Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Beznadziejny wywiad wojskowy

Redakcja
Sławomir Cenckiewicz podczas krakowskiej promocji swojej książki Fot. Anna Kaczmarz
Sławomir Cenckiewicz podczas krakowskiej promocji swojej książki Fot. Anna Kaczmarz
Gdzie i kiedy należy szukać genezy wywiadu wojskowego Polski Ludowej?

Sławomir Cenckiewicz podczas krakowskiej promocji swojej książki Fot. Anna Kaczmarz

ROZMOWA z dr. SŁAWOMIREM CENCKIEWICZEM

- Jego początki sięgają jesieni 1939 r., gdy NKWD werbowało polskich oficerów, którzy trafili do obozów internowania. Na przykład na przełomie lat 1939-1940 w obozie starobielskim udało im się zwerbować 103 oficerów. Podobne działania prowadzono w innych obozach. Zwerbowani uniknęli śmierci w lesie katyńskim. Część z nich w 1940 r. przetransportowano do "willi szczęścia" w Małachowce pod Moskwą.

- Co tam robili?

- Pilnowani przez czekistów, przede wszystkim poznawali dzieje Armii Czerwonej oraz myśl polityczną Włodzimierza Lenina. Przywódcą tej grupy był zwerbowany w Starobielsku ppłk Zygmunt Berling. Ci oficerowie tworzyli zręby Ludowego Wojska Polskiego, a wcześniej byli oddelegowani przez NKWD do Armii Polskiej na Wschodzie dowodzonej przez gen. Władysława Andersa.

- Jakie mieli zadania w armii Andersa?

- Zajmowali się głównie rozpoznaniem "roboty antysowieckiej".

- W armii Berlinga służyło bardzo wielu sowieckich oficerów, którzy faktycznie dowodzili tym wojskiem. Czy Berling i pozostali zwerbowani przez NKWD polscy oficerowie mieli cokolwiek do powiedzenia w tworzonym wywiadzie wojskowym?

- Nic. Tajne służby wojskowe były nie tylko przez Sowietów utworzone, lecz również kierowane. By rozwiązać problem porozumiewania się między sowieckim dowództwem a polskimi podwładnymi, szefostwo Oddziału II, jak wówczas nazywał się wywiad wojskowy, wprowadziło codzienny 2-godzinny lektorat języka polskiego.

- Jak liczny był ów wywiad wojskowy, jaka była jego struktura?

- Nadal wiedza na ten temat jest bardzo mała, ponieważ dokumenty znajdują się w Rosji, gdyż te jednostki były przez Sowietów traktowane jako integralna część GRU. Wiadomo, że pod koniec wojny podstawowa struktura kierownicza rodzącego się Oddziału II Sztabu Głównego, przemianowanego później na Oddział II Sztabu Generalnego Ludowego Wojska Polskiego, obejmowała 52 etaty. Z nich 51 zajmowali sowieccy oficerowie, a jeden jakiś Polak.

- Czym zajmował się wywiad wojskowy po zakończeniu wojny?

- W kraju głównie likwidowaniem podziemia niepodległościowego, fałszowaniem referendum i wyborów, walką z podziemiem ukraińskim. Za granicą natomiast w okresie 1945-1950 koncentrowali się na rozpracowywaniu emigracji na Starym Kontynencie. Wywiad wojskowy miał wówczas spore sukcesy w swojej działalności poza krajem. Jego funkcjonariusze mogli bez przeszkód porozumiewać się z polskimi emigrantami. Na placówki dyplomatyczne wysyłano zwerbowanych do współpracy przedwojennych oficerów, jak np. płk. Józefa Kuropieskę, który był attaché wojskowym w Londynie. Dzięki tej metodzie i posługiwaniu się takimi ludźmi jak Kuropieska wywiad wojskowy docierał do kierownictwa Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Najbardziej spektakularną akcję udało mu się przeprowadzić na przełomie lat 1946-1947, gdy w Londynie dotarli do kierownictwa Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie: gen. Stanisława Tatara i pułkowników: Mariana Utnika oraz Stanisława Nowickiego. Dzięki temu przeprowadzili chyba najważniejszą operację w dziejach komunistycznego wywiadu wojskowego. Udało im się bowiem przy pomocy, w mojej ocenie, trzech zdrajców - Tatara, Utnika i Nowickiego - przejąć i ściągnąć do kraju bardzo duże aktywa finansowe rządu polskiego na uchodźstwie, w pieniądzach, złocie, nieruchomościach.
- Kiedy Sowieci poluźnili swoje panowanie nad PRL-owskim wywiadem wojskowym?

