Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bez walki przegraliśmy rywalizację o Europejski Instytut Prawa

Redakcja
Dlaczego Kraków przegrał? - Ponieważ nie przystąpił do przetargu, w którym decydowała się sprawa siedziby sekretariatu instytutu - mówi Paweł Kuglarz, kierownik Szkoły Prawa Austriackiego w UJ.

KONTROWERSJE. Bój o siedzibę nowej instytucji, którą powołały do życia najwybitniejsze placówki i najlepsi prawnicy z krajów Unii Europejskiej, wygrał Wiedeń, choć największe szanse miał Kraków

W sondażowym badaniu, które odbyło się wiosną, a przeprowadzono je w krajach należących do założycieli EIP, zdecydowanie zwyciężył Kraków, przed Wiedniem, Luksemburgiem i Florencją.

- Nie wiem dlaczego, ale w samym przetargu Kraków nie wystartował - twierdzi Kuglarz. Postaramy się wyjaśnić tę sprawę, tym bardziej że instytut ma przed sobą rewolucyjne zadanie - ujednolicić prawo europejskie. Rzecz w tym, że kluczowe dziedziny, które naprawdę mają wpływ na nasze życie, nie są uregulowane w prawie europejskim.

Do tej pory każdy kraj uchwala własne prawo. Mamy więc 27 odrębnych porządków prawnych w jednej UE. Z drugiej strony 500 mln mieszkańców Unii podlega dyrektywom narzucanym przez Komisję Europejską. Często tracą na tym państwa i ich obywatele. Przykładem mogą być choćby dyrektywy uzasadniane koniecznością ochrony środowiska (pakiet energetyczno--klimatyczny), w których efekcie polska gospodarka może ponieść gigantyczne straty. - Zmiana filozofii prawa unijnego jest bezwzględnie konieczna - podkreśla Paweł Kuglarz.

Rozmowa z PAWŁEM KUGLARZEM, kierownikiem Szkoły Prawa Austriackiego w UJ, współtwórcą Polsko-Niemieckiego Centrum Prawa Bankowego, o zadaniach instytutu

Od 1 czerwca działa Europejski Instytut Prawa (EIP). Czym się zajmuje?

- Celem EIP jest prowadzenie badań, przygotowywanie analiz i rekomendacji w zakresie prawa europejskiego oraz obowiązującego w poszczególnych krajach Unii Europejskich.

- Kolejna tego rodzaju instytucja?

- Zdecydowanie nie "kolejna instytucja". Europejski Instytut Prawa ma do spełnienia szalenie ważną misję i to stwierdzenie absolutnie nie jest na wyrost.

- Mianowicie?

- Zacząć trzeba od stwierdzenia, że czerpie on z tradycji amerykańskiej. EIP miałby dokonać tego, co udało się Amerykańskiemu Instytutowi Prawa, który m.in. zajmował się ujednoliceniem prawa amerykańskiego. Jest ono - jak niemal powszechnie wiadomo - mocno zdecentralizowane. Krótko mówiąc, każdy z 50 stanów USA rządzi się własnymi prawami. Amerykańskiemu Instytutowi Prawa udało się jednak stworzyć jednolity kodeks handlowy, który został przyjęty we wszystkich stanach. To było wielkie osiągnięcie. EIP ma pomóc ujednolicić prawo europejskie. Chodzi o przygotowanie takich wspólnych ustaw i kodeksów, by wszystkie kraje członkowskie UE mogły je zaakceptować i funkcjonować w oparciu o nie.

- Gdyby tak się stało, to najbardziej straciliby na tym urzędnicy z Komisji Europejskiej, bo nie mogliby wydawać dyrektyw.

- Samo powołanie EIP wprawdzie nie zmienia formalnych mechanizmów uchwalania europejskiego prawa, ale merytorycznie daje mu nową podstawę. W obecnym stanie rzeczy dyrektywy są wydawane i praktycznie narzucane. Często tracą na tym państwa i ich obywatele. Przykładem mogą być choćby dyrektywy uzasadniane koniecznością ochrony środowiska (pakiet energetyczno-klimatyczny), w których efekcie polska gospodarka może ponieść gigantyczne straty. Zmiana filozofii prawa unijnego jest zatem bezwzględnie konieczna.
- Jeżeli się nie mylę, to już dzisiaj wszyscy "poddani Brukseli", w tym Polacy, są pod rządami prawa europejskiego. Obejmuje ono około 80 proc. naszego życia.

- Twierdzenie jest uprawnione, ale to tylko część prawdy. O wiele istotniejsze jest to, że mamy do czynienia - jak to nazywam - z peryferyzacją prawa unijnego. Rzecz w tym, że kluczowe dziedziny, które naprawdę mają wpływ na nasze życie, nie są uregulowane. Ono zaś zajmuje się kwestiami drugorzędnymi lub wręcz marginalnymi, np. określającymi parametry ogórków czy bananów. Innym przykładem jest dyrektywa nakazująca wycofanie żarówek zwykłych. Przyjęto ją, choć eksperci twierdzą, powołując się na badania, że tzw. żarówki energooszczędne są opłacalne tylko dla niewielkiej części gospodarstw domowych.

- Co mogłoby być w Unii ujednolicone, a nie jest?

- Sprawy podstawowe, takie jak całe obszary dotyczące prawa handlowego, cywilnego czy karnego.

- Europejski Instytut Prawa chciałby to zmienić.

- Tak.

- Kto powołał EIP?

- Najwybitniejsze instytuty i najlepsi prawnicy z krajów należących do Unii. Jest stowarzyszeniem mającym siedzibę w Brukseli. Natomiast rywalizację o to, gdzie będzie mieścił się sekretariat EIP, wygrał Wiedeń, choć największe szanse miał Kraków.

- To dlaczego Kraków przegrał?

- Ponieważ nie przystąpił do przetargu, w którym decydowała się sprawa siedziby sekretariatu instytutu. W przetargu wziął udział Uniwersytet Wiedeński, Europejski Uniwersytet we Florencji oraz Luksemburg. Wygrał Wiedeń, bo przedstawił najlepsze warunki. Roczny budżet przeznaczony na funkcjonowanie sekretariatu EIP to 250 tys. euro.

- Co z Krakowem?

- W sondażowym badaniu, które miało miejsce wiosną tego roku, a przeprowadzono je w krajach należących do założycieli EIP, zwyciężył Kraków przed Wiedniem, Luksemburgiem i Florencją. Nie wiem dlaczego, ale w samym przetargu Kraków nie wystartował.

Nie była to na szczęście decyzja podjęta raz na zawsze. Wiedeń uzyskał lokalizację sekretariatu na 4 lata. Potem może zostać on w Wiedniu, ale też może przenieść się do innego miasta, np. do Krakowa. Zanim to jednak nastąpi mam nadzieję, że swoje miejsce w Krakowie może znaleźć jeszcze inna instytucja o charakterze europejskim. Pracujemy nad powołaniem Europejskiego Instytut Ubezpieczeń. W chwili obecnej projekt ten jest na etapie przygotowawczym, przed formalnym powołaniem struktur.

Dodam, że Europejski Instytut Prawa ma działać w oparciu o nowatorskie rozwiązanie w UE, polegające na tym, że współpracować mieliby przedstawiciele wszystkich profesji prawniczych, m.in. wybitni naukowcy, ale też adwokaci, sędziowie, prokuratorzy, notariusze, radcy prawni. W EIP nad udoskonaleniem i unifikacją prawa europejskiego mają pracować teoretycy i praktycy, co jest ze wszech miar pożądane.

- Kto rządzi w EIP?

- Na czele jest 60-osobowa Rada EIP, w której zasiadają przedstawiciele wszystkich państw Unii Europejskiej. Instytutem zarządza natomiast Komitet Wykonawczy. Na jego czele stoją obecnie Francuz i Austriaczka. Komisja Europejska ma w EIP swojego obserwatora.
- Prawo w Unii powstaje długo. Kilka lat upływa zanim przyjęta zostanie w miarę prosta dyrektywa. Czy nie oznacza to, że na powstanie europejskiego kodeksu cywilnego czy handlowego możemy czekać wieki?

- Naturalnie, że szybko te kodeksy nie powstaną, ale też niekoniecznie trzeba będzie na nie czekać bardzo długo. Nadzieję na taki rozwój sytuacji opieram na fakcie, że po raz pierwszy nad powstaniem wspólnego porządku prawnego w najważniejszych dziedzinach pracować będą wybitni teoretycy i praktycy z całej Unii. Dotychczas każdy kraj uchwalał sobie własne prawo, w konsekwencji czego mamy 27 odrębnych porządków prawnych w jednej UE. Skutkiem tego jest np. fakt, że chociaż przedsiębiorcy z wszystkich krajów Wspólnoty mają swobodę robienia interesów na całym jej obszarze, to w praktyce notorycznie borykają się z kłopotami, bo nie znają prawa innego kraju. Choćby ten przykład pokazuje, jak przełomowe znaczenie może mieć Europejski Instytut Prawa.

Rozmawiał: Włodzimierz Knap

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski