Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bezsensowna i kosztowna biurokracja zatruje życie ludziom na zleceniach?

Zbigniew Bartuś
Zbigniew Bartuś
Mariusz Haładyj, MR i Elżbieta Rafalska, MRPiPS
Mariusz Haładyj, MR i Elżbieta Rafalska, MRPiPS fot. archiwum, Piotr Smoliński
Kontrowersje. Projekt ustawy o godzinowej płacy minimalnej na zleceniach wprowadza nakaz ewidencjonowania przepracowanych godzin - pod groźbą kar do 30 tys. zł. Obowiązkiem będą obciążeni wszyscy, nawet ci, którzy płacą dużo więcej niż 12 zł za godzinę. Czyli większość...

To ma być rewolucja. Od stycznia rząd pracuje nad przedstawionym przez minister Elżbietę Rafalską projektem ustawy o wynagrodzeniu minimalnym na umowie zleceniu. Stawka za godzinę „faktycznie wykonanej pracy” zatrudnionych na umowy zlecenia lub umowy o świadczeniu usług wynosić ma w tym roku 12 zł brutto.

Minister pracy obiecywała niedawno, że ustawa wejdzie w życie 1 lipca, ale termin wydaje się dziś nierealny. Liczne uwagi zgłosiły bowiem organizacje przedsiębiorców i ministerstwa. Projekt skrytykowało też w wielu punktach Rządowe Centrum Legislacyjne (RCL).

Plusy i minusy

Głównym celem ustawy jest poprawa losu tysięcy ludzi zatrudnionych na śmieciówkach i zniechęcenie pracodawców do stosowania zleceń w miejsce umów o pracę. Nikt nie neguje działań w tym kierunku - planowała je też Platforma Obywatelska, której posłowie popierają wprowadzenie stawki godzinowej. Obowiązuje ona w wielu krajach.

Wątpliwości budzi jednak krąg osób, wobec których rząd chce tę stawkę stosować, a przede wszystkim - biurokracja, jaka ma temu towarzyszyć. Zleceniodawcy będą musieli ewidencjonować liczbę godzin przepracowanych przez zleceniobiorców. Ci ostatni mają potwierdzać prawdziwość danych. Dla opornych przewidziano grzywny od tysiąca do 30 tys. zł.

- Bez takiej ewidencji nie jesteśmy w stanie skontrolować, czy pracownik jest wynagradzany zgodnie z prawem - tłumaczy wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej Stanisław Szwed. Przyznaje przy tym, że „sprawa jest trudna”.

Pani Joanna z Krakowa pracuje na własny rachunek jako tłumaczka i fotografka. Ma stałe zlecenia od kilkunastu firm. Żadne nie przewidywało dotąd pracy przez określony czas - tylko wykonanie zleconego zadania: przetłumaczenie tekstu lub dostarczenie zdjęcia.

- Aż drżę na myśl o wypełnianiu raportów dla mych klientów. Myślę, że państwo zadbało tu o kreatywność setek tysięcy takich jak ja zleceniobiorców: zamiast pracować i zarabiać na życie, będziemy się całymi dniami głowić, co też można wpisać do rubryczek, żeby urzędas to kupił i nie ukarał zleceniodawcy gigantyczną grzywną - irytuje się krakowianka.

W gronie kolegów wymyślali ostatnio opisy czynności, np. „przeglądanie fachowej literatury z dziedziny zleconego tłumaczenia w celu weryfikacji słownictwa - 7 godzin”, „kreowanie koncepcji sesji zdjęciowej dla klienta - 13 godzin”. Zastanawiali się też, kto to będzie sprawdzał i co się stanie, jeśli urzędnik zakwestionuje dany opis.

- Sprawa jest prosta tam, gdzie ludzie wykonują powtarzalne czynności pod okiem pracodawcy; np. w przypadku kasjerek w markecie czy robotników na budowie można jakoś ustalić i rejestrować liczbę przepracowanych godzin, ale jak to robić w zawodach, w których pracuje się zadaniowo? - pyta tłumaczka. Chodzi m.in. o pisanie tekstów (większość dziennikarzy i piarowców w Polsce pracuje na własny rachunek), tworzenie opinii, ekspertyz, tłumaczenia, usługi fotograficzne (czy za fotografowanie ślubów i wesel trzeba będzie rozpisywać umowę na godziny?), opracowanie i redagowanie artykułów, książek itp.

Wątpliwości mają nawet budowlańcy: np. krakowski fliziarz nigdy nie rozliczał się „na godziny” tylko „od metra”. Podobnie tynkarz, malarz oraz spec od ocieplania budynków. Wielu z nich nie stosuje żadnej miary, tylko wycenia swą robotę np. „za całą łazienkę”. Ich zdaniem, rząd niepotrzebnie rozdyma biurokrację, co może skłonić - i tak nielicznych - fachowców pracujących legalnie do przejścia do szarej strefy. - Efekt będzie odwrotny od zamierzonego, bo jak ktoś nie będzie chciał pracownikowi zapłacić tych 12 zł za godzinę, to nie zapłaci. A ta cała ewidencja to będzie totalna fikcja - kwituje pani Joanna.

Pytanie o sens

Ustawa obejmie też architektów, geodetów, informatyków czy prawników; projekt wyłącza z obowiązku ewidencji jedynie adwokatów i radców prawnych. Ministerstwo uzasadnia to faktem, iż „osoby takie są w praktyce wynagradzane na znacznie wyższym poziomie”. Sensu tego wyjaśnienia nie pojmuje wiceprezes RCL Robert Brochocki; jego zdaniem „przedstawiony argument może znajdować zastosowanie w odniesieniu do innych grup zawodowych”.

Większość osób zatrudnionych na zleceniach bierze za godzinę grubo ponad 12 zł, bywa, że jest to wielokrotność tej sumy. Jaki sens ma ewidencjonowanie przez nich czasu pracy?

Wątpliwości przedsiębiorców podziela Ministerstwo Rozwoju, które kwestionuje wiele zapisów projektu. Dotyczy to także obowiązku prowadzenia ewidencji liczby godzin. „Będzie on dodatkowym obciążeniem i kosztem dla przedsiębiorców, powodującym także dodatkowy obowiązek sprawozdawczy i informacyjny. Ponadto wprowadzenie obowiązku prowadzenia ewidencji liczby godzin przepracowanych przez osoby zatrudnione na podstawie umów cywilnoprawnych w formie pisemnej spowoduje dodatkowy wzrost obciążeń m.in. natury administracyjnej” - przekonuje wiceszef resortu rozwoju Mariusz Haładyj.

I proponuje „rozważenie rezygnacji z obowiązku prowadzenia ewidencji (…) przez osoby zatrudnione na podstawie umów cywilnoprawnych i oparcie tych relacji na umowie między kontrahentami lub przynajmniej wprowadzenie prowadzenia przedmiotowej ewidencji w formie elektronicznej”.

Zdaniem RCL, ustawa zbytnio ingeruje w swobodę zawierania kontraktów między przedsiębiorcami i winna się ograniczać do sytuacji, w których osoba zatrudniona na zleceniu wykonuje pracę podobną do tej na zwykłym etacie. Eksperci Business Centre Clubu dodają, że przepisy o ewidencji czasu pracy rozdymają do absurdu i tak już nieznośną papierologię, co jest całkowicie sprzeczne z jednym z głównych założeń rządowego planu rozwoju - tzw. planu Morawieckiego.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski