Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bez wiążących decyzji. KPS Kęty zgłoszony do rozgrywek, ale zespołu gotowego do gry wciąż nie ma

Jerzy Zaborski
Z ubiegłorocznej kadry kęckiego zespołu pozostało wspomnienie
Z ubiegłorocznej kadry kęckiego zespołu pozostało wspomnienie fot. Jerzy Zaborski
I liga siatkarzy. Wciąż nieznana jest przyszłość KPS Kęty, który zgłosił się do ligowej rywalizacji, bo gdyby działacze nie zrobili tego w wyznaczonym terminie, krajowa centrala przejęłaby prawo dysponowania miejscem zwolnionym przez kęczan.

Jak twierdzi prezes klubu Marek Błasiak, zawsze na miesiąc przed rozpoczęciem rywalizacji można zwolnić miejsce na zapleczu ekstraklasy bez konsekwencji finansowych ze strony Polskiego Związku Piłki Siatkowej. Jednak kęczanie nie po to zgłosili się do rozgrywek, żeby się z nich wycofywać.

Są ludzie, którzy pomagają w znalezieniu sponsorów. Ostatnio prezes Marek Błasiak przebywał z młodzieżą Kęczanina na obozie w Kołczewie, bo bez względu na przyszłość seniorów, szkolenie młodzieży zostanie zachowane. Przed wyprawą do Kołczewa pewne ścieżki do sponsorów zostały przetarte. Kęccy działacze chcą wrócić do rozmów. Co z nich jednak wyjdzie? Odpowiedzi na to pytanie dzisiaj w KPS nie zna nikt. Decydujące będą najbliższe dwa tygodnie.

Działaczom łatwiej prowadziłoby się rozmowy, gdyby mieli oparcie ze strony samorządu. Stanowisko władz gminnych pozostaje jednak niezmienne. To działacze sportowi muszą przedstawić zarys budżetu opartego na środkach pozyskanych od sponsorów, wówczas gmina może „coś” dołożyć.

Tym „czymś” na bieżący rok budżetowy było 150 tys. złotych na seniorską siatkówkę. To o 50 tys. mniej niż działacze prosili samorząd, żeby zespół miał zapewnione bezwzględne minimum. Owszem, to dzięki dodatkowym pieniądzom z gminnej kasy kęczanie dograli sezon do końca, ale samorządowe wsparcie jest znacznie niższe niż mają niektóre kluby piłkarskie w zachodniej Małopolsce.

Działacze mówią wprost, że gdyby z samorządowej kasy seniorzy dostali 300 tys. zł, co nie jest ponad możliwości miasta, wówczas drugie tyle musieliby znaleźć od sponsorów. Być może wtedy łatwiejsze byłyby rozmowy, gdyby część budżetu była „zaklepana”.

Działacze wciąż nie szukają zawodników. Jest już późno, bo przecież nawet młodzi siatkarze poszukali sobie pracodawców. - Gdybyśmy mieli określony budżet, zbudowanie kadry nie byłoby problemem - mówi Maciej Gruszka, który od wielu lat pomaga Markowi Błasiakowi w prowadzeniu seniorskiej siatkówki.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski