Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bezpańskie koty chroni prawo

Barbara Matoga
Lakier tego samochodu, na którym sypiał bezdomny kot, nie był porysowany
Lakier tego samochodu, na którym sypiał bezdomny kot, nie był porysowany Barbara Matoga
Kontrowersje. Co powinien zrobić przyjaciel bezpańskich kotów, któremu sąsiedzi lub administratorzy zakazują opieki nad tymi zwierzętami? Dla dobra wszystkich stron, a przede wszystkim kotów, warto zacząć od próby polubownego załatwienia sporu.

Kilka tygodni temu pisaliśmy o - niestety częstych - przypadkach wydawania przez różne instytucje i organizacje zakazu dokarmiania lub innych form opieki nad wolno żyjącymi kotami. Zakazy te przeważnie są wynikiem interwencji ze strony działkowiczów czy mieszkańców. Bo koty śmierdzą, roznoszą choroby, niszczą rabatki i karoserie samochodów, polują na ptaki (a zwłaszcza na hodowane na działkach gołębie), karmiciele zaś zaśmiecają teren wokół budynku miskami z kocią karmą.

Żeby uniknąć posądzenia o wyłącznie pro-kocią postawę przyznam od razu, że niekiedy kierowane pod adresem mruczków zarzuty mają pewne uzasadnienie. Faktycznie - smród moczu nie kastrowanego kocura jest trudny do wytrzymania, a rozrzucone pod oknami resztki jedzenia wyglądają i pachną nieestetycznie. Ale to jedyne tematy, w jakich jestem w stanie zgodzić się z tymi, którzy żądają radykalnego rozwiązania kociego problemu na ich terenie. Groźne dla ludzi choroby roznoszą bowiem głównie… ludzie; na pochodzące od kotów narażone są wyłącznie osoby stale się nimi opiekujące i mające z kotami bliski kontakt. Warzywne i kwiatowe rabatki niszczą przede wszystkim gryzonie - myszy, szczury i nornice, które bardzo skutecznie odstrasza obecność kotów.

Koty, owszem - polują na ptaki, ale udane polowanie jest możliwe tylko wtedy, gdy ofiara jest osłabiona, chora lub bardzo młoda. Jeśli zaś chodzi o rysowanie karoserii przez kocie pazury, to obserwując samochody na przydomowym parkingu, odwiedzanym przez okoliczne koty - jedyne szkody, jakie można zauważyć, to trudne do usunięcia plamy po ptasich odchodach i uszkodzenia lakieru, dokonane ewidentnie przez ludzi.

Tego typu argumentacja nie przemawia jednak do tych, którzy kotów nie lubią i chcą się ich pozbyć, np. szykanując karmicieli. Co więc powinien zrobić przyjaciel bezpańskich kotów, któremu sąsiedzi lub administratorzy zakazują opieki nad tymi zwierzętami?

Dla dobra wszystkich stron, a przede wszystkim kotów, warto zacząć od próby polubownego załatwienia sprawy. Czasem zdarza się, że spokojna rozmowa, w której uda się oponentowi uświadomić, że obecność kota to ochrona przed plagą myszy i szczurów, przynosi pożądane efekty. Opiekun bezpańskich kotów powinien też pamiętać o tym, żeby miejsce karmienia nie znajdowało się w widocznym miejscu (także dla bezpieczeństwa samych zwierząt) i by utrzymywane było w czystości. Jeśli zaś słyszy protesty co do lokalizacji kociej stołówki, może poprosić lokatorów lub administrację o wyznaczenie innego miejsca.

Niestety, pokojowe metody bardzo często nie przynoszą oczekiwanych skutków i wtedy nie ma wyjścia - trzeba wkroczyć na ścieżkę wojenną. Przede wszystkim, po otrzymaniu pisma lub zobaczeniu komunikatu o zakazie dokarmiania, zażądać od ich autorów podstawy prawnej takiego rozporządzenia. Jeśli w odpowiedzi będzie odwołanie się do regulaminu - ogródków działkowych, spółdzielni lub wspólnoty mieszkaniowej - trzeba powołać się na akt wyższego rzędu, czyli Ustawę o ochronie zwierząt, cytując odpowiednie paragrafy, np. art. 4-5, art. 11 ustawy z 21 sierpnia 1997 r. o ochronie zwierząt (t.j. Dz.U. z 2013 r. poz. 856), z którego wynika, że spółdzielnia lub wspólnota mieszkaniowa nie może zabraniać dokarmiania i bytowania wolno żyjących kotów. Co więcej, powinny - zwłaszcza zimą - pomagać przetrwać im trudniejszy okres, udostępniając konkretne pomieszczenia, np. piwniczne, a przez cały rok włączać się w akcje sterylizacji i dbania o higienę miejsc, w których przebywają.

W wielu miastach można też powołać się na lokalne uchwały. W Krakowie co roku jest uchwalany program opieki nad zwierzętami bezdomnymi oraz zapobiegania bezdomności, którego celem jest m.in. „opieka nad wolno żyjącymi kotami, w tym ich dokarmianie”. Niektóre spółdzielnie czy wspólnoty - i chwała im za to - biorą sobie te zalecenia do serca. Nie nakazują zamykania piwnicznych okienek, dokarmiania bezpańskich kotów, ba - czasem nawet stawiają dla nich domki. Niestety, wszystko jednak zależy od mieszkańców, którzy bywają niereformowalni.

Jeśli rozmowy i wymiana pism z powołaniem się na odpowiednie przepisy nie odnoszą skutku, można odwołać się do instytucji nadrzędnych - w przypadku ogródków działkowych np. do ich centrali. Przypadki niszczenia budek, znikania misek, napaści na karmicieli, a zwłaszcza trucia kotów należy bezwzględnie zgłaszać policji i nie zniechęcać się, jeśli funkcjonariusze zlekceważą taką skargę; oni także mają przełożonych, do których można się odwołać. Wskazane jest także powiadomienie lokalnych organizacji prozwierzęcych, które często zatrudniają prawników. Ci bez problemu wykażą bezprawność tego typu zakazów. Czasem takie sprawy kończą się w sądzie i - czasem - wygrywają je miłośnicy zwierząt. Tak było w przypadku pewnej łodzianki, którą za dokarmianie kotów pozbawiono prawa do działki. Sprawa trafiła do sądu. A sędzia stwierdził, że regulamin ogrodu działkowego nie może naruszać prawa kotów do swobodnego życia. „Nie trzeba być żadnym miłośnikiem zwierząt, by dojść do wniosku, iż nawet gdyby wprowadzono w regulaminie danego ogrodu zakaz dokarmiania dzikich zwierząt, to taki zakaz mógłby zostać uznany za sprzeczny z ustawą o ochronie zwierząt” - napisał w uzasadnieniu.

Zobacz też:Klonowanie zwierząt. Dawid Woliński i Aneta Awtoniuk dyskutują o zachowywaniu DNA pupila

Źródło: Dzień Dobry TVN

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski