Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bezradna rada

Ryszard Terlecki
Autorzy pomysłu, by u progu lata zbierać podpisy pod wnioskiem o przeprowadzenie referendum w sprawie odwołania prezydenta Krakowa, liczą raczej na autoreklamę niż na zmiany w mieście.

Mało kto wierzy, aby środowisko nieposiadające poparcia żadnej znaczącej siły politycznej mogło odebrać władzę prezydentowi Majchrowskiemu. Co nie znaczy, że jego rządy nie są krytykowane nawet przez jego dotychczasowych wyborców.

O ile wystarczy, aby zwolennicy referendum za wnioskiem w sprawie odwołania prezydenta zebrali podpisy zaledwie 10 proc. obywateli miasta w stosunku do liczby głosów oddanych w wyborach samorządowych, to dla ważności referendum konieczne jest, aby wzięło w nim udział co najmniej 3/5 spośród liczby osób uczestniczących w ostatnich wyborach.

Przy niskiej frekwencji, charakterystycznej szczególnie dla wyborów samorządowych, uzyskanie tak znacznej liczby uczestników podczas referendum zdarza się bardzo rzadko. Co innego, gdyby z pomysłem referendum wystąpiła opozycyjna partia, dysponująca kadrą zdolną przeprowadzić podobną operację oraz ciesząca się liczącym poparciem społecznym.

Trudności z odwołaniem za pomocą referendum tych prezydentów czy burmistrzów, dla których poparcie znacznie zmalało, każą zastanowić się nad sensownością ustaw, regulujących ustrój samorządów w Polsce. Szczególnie wiele wątpliwości wywołuje mizerna rola rady miasta, która stała się raczej samorządową ozdobą niż organem sprawującym rzeczywistą władzę.

Po co utrzymywać kosztowną radę miejską, skoro jej kompetencje ograniczono do minimum, a szczególnie gdy praktycznie nie ma ona wpływu ani na wybór, ani na odwołanie prezydenta czy burmistrza? Czy nie lepiej byłoby wrócić do przepisów obowiązujących przed 2000 rokiem, gdy prezydentów, burmistrzów i wójtów wybierały rady miasta lub gminy? Wtedy radni nie byliby kosztownym dodatkiem do miejskiej władzy.

W efekcie zmian uniknęlibyśmy gorszących patologii, niestety wcale nie rzadkich, gdy w ciągu kolejnych kadencji prezydent miasta obrasta siecią korupcyjnych powiązań, które pozwalają mu zdobyć wystarczającą liczbę głosów w wyborach samorządowych.

Zdarza się, że jego władza trwa nieprzerwanie przez wiele lat, a o wyniku wyborczego testu rozstrzygają wielkie pieniądze oraz interesy zależnych od niego klientów i urzędników. Dobrym rozwiązaniem byłoby ograniczenie do dwóch kadencji sprawowanej władzy. Takie rozwiązanie ma jednak pewną wadę: ustawa w tej sprawie obowiązywałaby nie wstecz, ale od daty jej wejścia w życie, co oznacza, że upłynęłyby jeszcze dwie kadencje, zanim taki „wieczny” gospodarz miasta pożegnałby się ze swoją posadą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski