Bez Svitany i Jenczika

Zespół Comarch Cracovii po finałowym turnieju o Puchar Polski wraca do rozgrywek ligowych. Teraz „Pasy” czekają dwa ciężkie mecze wyjazdowe, dzisiaj o godz. 18.30 z Orlikiem w Opolu, w piątek w Nowym Targu z „Szarotkami”.

Do Opola krakowianie pojadą bez Patrika Svitany i Richarda Jenczika, którzy wczoraj rozwiązali kontrakty za porozumieniem stron. Od pewnego czasu z obozu krakowskiego dochodziły wieści, że może dojść do wymiany obcokrajowców. Nie spodziewano się, że będą to jednak Svitana i Jenczik, bowiem obaj mają niezłe statystyki. Obaj zagrali w tym sezonie w 27 meczach, Jenczik ma na koncie 25 punktów (10 goli, 15 asyst), Svitana 23 (11 plus 12).

Z naszych informacji wynika, że przed finałem Pucharu Polski klub rozmawiał z graczami zagranicznymi, proponując im obniżenie kontraktów. Svitana i Jenczik na to nie przystali. Svitana będzie grał w HK Poprad, a Jenczik wrócił do macierzystego klubu HC Koszyce. W ich miejsce mają zagrać Oliver Paczkowski i Karol Kisielewski, którzy byli ostatnio graczami rezerwowymi.

Z Orlikiem krakowianie mają korzystny bilans, grali z nim trzy razy i za każdym razem zwyciężali: 5:3, 5:1 i 5:3. Opolanie są jednak bardzo groźni na swoim lodowisku, zabierali tutaj punkty najlepszym zespołom.

Prowadzeni przez kanadyjskiego trenera Douglasa McKaya, mają bardzo dobrego bramkarza, Amerykanina z polskim paszportem - Johna Murraya (debiutował już w reprezentacji Polski), świetnych napastników, najlepszego strzelca ekstraklasy - też Amerykanina Michaela Cichego (ma nasz paszport i może grać w naszej reprezentacji) i Kanadyjczyka z polskimi korzeniami Alexa Szczechurę. Ale ten drugi nie wystąpi przeciwko Cracovii, bo ma poważną kontuzję, prawdopodobnie nie zagra już w tym sezonie. Zawodnikiem Orlika jest Kacper Guzik. W poprzednim sezonie występował w Cracovii i mecze z krakowską drużyną zawsze podwójnie go motywują.

W zespole „Pasów” po porażce w finałowym meczu Pucharu Polski z GKS Tychy nastroje nie były dobre. - Nie udało się pokonać tyszan. Taki jest sport, ktoś musiał wygrać, oni byli tego dnia lepsi. Nie ma co jednak płakać nad rozlanym mlekiem. Trzeba wygrywać na wyjazdach i u siebie, a będzie dobrze. Jedziemy do Opola pozytywnie nastawieni. Zrelaksowałem się w Sylwestra, którego spędziłem w Szczyrku. Orlik to na pewno groźna drużyna, ale dotychczasowe mecze pokazały, że to my byliśmy zawsze górą. Chcemy dobrze wejść w nowy rok, zwycięstwo poprawiłoby nastroje w naszej drużynie - mówi napastnik Cracovii Filip Drzewiecki.

Podobnego zdania jest 37-letni Damian Słaboń. - Na dzisiaj to tak wygląda, że tyszanie są od nas lepsi. Trzeba przyznać, że mają dobrze poukładaną grę. Ich wygrane z nami nie są przypadkiem. Ale nie możemy załamywać rąk. Najważniejszy będzie marzec i rozgrywki play-off. W poprzednim sezonie tyszanie też ogrywali nas regularnie w lidze, a w play- off to my byliśmy górą. Trzeba to będzie powtórzyć w tym roku. Nastawiamy się w Opolu na trudny mecz, Orlik umie grać na swoim lodowisku. A potem w piątek czeka nas jeszcze trudniejsza przeprawa z „Szarotkami” - mówi Damian Słaboń.

Trener Rudolf Rohaczek, który Sylwestra spędził w domu, w Ostrawie, liczy, że jego zespół zagra lepiej i skuteczniej niż z Tychami. - Nie da się wygrać meczu, kiedy nie strzela się bramek. Musimy wyjść na lód maksymalnie skoncentrowani, zagrać uważnie z tyłu, nie popełniać prostych błędów, unikać kar - mówi Rohaczek.