Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bezcenne punkty gospodarzy

Redakcja
Mariusz Mężyk (pierwszy z prawej) zdobywa prowadzenie dla Kolejarza Fot KOW
Mariusz Mężyk (pierwszy z prawej) zdobywa prowadzenie dla Kolejarza Fot KOW
STRÓŻE. Beniaminek wygrał i wydostał się ze strefy spadkowej. Kolejarz Stróże - Piast Gliwice 2-1 (2-1)

Mariusz Mężyk (pierwszy z prawej) zdobywa prowadzenie dla Kolejarza Fot KOW

1-0 Mężyk 17,

2-0 Cichy 21,

2-1 Podgórski 24.

Sędziowali Tomasz Radkiewicz oraz Piotr Szubielski i Zbigniew Kluza (wszyscy z Łodzi). Żółte kartki: Cichy 82 (za opóźnianie gry) - Gamla 29 (za faul na Gryźlaku), Podgórski 49 (za faul na Mężyku), Szary 50 (za faul na Stefaniku), Iwan 50 (za krytykowanie decyzji sędziego). Widzów 500.

Kolejarz: Zarychta 7 - Basta 6, Staniek 6, Cichy 7, Walęciak 6 - Gryźlak 6 (71 Ciećko), Stefanik 6, Niane 6, Madejski 6 (84 Rado) - Zawiślan 6, Mężyk 7 (87 Uwakwe).

Piast: Kozik 5 - Lewczuk 5, Krzycki 6, Matras 5, Szary 5 - Sopel 5 (60 Pietroń), Gamla 5, Urban 6, Smektała 6 - Podgórski 7, Iwan 6 (85 Buryan).

Piast gra już wyłącznie o podreperowanie mocno nadszarpniętego wizerunku, podczas gdy dla Kolejarza każdy mecz jest walką o pierwszoligowe "być albo nie być". Spodziewano się zatem, że to właśnie gospodarze ruszą od początku na rywala, by już we wstępnej fazie zawodów zapewnić sobie prowadzenie.

Postarać się o to mieli także gracze, którzy z konieczności zastąpili odsuniętego za kartki Dawida Szufryna oraz kontuzjowanych, wedle oficjalnej wersji, Bartłomieja Sochę i Łukasza Jarosiewicza. O przynajmniej jednym z nich plotkuje się, że nosi się z zamiarem zakończenia swej przygody z zespołem ze Stróż. Ale to temat na osobne opowiadanie. Wracając do niedzielnej potyczki, to zgodnie z przewidywaniami śmielej zaatakowali miejscowi i w 6 min powinni byli objąć prowadzenie. Po ostrym i dokładnym dośrodkowaniu Michała Gryźlaka żaden z jego partnerów nie zdążył jednak przeciąć lotu piłki. W 12 min szczęścia próbował Piotr Madejski, ale i jego uderzenie nie przyniosło rezultatu. W przeciwieństwie do sytuacji z 17 min, po której Kolejarz za sprawą zastępującego Sochę Mariusza Mężyka zadał pierwsze celne trafienie. Po upływie dalszych 240 sekund przewaga Kolejarza wzrosła do dwóch goli. Tym razem na listę snajperów wpisał się znany z ofensywnych inklinacji obrońca Witold Cichy. Przyjezdni nie podłamali się takim obrotem sprawy i niemal błyskawicznie złapali bramkowy kontakt. W 32 i 34 min przed kolejnymi golowymi szansami stawał Cichy. W pierwszym przypadku posłał futbolówkę obok celu, zaś w drugim, wykonując rzut wolny z 18 m, pomylił się dosłownie o kilkanaście centymetrów. W tym okresie gry gospodarze dyktowali przebieg wydarzeń na murawie i dalsze dla nich bramki wydawały się tylko kwestią czasu. W pierwszej połowie gole już jednak nie padły, co przyjezdni przyjęli z wyraźną ulgą, aczkolwiek w doliczonym czasie po dośrodkowaniu Tomasza Podgórskiego fatalnie zachował się Bartosz Iwan, pudłując z odległości nie większej niż 10 m.

W przerwie spotkania na stadion w Stróżach dotarła informacja z Niecieczy o porażce rywalizującej z Kolejarzem o zachowanie miejsca w I lidze Termaliki Bruk-Betu. Kibice miejscowi liczyli, że podziała ona na gospodarzy mobilizująco. Początkowo nie podziałała, jako że w 50 min na alarm uderzono w polu karnym beniaminka. Goście domagali się rzutu karnego za pociąganie Iwana za koszulkę, ale niczego u arbitra nie wskórali. W 55 min swą aktywność ponowił Cichy. Po jego przymiarce z rzutu wolnego futbolówkę z okienka jakimś cudem wyciągnął Krzysztof Kozik. Przed jeszcze większą szansą stanął tuż potem Rafał Zawiślan, który po rajdzie Gryźlaka dokonał rzadkiej sztuki, z 2 m (tak jest!) trafiając w wewnętrzną stronę porzeczki. Kolejarz nie rezygnował. W 60 min wydawało się, że w obrębie szesnastki nieprzepisowo powstrzymywany był Gryźlak, ale i tym razem arbiter nie zareagował. W 67 min po jednym z nielicznych kontrataków gliwiczan Zarychta wypuścił piłkę z rąk, ale we właściwym momencie zdążył swój błąd naprawić. Widzom mocniej serca zadrżały raz jeszcze w 74 min, gdy po rzucie rożnym bramkarz Kolejarza ofiarną, graniczącą z brawurą interwencją powstrzymał szarżującego Łukasza Krzyckiego, co okupił groźnie wyglądającym urazem. Zarychta po udzieleniu mu pomocy medycznej zdołał się jednak jakoś pozbierać i powrócił na swe stanowisko. Od tego momentu miejscowi jęli szanować piłkę, starając się wciągnąć rywali na własną połowę, szukając okazji do wyprowadzenia kontry. Potwierdzeniem tej taktyki było wprowadzenie za napastnika Mężyka defensywnego pomocnika, meldującego się na boisku po dłuższej przerwie Longinusa Uwakwe. W nerwowej końcówce (sędzia doliczył aż 5 min) Kolejarz dał się zepchnąć do dosyć rozpaczliwej obrony, ale jedynym efektem naporu Piasta był wybroniony w kapitalnym stylu przez Zarychtę rzut wolny, egzekwowany przez Podgórskiego.
Beniaminek ze Stróż wywalczył w ten sposób bezcenne punkty, dzięki którym znalazł się w ligowej tabeli nad strefą spadkową. Przed nim jednak jeszcze dwa trudne mecze: wyjazdowy z Wartą Poznań oraz zamykający rozgrywki z Bogdanką na własnym boisku.

Daniel Weimer

Jak padły bramki

1-0 Marcin Stefanik huknął z 14 m i piłka odbiła się od poprzeczki. Jako pierwszy z dobitką pospieszył Mężyk, który precyzyjnym uderzeniem z 4 m w dalszy róg pokonał bramkarza Piasta.

2-0 Madejski z rzutu rożnego dośrodkował na pole karne, gdzie do futbolówki "szczupakiem" rzucił się Cichy, głową z najbliższej odległości umieszczając ją w siatce. Gdzie byli w tym momencie obrońcy Piasta?

2-1 Podgórski na tyle dokładnie uderzył z rzutu wolnego wykonywanego z linii pola karnego, że piłka zakończyła swój lot w bramce zaskoczonego Marcina Zarychty.

Zdaniem trenerów

Janusz Kubot, Kolejarz:

- Do każdego meczu podchodzimy z nożem na gardle. Towarzyszy więc nam ogromna presja wyniku. Dzisiaj wyszliśmy na boisko zdeterminowani, co potwierdziły dwie dosyć szybko strzelone bramki. Gol, którym odpowiedział Piast wprowadził jednak w nasze szeregi trochę niepewności. Muszę jednak przyznać, że trafienie Podgórskiego było wyjątkowej urody. Zarychta był bez szans. Uspokoić nasze poczynania mógł Zawiślan, ale nie wykorzystał idealnej okazji, co sprawiło, że już do końca meczu było na boisku nerwowo. Dziękuję chłopakom za walkę do ostatniego gwizdka sędziego i zainkasowanie jakże ważnych punktów. Dodam, że nieliczna kadra zawodnicza znacząco zawęża mi swobodę manewru personalnego. Staram się jednak nie narzekać i całą swoja aktywność skoncentrować na próbie zachowania dla Stróż I ligi.

Marcin Brosz, Piast:

- Gra w piłkę nożną polega na strzelaniu bramek. My tych goli ostatnio jakoś nie potrafimy zdobywać, dlatego bilans naszych spotkań jest taki, a nie inny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski