Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bezmyślność drogowa

Redakcja
Od lat fascynuje mnie kwestia, co - stojąc w gigantycznym korku - myśli sobie facet odpowiedzialny za ulice w mieście? Czy klnie swoich poprzedników, czy wykorzystuje wolny czas na wertowanie planów perspektywicznych, a może ucina sobie regeneracyjną drzemkę?

Marcin Wolski: SPRAWKI Z WARSZAWKI

Czasami przychodzi mi do głowy, że dysponuje helikopterem albo korzysta ze zdolności teleportacji. Jednego jestem pewien - ani razu nie przychodzi mu do głowy, aby podjąć jakąś prostą decyzje i wyegzekwować ją od ręki. W Ameryce widywałem wielokrotnie praktykę zmiany organizacji ruchu w godzinach szczytu. Np. samochodom jadącym do miasta udostępniany był jeden z pustych akurat pasów przeznaczonych dla jadących w stronę przeciwną. Niby proste, ale kto by o tym u nas pomyślał. Podobnie ze skrętami w lewo, blokującymi drogę na wąskiej ulicy.
W wielu miastach europejskich obowiązuje przymus trzykrotnego skrętu w prawo i przecięcie drogi pod kątem prostym. Nie zauważyłem też, żeby podczas organizowania objazdu, ktoś wpadł na pomysł, aby odwracając ruch na pobliskich uliczkach jednokierunkowych, uprościć węzeł. A dlaczego remontów arterii nie poprzedza, choćby improwizowane, przygotowanie dróg alternatywnych? Jedyny wniosek - to absolutna arogancja władzy, oderwanej od zwykłych ludzi i brak bieżącego zainteresowania tym, co się dzieje. Zapada jakaś decyzja, rusza machina... (Albo nie rusza).
Co powoduje, że ulice zamyka się na miesiąc przed rozpoczęciem robót. Albo że podejmuje się ileś przebudów naraz, zamiast szybko pracując dzień i noc skończyć je w jednym miejscu i wziąć się za następne? Wiadomo, z pozycji biurokraty najlepiej rozwiązywać problemy za pomocą automatów - drakońskie ceny inkasowane przez parkometry to pomysł łatwiejszy na ograniczenie tłoku w śródmieściu niż budowa podziemnych parkingów, autoradary co 5 metrów, znakomicie zastępują budowę dróg lub przynajmniej rozbudowę poboczy. Logika urzędnika!
Gigantycznym sukcesem władz Warszawy było po 20 latach przepychanek rozwiązanie sporu z rodzina Gmurków, których rudera blokowała jedną z głównych arterii stolicy. Fascynujące byłoby zrobienie rachunku, ile kosztowało miasto 20 lat zaniechań sprawy, którą powinno rozwiązać się w dobę.
Chwalimy się, że nasza "Solidarność" obaliła mur berliński. Ale co tam jakiś mur w porównaniu z jednym Gmurkiem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski