w potrzebie". Może ktoś z naszych Czytelników będzie mógł im pomóc?
Pani Edyta ma 42 lata. Długie blond włosy, miła, zadbana twarz. Wygląda co najmniej o kilka lat młodziej. Skończyła technikum ogrodnicze, ale pracowała głównie w gastronomii, jako kelnerka.
Wypadek wydarzył się trzy lata temu. - Obsługiwałam wtedy wesele w restauracji. Jedna z dziewczyn nie przyszła do pracy z powodu choroby. Było nas mało, straszny pośpiech, stres. Uderzyłam prawym łokciem w szybę. Cofnęłam ją i przecięłam wszystko: ścięgna, nerwy, mięśnie - opowiada pani Edyta.
Ręka nadawała się do amputacji, ale lekarze zdołali ją uratować. Odtąd pani Edyta żyła nadzieją. Kilkuletnia rehabilitacja nie przywróciła jednak władzy w dłoni. Rusza się tylko nadgarstek, podkurczone na stałe palce nie są w stanie niczego objąć ani się wyprostować.
Podczas wypadku pracowała bez ubezpieczenia. - Martusia była mała, nie wiedziałam, czy pogodzę etat i opiekę nad nią, więc pracowałam dorywczo. A teraz nie należy mi się renta. Przyznano mi tylko orzeczenie o umiarkowanym stopniu niepełnosprawności - wyjaśnia.
Szukała pracy już wszędzie. W zakładach pracy chronionej przyjmą chętnie osobę niepełnosprawną, ale ze zdrowymi rękami, w sklepach powiedziano jej, że nie poradzi sobie z wykładaniem towaru. Zaczyna tracić wiarę w siebie.
- W domu radzę sobie ze wszystkim: piorę, sprzątam, gotuję i opiekuję się pięcioletnim dzieckiem. Jeśli potrafię obierać ziemniaki z jedną ręką niesprawną, to poradziłabym sobie również w pracy. Tylko ktoś musi mi dać szansę - deklaruje pani Edyta.
Jedyną szansą na zwiększenie sprawności jest rekonstrukcja ręki, wykonana przed upływem pięciu lat od wypadku. W Polsce jest tylko pięciu chirurgów operujących takie przypadki, w Krakowie nie ma jednak żadnego. Rekonstrukcja w warszawskim szpitalu kosztuje 200 tys. zł. - Nie mam skąd wziąć takiej sumy - mówi pani Edyta.
Wiązali koniec z końcem, gdy ojciec małej Marty mieszkał z nimi. Pracował dorywczo, ale utrzymywał dziecko i partnerkę. Teraz sam ma poważne kłopoty i nie może ich wspierać. Pani Edyta została sama z córką i 18-letnim synem. Otrzymuje miesięczny zasiłek od MOPS-u (350 zł) i raz na trzy miesiące pomoc w płaceniu rachunków.
Bardzo źle czuję się z tym, że muszę wyciągać rękę po pomoc. W zasadzie niczego nie potrzebuję, tylko pracy. Może ktoś poszukuje pomocy biurowej... Naprawdę chciałabym zarobić na siebie i dzieci - podkreśla pani Edyta.
Natalia Adamska
Prośba O Pomoc
Wszystkich, którzy są w stanie pomóc w znalezieniu pracy dostosowanej do możliwości pani Edyty, prosimy o kontakt z pracownikiem MOPS-u: Arturem Sajakiem, nr tel. 12-616-54-41, e-mail: [email protected]. Można również wesprzeć rehabilitację i codzienne życie rodziny, wpłacając pieniądze na konto MOPS-u: 29 1240 4722 1111 0000 4855 3573, Bank Pekao S.A., Oddział w Krakowie, ul. Józefińska 18, 30-955 Kraków z dopiskiem "Rodzina w potrzebie - pani Edyta".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?