- Do jesieni 1945 r. był on całkowicie we władaniu Sowietów. Wtedy gen. Karol Świerczewski, który - jak ustalili rosyjscy historycy - był generałem GRU, o czym mało kto wie w Polsce, zaproponował Moskwie płk. Wacława Komara na szefa Oddziału II. Przypomnę, że Świerczewski i Komar wspólnie walczyli w wojnie domowej w Hiszpanii. Komar, choć był agentem sowieckich służb tajnych od lat 20., i trudnił się m.in. wykonywaniem tzw. mokrej roboty zarówno w Polsce, jak i w Hiszpanii, czyli zabijaniem, to w okresie swojego kierowania Oddziałem II prowadził politykę względnej polonizacji wywiadu wojskowego. Na dowódcze stanowiska wybierał głównie swoich kolegów żydowskiego pochodzenia, z którymi działał w KPP, a potem walczył w Hiszpanii, by wymienić płk. Stanisława Flatę, płk. Michała Bronę czy płk. Witolda Ledera. Sytuacja uległa zmianie, gdy w 1949 r. marszałkiem Polski i ministrem obrony narodowej został Konstanty Rokossowski, który nienawidził Żydów, zwłaszcza Jakuba Bermana, Hilarego Minca z Biura Politycznego PZPR, lecz też Komara i jego żydowskich towarzyszy z kierownictwa wywiadu wojskowego. Rokossowski nie tylko pozbył się ich, lecz doprowadził do tego, że od 1952 do 1955 r. znowu wywiadem rządzili niemal sami Sowieci, oficerowie ściągnięci z GRU (w okresie władzy Komara Sowieci ograniczali się zasadniczo do roli doradców).

- Pod koniec 1955 r. szefem Zarządu II został ponownie Polak - płk Tadeusz Jedynak.

- Był to człowiek całkowicie zależny od Sowietów. W czasie wojny służył zresztą w Armii Czerwonej. Do pomocy miał 4 doświadczonych oficerów GRU. Na swoim stanowisku utrzymał się niecały rok. Gdy odchodził, w Zarządzie II pracowały 524 osoby, w tym 250 oficerów.

- Jedynaka w listopadzie 1956 r. zastąpił gen. Grzegorz Korczyński, któremu karierę w PRL zawdzięcza gen. Wojciech Jaruzelski.

- A potem - dodam - Jaruzelski pozbył się swojego dobroczyńcy; zastępując go gen. Włodzimierzem Oliwą. Korczyński, który na sumieniu miał m.in. zabójstwa około 100 Żydów na Kielecczyźnie w czasie wojny, stanowisko szefa Zarządu II zawdzięcza przede wszystkim przyjaźni z dawnym agentem GRU gen. Mieczysławem Moczarem, z którym tworzył grupę partyzantów. Warto pamiętać, że ludzie, którzy stali w czasach stalinowskich na czele wywiadu wojskowego Polski Ludowej, byli kryminalistami, którzy chełpili się zabijaniem i służeniem Związkowi Sowieckiemu w NKWD czy GRU.

- W jakich krajach działał wywiad wojskowy?

- W teorii zasięg operowania "polskiego" wywiadu był niemal nieograniczony. Z wyłączeniem "bratnich krajów", jego oficerowie interesowali się szczególnie Niemcami, USA, Anglią, Grecją, Francją, Włochami, Belgią, Szwajcarią, Bałkanami, krajami skandynawskimi, a nawet krajami Ameryki Łacińskiej. W praktyce jednak efekty ich pracy były znikome. Krótko mówiąc, wywiad był beznadziejny.
- Dlaczego?

- Przede wszystkim marny był dobór kadr. O ile wśród "hiszpanów", czyli ludzi skupionych wokół gen. Komara, zdarzali się ludzie inteligentni, lekarze, prawnicy, to zdecydowana większość wywodziła się z nizin społecznych. Tacy ludzie szli do wojska, kończyli słabe szkoły wojskowe, nie znali języków obcych. Z drugiej strony trzeba pamiętać, że wywiad wojskowy był bardzo mocno penetrowany przez służby specjalne krajów zachodnich.

- Z jakim skutkiem?

- Skala zdrad była wręcz przerażająca. W latach 1956-1986 na Zachód uciekło ponad 40 oficerów, z których wielu odgrywało kluczową rolę w tych służbach. Na przykład w 1981 r. zdezerterował płk Włodzimierz Ostaszewicz, wiceszef Zarządu II, a wcześniej lub później m.in. ppłk Jerzy Bryn, płk Paweł Monat, płk Władysław Tykociński czy kpt. Jerzy Sumiński.

- Dlaczego tylu oficerów zdezerterowało?

- Jak mówiłem, to głównie efekt mizernego doboru kadr. Za taki stan rzeczy odpowiedzialny w dużym stopniu jest Jaruzelski, który stanowiska kierownicze w wywiadzie obsadzał wiernymi mu ludźmi, nie patrząc na ich kwalifikacje. Świetnym przykładem jest gen. Czesław Kiszczak, który na czele Zarządu II stanął w 1973 r., nie mając zielonego pojęcia o pracy wywiadu, bo poza kilkumiesięcznym epizodem, gdy zaraz po wojnie rozpracowywał w Londynie m.in. płk. Józefa Kuropieskę, nie pracował jako oficer wywiadu, nie znał żadnego języka zachodniego. Kiszczak służył w kontrwywiadzie i z niego sprowadzał ludzi do wywiadu, też nieprzygotowanych i nieposługujących się językami obcymi. Jak zresztą mogli znać pracę wywiadu, gdy w WSW zajmowali się na co dzień przede wszystkim klerykami wziętymi do wojska czy szukali żołnierzy, którzy słuchali antyreżimowych radiostacji. Z kontrwywiadu Kiszczak ściągnął do wywiadu również kpt. Jerzego Sumińskiego.

- Ucieczka tego ostatniego w 1981 r. - jak pisze Pan w swojej książce "Długie ramię Mokswy" - rozłożyła PRL-owski wywiad wojskowy.

- Bo tak było. Sumiński w 1976 r. otrzymał od Kiszczaka polecenie ochrony najważniejszych jednostek wywiadu wojskowego. Jeździł więc po świecie i spotykał się z oficerami PRL-owskiego wywiadu. Poznał ich prawdziwe nazwiska, pseudonimy, agenturę, a nawet kartotekę agenturalną w centrali Zarządu II. We wrześniu 1981 r. uciekł do Wiednia, zabierając ze sobą zgromadzoną przez siebie dokumentację na temat wywiadu wojskowego. W stolicy Austrii oddał się w ręce Amerykanów. CIA poznało niemal wszystkie tajemnice PRL-owskiego wywiadu. Zarząd II po konsultacji z GRU uznał, że wywiad trzeba tworzyć od nowa. Ściągnięto z zagranicy dziesiątki agentów, zlikwidowano czynne siatki agenturalne. Do końca 1989 r. wywiad nie odrodził się. Skupił się za to na działaniach w kraju. I na tym polu miał, niestety, spore sukcesy.

- Jakie były motywy dezercji?

- Trudno powiedzieć, bo ci ludzie, poza Pawłem Monatem, nie wyjaśnili swoich decyzji. Dotarłem jednak do jednego z nich, ppłk. Mariana Kozłowskiego. Znalazłem go w Arizonie. Z PRL-u uciekł w 1969 r., był dość ważnym oficerem wywiadu, służącym w nim w Zarządzie II od 1960 r. Kozłowski napisał mi, że ostateczną decyzję o ucieczce podjął po interwencji Wojsk Układu Warszawskiego w Czechosłowacji w 1968 r., w której brał udział. Pod pretekstem spotkania się z agentem w Szwecji opuścił Polskę. Pojechał jednak do Wielkiej Brytanii, gdzie w ambasadzie USA poprosił o azyl polityczny. W lipcu 1969 r. CIA przewiozło go specjalnym samolotem do Waszyngtonu. W liście elektronicznym do mnie Kozłowski napisał, że jestem pierwszą osobą - poza CIA i brytyjskimi służbami specjalnymi - której ujawnił, gdzie i kiedy oddał się w ręce Amerykanów.
- Skoro tylu oficerów PRL-owskiego wywiadu uciekło na Zachód i ujawniło tajemnice, to czy ta służba była przejrzysta dla służb zachodnich?

- W dużym stopniu tak, a ucieczka kpt. Sumińskiego była katastrofą. W dodatku PRL-owscy oficerowie ujawniali nazwiska obywateli krajów zachodnich, którzy zostali zwerbowani.

- Jak liczny był wywiad wojskowy w latach 80.?

- W sumie ponad 1800 osób, lecz w dwóch głównych pionach - operacyjnym i informacyjnym, który miał przetwarzać zebrane informacje i przekazywać je w formie raportu do Zarządu II i GRU oraz innych komunistycznych wywiadów - służyło koło 400 osób.

- W latach 80. wywiad wojskowy zmuszony był działać w kraju, bo za granicą był zdekonspirowany. Co konkretnie robił?

- Uczył, jak werbować ludzi na Zachodzie, a wcześniej sam takie osoby musiał zwerbować. Następnie umieszczał je - jako tzw. OPP, czyli oficerów pod przykryciem - w różnych instytucjach państwowych. Najczęściej trafiali oni do instytucji gospodarczo-finansowych, np. do central handlu zagranicznego, NBP, resortu finansów, Banku Handlowego. W latach 1987-1989 ludzie ze służb wojskowych odegrali wielką rolę w przepływie pieniędzy państwowych w ręce prywatne, o czym szczegółowo piszę w książce na przykładzie FOZZ (Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego). W samym FOZZ-ie w grę wchodziły ogromne kwoty, około 5 mld dolarów, których wartość dzisiaj trzeba szacować na co najmniej kilkanaście miliardów dolarów.

- "Powstały we wrześniu 1991 r. Zarząd II Wywiadu Wojskowych Służb Informacyjnych był w dużej mierze kopią komunistycznego Zarządu II Sztabu Generalnego WP. Dawne struktury, kadra i aparat wywiadowczy (sieć współpracowników) bez jakiejkolwiek weryfikacji zostały przejęte przez WSI" - pisze Pan w swojej książce.

- Bo tak było. Do dzisiaj w wielu newralgicznych miejscach z punktu widzenia skarbu państwa, np. w instytucjach i spółkach gospodarczych, finansowych czy ministerstwach znajduje się liczne grono osób, które zostały zwerbowane przez PRL-owski wywiad wojskowy. Koronnym przykładem jest MSZ.

- Jaką rolę WSI odgrywały w III RP?

- Były antyrozwojowymi grupami interesu, żerującymi na organizmie państwowym. Skupiały się na sprawach krajowych, w marginalny sposób zajmując się wywiadem zagranicznym. A jak już zajmowały się pracą wywiadowczą, to robiły to nieudolnie. Przykładem może być to, że kiedy w 2003 r. oficerowie WSI znaleźli w Iraku skład rakiet Roland, to w świat - za pośrednictwem Marka Siwca, wtedy szefa BBN - puścili informację, że zostały one wyprodukowane we Francji w czasie obowiązywania międzynarodowego embarga na dostawy broni do Iraku. Doszło do tego, że do ówczesnego premiera Millera dzwonił z pretensjami prezydent Francji Chirac. Nasi spece w WSI nie potrafili bowiem odczytać, że widniejąca na pociskach data oznaczała nie rok produkcji, lecz koniec daty ważności. WSI współpracowały także z terrorystami. Proszę mi wierzyć, w okresie likwidowania WSI czytałem materiały z około 2,5 tys. spraw, które trafiły do archiwów zamkniętych, i o żadnej z nich nie mogę powiedzieć, że była profesjonalnie prowadzona. Większość z nich dotyczyła spraw wywiadowczych prowadzonych w kraju. Z 9 szefów WSI (1991-2006) aż 5 wywodziło się z wywiadu wojskowego PRL, wśród nich trzech zostało przeszkolonych w ZSRR (gen. Bolesław Izydorczyk, kadm. Kazimierz Głowacki i gen. Marek Dukaczewski). W Związku Sowieckim studia, kursy, przeszkolenia ukończyło blisko 300 żołnierzy WSI.
Rozmawiał Włodzimierz Knap

DR SŁAWOMIR CENCKIEWICZ jest historykiem, w ostatnich dniach ukazała się jego książka "Długie ramię Moskwy. Wywiad wojskowy Polski Ludowej 1943-1991". Jest też autorem m.in.: Tadeusz Katelbach (1897-1977. Biografia polityczna", "Sprawa Lecha Wałęsy", "Anna Solidarność". W latach 2001-2008 pracował w IPN, od 2009 r. prowadzi wykłady poświęcone służbom specjalnym PRL w Uniwersytecie Mikołaja Kopernika.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski