Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bezsilna PZPR

Redakcja
- 15 lat temu rozpoczęły się obrady okrągłego stołu. Czy historykom znane są dokumenty, które potwierdzałyby lub zaprzeczałyby pogłoskom, że przed lub w czasie okrągłego stołu doszło do zawarcia tajemnej umowy między częścią środowiska opozycyjnego a przywódcami komunistycznymi?

Rozmowa z dr. ANTONIM DUDKIEM, historykiem z Uniwersytetu Jagiellońskiego

   - Takich dokumentów nie znam i nie sądzę, żeby one istniały.
   - Dlaczego?
   - Moja teoria, która znajduje coraz więcej potwierdzeń w źródłach, jest taka, że okrągły stół władzy potrzebny był do dwóch celów. Po pierwsze - do osłabienia narastającej fali niezadowolenia społecznego, które swój wyraz dało w strajkach ekonomicznych. Z każdym miesiącem, począwszy od końca 1888 r., było ich coraz więcej. W marcu 1989 r. strajkowało ponad 100 tys. osób w całym kraju. Ale strajki nie były skoordynowane. Jak wynika z materiałów SB, komuniści bardzo bali się, że ktoś wreszcie stanie na ich czele i nie będzie to osoba znana i gotowa pertraktować. Należy przyznać, że władza osiągnęła swój cel. Od kwietnia 1989 r. strajki zaczęły słabnąć.
   - A drugi powód, dla którego reżim przystał na okrągły stół?
   - W moim przekonaniu, gen. Wojciech Jaruzelski i jego otoczenie doszli do przekonania, że nie da się dalej rządzić pod szyldem PZPR. Uznali, że partię należy schować do cienia, poddać generalnemu remontowi. Wstępem do tego remontu miały być czerwcowe wybory.
   - Kto zamiast partii miał rządzić w imieniu komunistów?
   - Centrum władzy miało zostać przeniesione do urzędu "bezpartyjnego" prezydenta, którym miał zostać Jaruzelski. Opozycja była potrzebna kierownictwu partii do uwiarygodnienia tego manewru. W zamian miała uzyskać legalizację "Solidarności" oraz ograniczony dostęp do mediów i parlamentu. Rezultatem okrągłego stołu były zmiany w konstytucji, które przyznały ogromne uprawnienia prezydentowi. Uzyskał on władzę bliską absolutnej, mógł np. w dowolnym momencie rozwiązać parlament.
   - Jaruzelski nie skorzystał jednak z tych uprawnień.
   - Tak, ponieważ sytuacja w Polsce uległa radykalnej zmianie po 4 czerwca 1989 r. Wtedy komunistom wszystko zaczęło wymykać się spod kontroli.
   - Nie ma zatem mowy o tym, aby komuniści i część opozycji zawarli tajemną umowę w okresie okrągłego stołu?
   - Nie, bo Jaruzelski i jego ekipa nie mieli zamiaru rezygnować z rządzenia.
   - Opozycja chyba też nie przewidywała podczas okrągłego stołu, że są to ostatnie miesiące reżimu?
   - Oczywiście, że nie. Liderzy opozycyjni związani z Lechem Wałęsą również bali się wybuchu społecznego, który odsunie ich na dalszy plan. Tak rozumując, liderzy umiarkowanej opozycji od pewnego momentu grali i śpiewali w zgodnym chórze razem z gen. Jaruzelskim. Jedynie Wałęsa próbował latem mieszać, co doprowadziło do rozpadu koalicji PZPR-ZSL-SD i powstania rządu Tadeusza Mazowieckiego.
   - Sądzę, że stwierdzenie, iż liderzy umiarkowanej opozycji od pewnego momentu grali i śpiewali w zgodnym chórze razem z gen. Jaruzelskim, wielu ludziom burzy obraz pryncypialnego opozycjonisty z okresu okrągłego stołu.
   - Być może. Umiarkowani opozycjoniści chcieli skanalizować nastroje społeczne; woleli, żeby ludzie zamiast demonstrować na ulicach, strajkować czy próbować siłą obalić komunizm, za pomocą kartki wyborczej wybrali właściwych ludzi do Senatu i Sejmu. I to się im udało.
   - Czy podczas obrad okrągłego stołu komuniści czynili przygotowania do wprowadzenia stanu wyjątkowego?
   - W kwietniu 1988 r., gdy doszło do pierwszej fali strajków, w MSW i MON rozpoczęto takie przygotowania. Były one prowadzone na pewno co najmniej do jesieni 1988 r., a być może i później, bo po 4 czerwca ogłoszono stan podwyższonej gotowości w jednostkach milicji i SB. Nie ma jednak żadnego dowodu na to, że komuniści chcieli dokonać przewrotu podobnego do 13 grudnia 1981 r. Do przeprowadzenia go w 1989 r. byli zresztą za słabi. Po 4 czerwca szykowali się jedynie do obrony. W protokole z posiedzenia kierownictwa PZPR z 5 czerwca 1989 r. obecny prezydent Aleksander Kwaśniewski mówi: "Teraz najważniejsze jest, aby ludzie nie wyszli na ulice". Władza panicznie bała się spontanicznych zachowań, ataków na siedziby partii i gmachy SB. Nastroje w kierownictwie PZPR, SB i MSW były katastrofalne, morale - żadne.
   - Nawet bezpieka nie chciała bronić systemu?
   - Nawet SB.
   - Jak zareagowałaby partia, gdyby do rządu Mazowieckiego nie wszedł żaden przedstawiciel PZPR?
   - Byłaby w opozycji. Komuniści byli za słabi, aby cokolwiek zrobić, jeśli zostaliby odsunięci od władzy jeszcze w lecie 1989 r. Tak samo uważam, że nic by się nie stało, gdyby Jaruzelski nie został wybrany prezydentem.
   - Wielu ówczesnych prominentów "solidarnościowych" twierdzi, że musieli iść na ustępstwa z reżimem, bo w przeciwnym wypadku użyłby siły.
   - Jestem przekonany, że jest to fałszywy pogląd. Podam przykład. W dwa tygodnie po 4 czerwca Andrzej Wróblewski, minister finansów w rządzie Mieczysława Rakowskiego, przysłał do Komitetu Centralnego PZPR list, w którym odmówił dalszego finansowania PZPR, tłumacząc, że zabrania mu tego ustawa budżetowa. Przed 4 czerwca tego rodzaju odpowiedź ministra wobec monopartii byłaby nawet nie do pomyślenia. Ten przykład pokazuje dobitnie, w jakim stanie była PZPR po wyborach.
Rozmawiał: WŁODZIMIERZ KNAP
   "Sierpniowy przełom" - str. 32 i 33

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski